29 go września 2006 nad brazylijska dżungla doszło do zderzenia Boeinga 737-800 linii Gol Transportes Aéreos, lot 1907 oraz niewielkiego odrzutowca korporacyjnego Embraer Legacy 600. Załoga Boeinga po utracie blisko połowy długości skrzydła nie była w stanie opanować samolotu, który obrócił się 11 razy po czym rozpadł się w powietrzu. Wszystkie 154 osoby na pokładzie zginęły. Załodze Embraera udało się awaryjnie wylądować bez ofiar.
Przyczyna wypadku okazała się seria błędów i zaniedbań kontroli przestrzeni powietrznej, która pozwoliła samolotom na kolizyjny kurs. Czynnikiem dodatkowym był fakt, że amerykańska załoga Embraera nieopatrznie wyłączyła transponder blokując w ten sposób działanie systemu przeciwdziałania kolizji TCAS. Piloci zeznali że było to wyłączenie przypadkowe. Wielu komentatorów brazylijskich twierdzi, że celowe argumentując chęć załogi do wypróbowania dopiero co odebranego od producenta samolotu oraz fakt że po kolizji transponder został włączony.
Dla porównania ze Smoleńskiem ważny jest tutaj sposób odcięcia skrzydła Boeinga. Otoz zostało ono odcięte wingletem skrzydła Embraera. Winglet (nie znajduje dobrego polskiego odpowiednika) to niewielki fragment na końcu skrzydła, służący poprawie właściwości aerodynamicznych.
Szarlatani smoleńscy wymyślają różne idiotyzmy więc ta brzoza ścięta skrzydłem to nie był jakiś szczególny odstęp od normy baniek helowych i sztucznych mgieł. Fakt, że tylu ludzi się na to nabrało jest już bardzo niepokojący. Jak to z kłamstwami, grubą nicią szytymi bywa i to zaczęło śmierdzieć. Teoria ścietej brzozy weszla w faze wygaszania. Zastąpiła ją teoria o podwybuchach. Tyle ze cala podkomedia weszla w faze wygaszania po kpinach naczelnika panstwa. Nadchodzące wybory sprawiają że grunt pod nogami będzie się palił coraz mocniej.
