Mimo, że Kwaśniewski wyraźnie był napity, to wbrew wszystkiemu, może na tym zyskać a nie stracić. Ludność tubylcza bowiem, lubi „swoich chłopów", co to kurwą rzucą, na dziwki pójdą, a jak trzeba to dadzą zdrowo w palnik. Takiego człowieka można obdarzyć zaufaniem. Jest jednym z nas i taki jak my. Tymczasem jego adwersarz to postać wysoce podejrzana. Mimo że nie pije, to gada jak pijany. Już to wystawia mu fatalne świadectwo. Gdyby od czasu do czasu spożył co nieco, jego myśli byłyby czystsze, bardziej przejrzyste, a słowa bardziej wyszukane. A tak, z reguły pierdoli jak stary, a na dodatek trzeźwy kawaler. Generalnie bez sensu. Złośliwi mówią, że Kaczyński nie pije, bo nie sięga do kieliszka. Rozumiem jednak, że gdyby poprosił, to sprawiliby mu nieco niższy stolik (tak jak kiedyś mównicę), a nawet skombinowaliby nieco mniejsze kieliszki, by gość nie upił się totalnie po pierwszej pięćdziesiątce. Wszystko jest do załatwienia, tylko trzeba chcieć.
Inne tematy w dziale Polityka