„Twarde dowody" wiernej ekipy premiera Jarosława Haczyńskiego można rozbić o kant dupy, bo przecież żaden najbardziej nawet służalczy czy zwariowany sąd, nie wyda nakazu aresztowania tylko dlatego, że pacjent się rozmyślił i nie zaszedł do knajpy. Klucz do całej sprawy tkwi więc pewnie w pałacu prezydenckim, gdyż w dalszym ciągu nikt nie wie (a prokuratura nawet się tym nie zainteresowała), co w owym feralnym dniu Kaczmarek robił u tej skończonej Cipy.
Myślę sobie też, że panowie Haczykiewicze, nie spoczną. Jeszcze intensywniej będą szukać haków na całe dopiero co wypuszczone towarzystwo, bo Haczykiewicze to goście, którzy nie odpuszczają i którzy za żadne skarby nie pogodzą się z klęską. Ich racje zawsze muszą być na górze. Do Kaczmarka nawet zaczynam czuć sympatię, choć chcę go też zapytać: na co ci to wszystko koleś było? Co się podkusiło chłopie, by zadawać się z ta bandą skończonych chujów? Gdybyś się kolegował z normalnymi ludźmi to byłbyś dziś spokojnym gościem, bez stresów. Ty na kumpli wybrałeś sobie wariatów. Trzeba płacić za niewłaściwe wybory życiowe.
Inne tematy w dziale Polityka