1000 przygód Mistrza Ziu
1000 przygód Mistrza Ziu
Robert Szmarowski Robert Szmarowski
614
BLOG

Tysiąc przygód Mistrza Ziu

Robert Szmarowski Robert Szmarowski Kultura Obserwuj notkę 3

Legendarny Mistrz Ziu wędrował po świecie, głosząc dobrą nowinę i służąc radą każdemu, kto nie miał pojęcia, jakie mogą być tego następstwa.

1. Mistrz Ziu i niemiecki hełm

Mistrz Ziu przechadzał się po parku. W pewnej chwili w zaroślach coś błysnęło. Mistrz Ziu podszedł bliżej i ujrzał zaplątaną w krzaki zieloną skorupę, od której odbijały się promyki słońca. Mędrzec podniósł skorupę i przyjrzał się jej uważnie. Był to niemiecki hełm.
- O, rosyjski hełm – wyszeptał w zadumie. – Jaki ciężki.
Uwagę Mistrza przykuł skórzany pasek, którego sprzączka zdążyła już niestety zardzewieć. Mistrz Ziu pobawił się chwilę hełmem, a następnie starannie umieścił go na poprzednim miejscu.
„Ciekawe, do czego służył” - pomyślał Mistrz Ziu oddalając się od znaleziska. „I komu”.
 
2. Mistrz Ziu i rzeźbiarz
 
Mistrz Ziu przechadzał się po okolicy. Na polance spotkał rzeźbiarza.
- Czym się zajmujesz, dobry człowieku? – zapytał Mistrz.
- Jestem rzeźbiarzem – odparł rzeźbiarz, odrywając się od pracy.
- To znaczy, że rzeźbisz? – zapytał Mistrz Ziu, ciekaw świata i ludzi.
- Tak – odparł rzeźbiarz.
- Oh! – mędrzec przyklasnął w dłonie, a jego twarz opromienił entuzjazm. – A co rzeźbisz?
- Kurna, piosenki – odparł rzeźbiarz i odwrócił się, by kontynuować pracę.
„Hmm” – pomyślał Mistrz Ziu. „Oto rzeźbiarz”. Po czym pożegnał się grzecznie i powędrował dalej, nucąc pod nosem skoczną ludową rzeźbę.
 
3. Mistrz Ziu i Cesarz
 
Był ostatni dzień wiosny. Słońce, ptaki, soczysta zieleń drzew. Mistrz Ziu wybrał się na długi spacer. Pogrążony w zadumie napotkał ścianę. Spojrzał w górę, ściana. Spojrzał w prawo, w lewo – ściana. Po horyzont, bez końca i początku. Na szczycie ściany przechadzał się żołnierz.
- Witaj żołnierzu! – krzyknął Mistrz Ziu. – Bardzo dziwna ściana!
- Witaj mistrzu Ziu! Tak, dziwna! Ale cofnij się od niej, bo jak nie, to wiesz!
- Tak, wiem! – odpowiedział mistrz Ziu i cofnął się od ściany.
W oddali Mistrz Ziu dostrzegł Cesarza. Cesarz też dostrzegł Mistrza Ziu i podszedł, aby się przywitać.
- Witaj, Cesarzu. Dziwna ta ściana, nieprawdaż?
- Ano trochę dziwna, Mistrzu Ziu. Ale widzisz, człowiek taki zaganiany. Dali mi coś do podpisu, nawet nie czytałem. No i zbudowali to – że niby ja kazałem.
- Przepiękny jedwab – wyszeptał mistrz Ziu, zerkając na rozwiązaną cesarską sznurówkę.
- Dziękuję – odparł Cesarz, szczęśliwy ze spotkania z mędrcem.
 
4. Mistrz Ziu i korona Majów
 
Mistrz Ziu spacerował po okolicy i natrafił na Ludowy Jarmark Objazdowy. Zaciekawiony, postanowił przejść się między stoiskami. Przy jednym z kramów zaczepił go kupiec.
- Witaj, Mistrzu Ziu. Czy wiesz, co to za przedmiot? – kupiec trzymał w ręku koronę Majów. Mistrz Ziu nigdy nie spotkał się z takim przedmiotem, lecz jako mędrzec nie chciał sprawić zawodu kupcowi.
- Rosyjski hełm? – zaproponował ostrożnie.
- Możliwe – odparł kupiec, spoglądając uważnie na drogocenny przedmiot. - Podarował mi go jeden Rosjanin, mówiąc „nu, bieri etu koronu Majów”.
- No i wszystko się wyjaśniło – powiedział pogodnie Mistrz Ziu i wyruszył w dalszą drogę, rad, że mógł służyć dobrym uczynkiem.
 
5. Mistrz Ziu i noworodek
 
Było piękne przedpołudnie. Mistrz Ziu spacerował po parku. Na końcu alejki zobaczył biały namiot. Mędrzec postanowił dowiedzieć się, co jest w środku. W namiocie rozstawiono kilka stołów, przy których krzątali się ludzie w białych fartuchach. Mistrz Ziu zbliżył się do jednego ze stołów. Przez dłuższą chwilę uważnie przyglądał się, jak mężczyzna przy pomocy dziwnych przedmiotów przeprowadza badanie.
- O, noworodek – powiedział czule Mistrz Ziu, wskazując na bezbronną istotę, leżącą na stole przed mężczyzną. – Ale maluszek. Pewnie wcześniak?
- To żaba – odparł zaskoczony mężczyzna.
Mistrz Ziu pomyślał: „Dziwne imię dla wcześniaka”. Spojrzał mężczyźnie głęboko w oczy i powiedział tonem znawcy: - Chyba nadciąga monsun.
Po czym wyszedł z namiotu, by dalej rozkoszować się kontaktem z Naturą.
 
6. Mistrz Ziu i szachy
 
Mistrz Ziu przechadzał się po miejskim parku. Przy kamiennym stoliku z szachownicą siedziało dwóch weteranów Cesarskiej Konnej Gwardii Szachowej.
- Witaj, Mistrzu Ziu – zawołał jeden z nich. – Może zagramy partyjkę?
- Zagrajcie – odparł roztropnie Mistrz Ziu.
- A nie zagrałbyś z nami?
„A to zuchwalcy” pomyślał mędrzec i zasiadł do kamiennego stolika, by dać im nauczkę. Po pięciu ruchach nie miał już hetmana, gońców i prawej wieży. Zamyślił się głęboko. I postanowił zastosować przebiegły fortel.
- O, Cesarz! – krzyknął i spojrzał ponad głowami weteranów. A gdy ci odwrócili się, zabrał im hetmana, a w pobliżu wrogiego króla umieścił swego skoczka i wieżę. Po czym triumfalnie oznajmił: - Szach pach!
- Jaki szach mat? – zapytali zdziwieni weterani, na powrót odwracając się do stolika.
- Szach pach! – powtórzył Mistrz Ziu. Następnie wstał, by podjąć przerwany spacer.
 
Kątem oka widział jak weterani wzajemnie zasłaniają sobie czapkami przerażone oblicza.
 
7. Mistrz Ziu i fałszywy Mistrz Ziu
 
Mistrz Ziu przechadzał się po ogrodzie. Wtem coś zaszeleściło wśród krzaków. Potem złośliwie zachichotało, potknęło się i upadło. Z zarośli wyczołgał się Mistrz Ziu. Mistrz Ziu spojrzał na Mistrza Ziu i pomyślał: „Niełatwo być sobą”. Mistrz Ziu pomyślał to samo i uważnie przyjrzał się Mistrzowi Ziu. Nagle Mistrz Ziu spojrzał w niebo. Mistrz Ziu również spojrzał w niebo. Mistrz Ziu popatrzył przenikliwie na Mistrza Ziu i wyciągając w jego stronę wskazujący palec, powiedział:
- Nie jesteś mną.
- Udowodnij to – odparł lekceważąco Mistrz Ziu.
Mistrz Ziu tylko na to czekał. - Patrzę w niebo pod innym kątem!
Fałszywy Mistrz Ziu znieruchomiał.
„Nabrałem go na taką starą sztuczkę...” – pomyślał triumfalnie Mistrz Ziu, podejmując przerwany spacer. „Nabrałem go na taką starą sztuczkę...” – pomyślał triumfalnie fałszywy Mistrz Ziu, nie mogąc się ruszyć.
 
8. Mistrz Ziu i Sun Tzu
 
Gdy jestem słaby, powiada Mistrz Ziu, udaję słabego. Gdy zaś jestem silny, wtedy udaję, że jestem słaby. Gdy jestem blisko wroga, udaję, że jestem blisko niego. A gdy od wroga dzieli mnie tysiąc li, wtedy udaję, że jestem słaby. Gdy wróg jest na wzgórzu, a ja w dolinie, udaję, że to ja jestem na wzgórzu, a on jest słaby. Natomiast gdy moi żołnierze są tchórzliwi, udaję, że jestem w dolinie. Nie można obrać ogórka dwa razy. Oto Siedem Sprytnych Podstępów.
 
Sun Tzu: Siedem Sprytnych Podstępów rozumiem w ten sposób, że ogórka można obrać albo jeden raz, albo trzy razy. Ubogie i słabe państwo Yum zostało zaatakowane przez wielką armię księcia Pim. Wódz armii Yum był biegły w stosowaniu Siedmiu Sprytnych Podstępów. Gdy w pierwszej bitwie wszyscy jego żołnierze polegli, przebił się mieczem, udając, że przegrał. Tak oto wywiódł w pole księcia Pim, który gardził radą mędrca.
 
9. Mistrz Ziu i ślepiec
 
Mistrz Ziu przechadzał się po sadzie. Pod jabłonią dostrzegł człowieka, który kręcił głową i nasłuchiwał. „To chyba ślepiec” – pomyślał Mistrz Ziu.
- Tak! To ja, Mistrzu Ziu! Mam bardzo wyczulony słuch, od razu poznałem, że to ty!
Mistrz Ziu dla żartu podszedł do ślepca tyłem.
- Enpicwod ozdrab! – zaśmiał się ślepiec, gdy Mistrz zbliżył się do niego.
Mędrcowi bardzo pochlebiło, że ślepiec docenił jego poczucie humoru. Grzecznie się pożegnał i powędrował dalej. Idąc bokiem obserwował, jak ślepiec krztusi się, próbując coś powiedzieć.
 
10. Mistrz Ziu i kosmita
 
Mistrz Ziu spacerował po okolicy. Dostrzegł kosmitę, który czaił się w kępie drzew. Mędrzec podszedł bliżej i przywitał się: - Dzień dobry.
- Dzień dobry, powiedział Mistrz Ziu – powiedział kosmita.
- Skąd przybyłeś? – zapytał Mistrz Ziu.
- Skąd przybyłeś, zapytał Mistrz Ziu – powiedział kosmita.
- Skąd przybyłeś, zapytał Mistrz Ziu, powiedział kosmita – powiedział Mistrz Ziu.
- Skąd przybyłeś, zapytał Mistrz Ziu, powie... – kosmita przerwał i zachwiał się.
Po chwili targnęły nim gwałtowne drgawki i wypadło mu oko. Z pustego oczodołu wydobywał się czarny dym.
- Skąd przybyłeś, zapytał Mistrz Ziu, powiedział kosmita i wypadło mu oko, wypadło ci oko, powiedział Mistrz Ziu i dodał, uważaj, bo wybuchniesz – powiedział Mistrz Ziu. Po czym odwrócił się i podjął przerwany spacer.
- Skąd przy... BUMM! – rozległo się z oddali, a Mistrz Ziu pomyślał: „Ciekawe, jak mnie rozpoznał”.
 
11. Mistrz Ziu i spadochroniarz
 
Mistrz Ziu przechadzał się po lesie. Na polance dostrzegł dziwnie odzianego człowieka. Ciekawy świata i ludzi, Mistrz podszedł bliżej.
- Duży opatrunek – powiedział do dziwnego przybysza.
- To spadochron, Mistrzu Ziu – odrzekł zagadnięty.
- Bardzo cię boli? Może wezwę pomoc?
- To spadochron! Ja jestem spadochroniarzem!
- To nic – rzekł mędrzec. – Nie musisz mieć pieniędzy, by uzyskać pomoc medyczną.
- Spadochron! – powtórzył spadochroniarz. – Rekreacja! Grawitacja! Adrenalina!
- No to do widzenia – pożegnał się Mistrz Ziu i powędrował dalej. Gdy usłyszał z oddali wrzask spadochroniarza, pomyślał: „Ładnie mówił. Rekreacja, grawitacja, adrenacja... Krótkie, mądre słowa. Ciekawe, które z nich oznacza otwarte złamanie kości podudzia”.
 
12. Mistrz Ziu i kamuflaż
 
Mistrz Ziu wyruszył na długą przechadzkę. Na skraju lasu usłyszał narastający łoskot. Nagle kilka kroków od mędrca hałas ucichł. Kawałek zarośli odskoczył w górę i znikąd pojawiła się ludzka głowa, odziana w czapkę z nausznikami.
- Z wozu! Sprawdzić gąsienice, lufę i hełmofony! – warknęła głowa i zamieniła się w zieloną postać, która wyszła na polanę.
Natychmiast pojawili się jeszcze trzej ludzie. Przybysze przez chwilę robili skłony i wyciągali ręce na boki, a następnie zasiedli do posiłku.
- Dzień dobry – powiedział grzecznie Mistrz Ziu.
– No, cywile się schodzą – powiedział pierwszy z nich – trzeba się zbierać. Do wozu!
Zieloni ludzie zerwali się na nogi i ruszyli w stronę lasu. Ale na skraju zarośli stanęli i zaczęli się rozglądać. – Gdzie on jest? – pytali bezradnie jeden drugiego.
- Jestem tutaj, za wami! – krzyknął zdziwiony Mistrz Ziu. Lecz przybysze nawet na niego nie spojrzeli.
– Cholerny kamuflaż – mówili między sobą.
Ruszając w dalszą drogę, zagniewany Mistrz Ziu pomyślał: „Kamuflaż... do mędrca!”
 
13. Mistrz Ziu i kapłan
 
Mistrz Ziu przechadzał się po cesarskim ogrodzie. Przy jednym z klombów zobaczył człowieka w długiej, powiewnej szacie.
- Ra ra ra. Ra. Ra ra – mamrotał pod nosem człowiek w zwiewnej szacie. „To chyba kapłan boga Ra” pomyślał Mistrz Ziu i podszedł, aby się przywitać.
- Dzień-do-bry – wyszeptał grzecznie Mistrz.
- Ra-ra-ra – powitalnie wyszeptał kapłan.
- Jesteś kapłanem boga Ra? – zapytał Mistrz Ziu.
- Ra – potwierdził kapłan boga Ra, zaskoczony przenikliwością umysłu Mistrza Ziu.
- Cesarski ogród to wymarzone miejsce do medytacji, nieprawdaż? – zapytał Mistrz.
- Ra, ra – przyznał kapłan.
- Czy Ra jest jednością w wielości? – zapytał Mistrz Ziu, ciekaw świata i ludzi.
- Nie-e – odpowiedział pryncypialnie kapłan boga Ra i zagłębił się w medytacji.
Mistrz Ziu pomyślał: „Gdy kapłan zaprzecza, mędrzec spaceruje”. I powędrował dalej.
 
14. Mistrz Ziu i alergia
 
Mistrz Ziu świeżo po deszczu wybrał się na spacer. Nagle usłyszał jak ktoś kaszle.
- Kto to? – zapytał Mistrz Ziu, ciekaw świata i ludzi.
- To ja, Mistrzu Ziu, ogrod... eh! yhu! hhr-ehh...!
Mistrz Ziu dostrzegł opartego o drzewo ogrodnika, który krztusił się coraz gwałtowniej i wyraźnie tracił siły. Aż wreszcie upadł i już tylko charczał.
- Co ci się stało – spytał zatroskany Mistrz Ziu.
- A... hhhh... lerghhh... hrrrr...
- A więc masz alergię... – powiedział Mistrz Ziu. – Na pyłki?
- Na hhhhbrr... brhhh... brhhhrrr...akhhhh...
„Alergia na brak pyłków...” – zadumał się Mistrz Ziu i zaczął nerwowo miętosić stary bandaż, który niedawno znalazł. Bandaż wypadł z rąk Mistrza wprost do otwartych ust ogrodnika. Kaszel i charczenie natychmiast ustały. Ogrodnik zerwał się energicznie, wypluł bandaż i serdecznie podziękował Mistrzowi za uratowanie życia.
- Podziękuj mumii – rzekł na pożegnanie mędrzec, a w jego oczach ogrodnik dostrzegł figlarny błysk.
 
15. Mistrz Ziu i Hitler
 
Mistrz Ziu przechadzał się po parku. Nagle poczuł swąd. Za żywopłotem drobny człowiek z małym wąsikiem kucał przy ognisku. Wrzucał książki w ogień i mruczał do siebie, śmiejąc się pod nosem:
- Messerschmitty, U-booty, Pantery... hhhh... I wtedy wszyscy Żydzi... hhhh....
- Dzień dobry – przywitał się Mistrz Ziu.
Kucający odwrócił się nerwowo i rzucił Mistrzowi nienawistne spojrzenie.
„To chyba cudzoziemiec” – pomyślał Mistrz Ziu. – Uroczy ogon! – rzucił przyjaźnie.
Lecz człowieczek z wąsem odwrócił się do mędrca plecami i patrzył w ognisko, mrucząc do siebie:  - U-booty, Pantery i wszyscy Żydzi i Mistrz Ziu... hhhh...
- Ładnie komponuje się z rogami – skomplementował cudzoziemca Mistrz Ziu i oddalił się dyskretnie, by nie zakłócać tajemniczego obrzędu.
 
16. Mistrz Ziu i wędkarz
 
Mistrz Ziu spacerował po lesie. Nad brzegiem jeziora dostrzegł wędkarza.
- Witaj wędkarzu! – zawołał wesoło mędrzec.
- Ćśśśś... – odpowiedział wędkarz.
- Witaj wędkarzu – wyszeptał Mistrz, podchodząc bliżej.
- Witaj Mistrzu Ziu – wyszeptał wędkarz.
- Co tu robisz!? - zapytał Mistrz Ziu, ciekaw świata i ludzi.
- Ćśśśś... – odrzekł wędkarz i błagalnie spojrzał na mędrca.
- Co tu robisz? – powtórzył szeptem Mistrz.
- Łowię ryby – odrzekł szeptem wędkarz, zarzucając wędkę.
- I co, biorą!? – dopytywał Mistrz.
- Teraz jakoś nie – wyszeptał z rezygnacją wędkarz i kolejny raz zarzucił wędkę.
- Nic dziwnego! Płoszysz je!
- Jak to? – zdziwił się wędkarz. – Czym?
- Tym długim kijem ze sznurkiem i bulwą na końcu! – odparł Mistrz i oddalił się, aby wędkarz mógł w skupieniu przemyśleć swoją postawę.
 
17. Mistrz Ziu i strażak
 
Mistrz Ziu spacerował po cesarskim ogrodzie. Pod miłorzębem zobaczył strażaka.
- Do diabła z taką robotą! – złorzeczył strażak, zrywając z siebie wyposażenie i rzucając je ze złością na ziemię.
- Dzień dobry – przywitał się Mistrz Ziu.
- Dzień dobry, Mistrzu Ziu, do licha! – odparł strażak.
- Jesteś satanistą? – zapytał Mistrz Ziu, ciekaw świata i ludzi.
- Nie, strażakiem! Ale co to za gaszenie, gdy od tygodnia bez przerwy leje! No więc powiedziałem Cesarzowi „adios, meine liebe” i rzuciłem to w diabły!
- Hmm... – zadumał się Mistrz Ziu. – Ale kroplą nie wzniecisz ognia...
Strażak już miał kopnąć w leżącą na ziemi gaśnicę, lecz zastygł z uniesioną nogą.
- Jak powiedziałeś? – zapytał, przymykając oczy dla lepszej koncentracji.
- Hmm-ale-kroplą-nie-wzniecisz-ognia – odparł mędrzec, starając się wiernie powtórzyć poprzednie zdanie.
- Taak... – powiedział strażak. – No cóż... Trzeba przeprosić Cesarza.
Po czym pozbierał rozrzucony sprzęt i poszedł w stronę Pałacu. A Mistrz Ziu powędrował dalej, zastanawiając się, co może oznaczać słowo „strażak”.
 
18. Mistrz Ziu i Platon
 
Mistrz Ziu spacerował po parku. Na ławce siedział zamyślony głęboko Platon, który skrzętnie notował coś w grubym zeszycie.
- Dzienijo dobroikos – przywitał się Mistrz Ziu. – Nad czym tak ślęczysz, Platonie?
- Nad dzień dobry nowym dialogiem, Ziu Mistrzu – wymamrotał roztargniony Platon.
- Oh! – ucieszył się Mistrz Ziu. – A czy mógłbyś przeczytać mi fragment?
Platon skierował na Mistrza puste spojrzenie i zaczął czytać w transie:
- Edmundo, dlaczego nie powiedziałeś mi, że Raul i Gustavo...
- Wybacz mi, Luiso, ale Lupita i Beatriz...
- A więc jednak Lupita! A ja myślałam, że ona i Leticia...
- Nie, Leticia nie.
- Odbiorę Beatriz Lupicie. I w ten sposób zemszczę się na Raulu!
- Tak zrób, Platonie – powiedział zachwycony Mistrz Ziu. – Jednak uważaj, aby Gustavo się o tym nie dowiedział.
Platon popatrzył nieprzytomnie dookoła i znowu zaczął notować. A Mistrz Ziu oddalił się, powtarzając w myślach z lubością: „A więc jednak Lupita!”.
 
19. Mistrz Ziu i ambasador
 
Mistrz Ziu przechadzał się po parku i spotkał ambasadora.
- Dzień dobry, ekscelencjo – powiedział Mistrz Ziu, kłaniając się wytwornie.
- Gówno – odparł ambasador, kłaniając się równie wytwornie.
- Co nowego w dyplomacji? – zapytał Mistrz Ziu, ciekaw świata i ludzi.
- Dupa cyce – odparł pogodnie dyplomata.
- Znowu ukradli panu słownik? – zapytał Mistrz Ziu, kiwając wyrozumiale głową.
- Ha, ha, ha! – roześmiał się dyplomata. – Panu słownik! Ha, ha!
- No to do widzenia. Udanego spaceru – pożegnał się mędrzec i powędrował dalej.
- Panu słownik! – odkrzyknął ambasador, krztusząc się ze śmiechu i kiwając palcem w geście przyjacielskiej przygany.
 
20. Mistrz Ziu i tajny agent
 
Mistrz Ziu przechadzał się po parku. Za miłorzębem dostrzegł człowieka, który rozmawiał ze swoim zegarkiem.
- Co ty gadasz – powiedział człowiek do zegarka, rozglądając się podejrzliwie.
- No jak nie, jak tak – odparł zegarek.
- No, nie powiem, że nie, bo bym skłamał – powiedział człowiek.
- Dzień dobry – powiedział Mistrz Ziu.
Człowiek spojrzał na niego spłoszony. – Bez odbioru – powiedział do zegarka, ledwie poruszając ustami. – Dzień dobry, Mistrzu Ziu!
- Rozmawiasz ze swoim zegarkiem? – zapytał Mistrz Ziu, ciekaw świata i ludzi.
- To nie jest mój zegarek – odparł przebiegle człowiek.
- A może jesteś tajnym agentem? – zapytał mędrzec. – Oni tak nawiązują łączność.
- He he – zaśmiał się sztucznie człowiek. – Tajnym, he he. Łączność, he he. Bzdura.
- Ale masz przy sobie fiolkę z trucizną, gdyby cię złapali?
- Oczywiście – odparł z dumą człowiek i przyłożył dłoń do kieszeni kurtki.
- No to do widzenia – pożegnał się Mistrz Ziu. Odchodząc pomyślał, że wielki napis TAJNY AGENT na plecach kurtki tajnego agenta mógłby być odblaskowy.
 
21. Mistrz Ziu i monter
 
Mistrz Ziu przechadzał się po cesarskim ogrodzie. Przy murze pałacu zobaczył kucającego człowieka.
- Kim jesteś, dobry człowieku? – zapytał Mistrz, ciekaw świata i ludzi.
- Monterem – odrzekł zagadnięty. – Wymieniam skorodowaną rurę.
- Czy to warto? – zapytał sceptycznie Mistrz Ziu. – Czyż koniec świata nie będzie końcem wszystkiego?
- Wszystkiego... Wszystkiego, to będzie... – wyszeptał monter z wyrazem silnego skupienia na twarzy. – Wszystkiego to będzie jakieś osiem pięćdziesiąt!
„Policzono i zmierzono. Aż tak dokładnie...” – pomyślał Mistrz i oddalił się, by nie rozpraszać montera.
 
22. Mistrz Ziu i wróżka
 
Mistrz Ziu spacerował po parku. Na ławce siedziała zasmucona kobieta.
- Kim jesteś? – zapytał Mistrz, ciekaw świata i ludzi.
- Jestem wróżką, Mistrzu Ziu – powiedziała wróżka.
- A dlaczego się smucisz?
- Bo wiatr północny rozwiał talię mych kart do wróżenia, zostały tylko dwie.
- Ta? A jakie?
- Krwawy jeździec z dziewiątką mieczy przebrany za słonia bez trąby i Związana drutem kolczastym papuga ognia rzygająca wędzoną rybą.
- A czy możesz mi powróżyć? – ożywił się Mistrz.
- Dobrze, wybierz kartę.
Mistrz wyciągnął kartę, a wróżka dołożyła do niej drugą.
- Rzadki układ kart. To oznaczaaa... Tak, to oznacza: Spotkasz kogoś na.
- Hmm, to interesująca perspektywa. Bardzo dziękuję za wró – powiedział Mistrz, po czym grzecznie się pożegnał i powędrował dalej.

23. Mistrz Ziu i snob

Mistrz Ziu przechadzał się po okolicy. Na skraju lasu zobaczył leżącego człowieka. Mędrzec, ciekaw świata i ludzi, podszedł bliżej, aby się przywitać. Człowiek leżał z rękami założonymi pod głowę i patrzył w niebo. Mistrz Ziu kilkakrotnie zagajał rozmowę, lecz nieznajomy całkowicie go zignorował. W końcu Mistrz udał się w dalszą drogę. „Zarozumialec” – pomyślał z niesmakiem. „I snob - jeansy Wranglera, kurtka Levisa, kowbojki Mustanga... A do tego ta tandetna strzała, wbita po prostacku w serce...”

 
* * *

 

Kontynuację bloga znajdziecie Państwo pod tym adresem: http://szmarowski.salon24.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Kultura