Słyszeliście o Guantanamo? Pewnie tak. Miasto, zatoka, prowincja, ale przede wszystkim baza wojskowa. Amerykańska. A to wszystko na Kubie, którą od 50 lat rządzi znany komunistyczny zbrodniarz i miłośnik cygar Fidel Castro. Obecnie pod postacią chińskiego brata Raula.
Zastanawiał się ktoś kiedyś, jakim cudem ta baza nadal istnieje? W roku 49 od obalenia Batisty? Na wyspie rządzonej przez samozwańczego wyzwoliciela Ameryk? Wroga Waszyngtonu numer 1? Jak to jest, że Brodacz nie jest w stanie usunąć ciernia ze swojej własnej... ? Odpowiedź jest banalna. Umowy międzynarodowe. Tak skonstruowane, że amerykańska baza teoretycznie pozostanie na Kubie do końca świata i pewnie jeden dzień dłużej. Dające Waszyngtonowi wolną rękę. Podpisane w roku 1903, a następnie poprawione 1934. W ich myśl rząd Kuby oddaje te 100 km w niepodzielne jankeskie panowanie.
No pewnie, że piszę o tym wszystkim w kontekście wyśnionej bazy US Army z tarczą antyrakietową w naszym pięknym niepodległym kraju. Już nie będę sie użalał na losem zgwałconej przez czarnucha polskiej dziewoi, której oprawca ciupasem odleci na Kubę czy inne San Diego, bo Naród Polski z pewnością stać na takie poświęcenie, w końcu jesteśmy tolerancyjni, ale zastanawia mnie jaką to gwarancję daje samo posiadanie bazy amerykańskiej? Batiście jakoś nie pomogła...
Wyobraźmy sobie, że kontyngent obcych wojsk - co jakoś prawdziwym patriotom nie przeszkadza - zostanie zainstalowany w Polsce na warunkach kubańskich. Pełna autonomia, dzierżawa na czas nieokreślony, możliwość dowolnego wypowiedzenia umowy jedynie ze strony amerykańskiej. Gdzie to mityczne zwiększenie znaczenia Polski i naszego bezpieczeństwa? Jak już nas w roku 2159 Moskwa z Bru..., pardon, z Berlinem rozbiorą, technicy amerykańscy nadal będą przylatywać do bazy. Tyle, że latającymi - niezwykle wygodnymi - spodkami.
Kiedy Chruszczow zabierał nuklearne zabawki z Kuby, tajna część porozumienia zobowiązywała Jankesów do usunięcia rakiet z Turcji. I tak sie stało. Co Waszyngton może uzyskać za zabranie instalacji antyrakietowej z Polski? Albo inny obrazek, znacznie bliższy. W Moskwie Tusk zwariował. Przecież zaproponował Ruskim inspekcje w amerykańskiej(?) bazie, zdrajca. Tyle, że można było o tym usłyszeć już rok temu, w ramach przecieków wypływających z... naszego MSZ. Rzekomo to Amerykanie mieli zaproponować Moskwie taki układ, nie pamiętam czy nie było mowy o stałych obserwatorach... E tam, mieliśmy Sowietów przez 45 lat, możemy mieć i teraz...
Prawda jest taka, że już dziś Waszyngton konsultuje instalację w Polsce z kimkolwiek może, tylko nie z Warszawą. I bada co musi zaofiarować, a co może uzyskać. Możniejszym od nas. Za bazę lub jej brak. Dlaczego by nie miał tego robić przez następne (może) stulecia? Nas tak łatwo kupić... W 1903 zakończyła się wojna amerykańsko-hiszpańska. Dosyć kuriozalna. Po niej Kuba stała się protektoratem USA. Formalnie niepodległość - ale i bazę na stałe - zyskała w 1934. W 1959...
wzmacniam lewą nogę tylko czego? -- Trzeba patrzeć PO na ręce. Uff, jak dobrze... żeby jeszcze było na co... (już jest! ale nie w sensie pozytywnym, oj nie) -- Aha, blogi polecane, to te do których (aktualnie) chcę mieć szybki dostęp. Często kompletnie obce mi ideowo i nie tylko. Proszę ich nie łączyć z moją pisaniną! Autorzy mi się poobrażają.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka