Coś Państwu powiem o Służbie Cywilnej.
Teraz PiS chce zmienić ustawę, a PO grzmi o jakiejś prywacie.
Nigdy nie było tam przejrzystości. W Morskim Oddziale Straży Granicznej uczestniczyłem jako psycholog, w kilku procedurach naboru. Jest taki wymóg, żeby kandydat na dane stanowisko legitymował się kilkuletnim doświadczeniem. I co wpływa do mnie z komórki kadrowej? Tekst, który pójdzie w świat, do internetu etc. A tam, wśród wymogów, taki oto zapis: "minimum trzyletnie doświadczenie zawodowe". I już. Żadnego dookreślenia. Czyli żeby zostać księgową, wystarczy, że przez trzy lata pracowałaś przy zgarnianiu opłat za siku w toy-toyu.
Któregoś razu procedura odbyła się w taki sposób, że konkurs na stanowisko gdzieś tam w strukturze, wygrała laska, której etat, po tym, jak go obsadziła, przesunięto do dyspozycji zastępcy komendanta oddziału. Innymi słowy, została jego sekretarką, po zwycięstwie w konkursie na zupełnie inne stanowisko. Ona już wcześniej była jego sekretarką, ale po "zwycięstwie" dołączyła do Korpusu Służby Cywilnej.
Takie działy się historie.
Gdy teraz oglądam rozpaczliwe spazmy opozycji, czyli świń odrąbanych od koryta, to jestem w domu.
Kontynuację bloga znajdziecie Państwo pod tym adresem: http://szmarowski.salon24.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka