Nie jest to tekst o wierze w sensie religijnym. Chodzi i wiarę powszednią czyli uznawanie czegoś doczesnego za przwdziwe. Coraz częściej spotykam się z sytuacjami, gdy rózni ludzie mówią coś innego o tej samej sprawie i na dodatek przedstawiają różnego rodzaju dowody na swoje twierdzenia. Dowody niestety często niejednoznaczne jednak w jakiś sposób uprawdopodabniajace ich twierdzenia. Tak rzecz sie ma bardzo często teraz w polityce tak w odniesieniu do wydzrzen byłych jak i przyszłych. I w takiej sytuacji decydujące jest przekonanie czy skłonność, które w nas powstają i powodują, że w jedne rzeczy wierzymy a w drugie nie.
Tak jest z wieloma historiami związanymi z okresem przełomów solidarnosciowych sprzed 30 lat. Na rózne twierdzenia często mozna znaleźć wzajemnie się wykluczające treści w archiwach, starej prasie, relacjach swiadków. Dlatego patrzę na tych ludzi, słucham i jednym daję wiarę a drugim nie. I oczywistym dla mnie jest, że więcej o sytuacji w czasie strajku wiedzą Borusewicz, Mazowiecki czy Lis niz Kaczyński czy Śniadek. A dodatkowo troche ich znając wierzę im a nie wersji np Wyszkowskiego, któremu akurat samej nieobecności wytknąć nie mozna. Tak samo jeżeli nie mam wiedzy o jakiejś sprawie, to dam bardziej wiarę realacji z niej (trochę wazeliny) np Janke niz Pospieszalskiemu, Milewicz niż Czechowi itd.
Sprawy z lat 70, 80 -tych są bardzo złożone. Nie jest łatwo właściwie je ocenić z dzisiejszej perspektywy mimo że czasy te dobrze pamietam choć bardzo czynnie w wydarzeniach nie uczestniczyłem. Nawet suche dokumenty niekoniecznie dają rzeczywisty obraz. Dlatego są mi potrzebni ludzie wiarygodni. Takich szukam. Szukam w miarę krytycznie. Jednak na kimś muszę się opierać. Cała sztuka to dobrze wybrać.
Inne tematy w dziale Polityka