Jak obserwuję, to co regularnie serwuje nam mediopolityka, oscyluje od jednego nośnego tematu dyżurnego do następnego. Tak też postrzegam zarówno wykorzystywanie tematów z późniejszym ich reżyserowaniem jak Katastrofa Smoleńska, oraz zupełnie możliwe napisanie pełnego scenariusza, od początku do końca z planowym osadzeniem „gwiazdy” idealnie do pasującej do swojej roli w aktualnym dramacie.
Ten drugi przypadek dobrze odpowiada temu co wzbiera w polityczno-medialnej przestrzeni pod nazwą Amber Gold. Jest w tym „wykreowana” gwiazda zionąca wręcz czernią charakteru. Jest nasz porządek prawny, czyli wszystko w indywidualnej gestii sędziów i prokuratorów o moralności wytworzonej przez PRL i troskliwie a konsekwentnie przemyconej do III RP. Wreszcie jest samo dokonanie i naiwni poszkodowani, teatralnie dobijający się do zamkniętych drzwi Amber Gold.
Ciekawym wątkiem jest obsada głównej roli. Po serii własnych, podobnych obserwacji, w końcu zadaję sobie pytanie: czy „gwiazda” to naturszczyk, czy też pieczołowicie została do tej roli przygotowana serią wyroków w zawieszeniu? Bo właściwie dlaczego nie dokonywać najdalej idących założeń, jak czyni to każdy badający przestępstwa prokurator.
Kroi się też następna „komisja śledcza”, co już zdecydowanie trąci powtarzalnym scenariuszem wkręcania widza w „oglądalność”.
Już lata temu sformułowałem twierdzenie o tak rosnącym poziomie kłamstwa, że każde nowe nie dając się naprawić, zagadać, może tylko być ukrywane pod następnym jeszcze większym. I tak się dzieje, a potrzeba coraz większych kłamstw, niejako wymusza ich coraz dokładniejsze planowanie.
Jakie będzie ostatnie kłamstwo? Ostatnia telenowela?
Inne tematy w dziale Polityka