Na cmentarzu na którym dziś byłem (no taki to dzień), poza całkiem dużą reprezentacją tych co zbierają na wszystko, zwłaszcza zaś na operację małej Kasi, protezę Janka i trapię Sebastiana, spotkałem także dorodnego, całkiem słusznie odkarmionego dżentelmena, który prosił o „wsparcie dla seminarium duchownego”. Być może nic w tym dziwnego, bo jak mówi stare przysłowie „każdy orze jak może”.
Zmartwiłem się jednak, że oto seminarium, uczelnia kształcąca jak rozumiem elity dzisiejszego państwa polskiego polskiego, jest w tak wielkiej biedzie, że jego słuchacze muszą się uciekać aż do publicznej zbiórki pieniędzy, aby jakoś przetrwać. Seminaria to jak rozumiem instytucja kościelna, a to z kolei tłumaczyło by, skąd wziął się ten wysłany na żebry kleryk.
Nie jest bowiem tajemnicą, a w zasadzie jest to wiedzą powszechnie dostępną, że Kościół, zwłaszcza polski Kościół, to instytucja niezwykle uboga, ledwo wiążąca koniec z końcem, a nawet już nie wiążąca, że im się absolutnie nie przelewa, a wielu biskupów nie stać jest na kromkę chleba a co dopiero na seminarium. To bardzo bolesna obserwacja, która mną wstrząsnęła, bo nawet nie przypuszczałem jak jest źle.
Przypadek więc kwestowania na cmentarzu uważam za jak najbardziej uzasadniony i wytłumaczalny.
Idąc dalej, postulował bym nawet, aby przy następnym jakimś święcie, najlepiej kościelnym, zbierać kasę na Audi dla biskupa, bo przecież biedak nie będzie zapylał piechotą, ani jeździł na rowerze jak nie przymierzając ksiądz Mateusz. No, o trochę powagi proszę! Świąt kościelnych u nas dostatek, więc styknie i na seminarium i na audika.
Postuluje również, aby państwo polskie, tak czułe przecież ostatnimi czasy na przypadki biedy i wykluczenia (a z czymś takim mamy tu niechybnie do czynienia), na mocy kolejnego, niepisanego oczywiście aneksu do tzw konkordatu, przejęło na swój garnuszek wszystkie seminaria, bo naprawdę ból dupę ściska kiedy się widzi te zdychające z głodu kuźnie elit. Dobra zmiana potrzebna od zaraz! (jskr know as rvlstn)
Komentarze