one world one dream one world one dream
41
BLOG

Cień - nadzieja na pokochanie...

one world one dream one world one dream Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Edvin ma 12 może 13 lat. Jest bardzo miłym dzieciakiem, niewiele mówi, wciąż się uśmiecha, chodzi za nami jak cień, a może to my jesteśmy jego cieniem? Gdy przyjechałyśmy na misję był jednym z pierwszych, którego zapamiętałyśmy. Jednym z pierwszych, który przedstawił nam swojego starszego brata, opowiedział jak bardzo tęskni za mamą i zapytał czy może zadzwonić do niej z naszego telefonu. Kilka tygodni później dowiedziałyśmy się, że jego starszy brat to jedynie kolega, że nie wie gdzie są jego rodzice i czy w ogóle ich ma. Wychowywała go ulica. Kilka miesięcy przed naszym przyjazdem przyszedł pod bramę misji wraz z kilkoma innymi kolegami. Chłopcy szli 30 km ze stolicy, bo dowiedzieli się, że w Kira Mulawa/Namugongo jest dom dla takich jak oni. Poprosili o przyjęcie, zostali. Czterech z nich po kilku dniach uciekło z placówki. Edvin został...

Jeśli jesteś cieniem dziecka ulicy, to może jest to znak, że ono szuka u ciebie schronienia, że zaufało ci, potrzebuje cię i trochę pokochało?

Gdy dowiedział się, że nie próbowałyśmy jeszcze niektórych ugandyjskich warzyw, za drobne pieniądze, które dla niego były jedyne kupił nam kasawę i trzcinę cukrową. Cieszył się, że nam smakuje.

Przez wychowawców nazywany calipso boy, a to ze względu na to, że świetnie tańczy. Należy do grupy najmłodszych akrobatów. Bardzo dobrze się uczy, chociaż często zdarzają mu się ucieczki ze szkoły.

Pewnego dnia chciałyśmy znaleźć targ z używanymi ubraniami. Jeden z wychowawców powiedział: "Weźcie Edvina, on zna każdy zakątek stolicy. Z nim nie zabłądzicie". Zabrałyśmy go do Kampali. Gdy jechaliśmy niebiesko-białą taksówką zapytałam Edvina, czy zna miejsca, które mijamy - kiwnął tylko głową i cicho dodał, że jego wspomnienia stąd nie są dobre. Pokazał nam targ. Zakupiliśmy koszulki dla chłopaków. W drodze powrotnej wstąpiliśmy do kawiarni, ciastko i czekoladowe mleko zniknęło szybko... a potem jeszcze kilka innych dobrych rzeczy... Był zadowolony, że wraca z nami do misji.

Przychodził po cukierki, dla siebie i dla swojego przyjaciela Cosmy. Kiedyś zapytałyśmy Cosmę, czy cukierki do niego dochodzą - dochodziły...

W dzień naszego wyjazdu przyszedł przed 7.00 rano ubrany w szkolny mundurek, żeby się pożegnać. Trudno było powiedzieć sobie "bye"... 3 miesiące obecności zmieniło coś w każdym z nas...

Kilka tygodni temu dotarły do nas wieści z misji, że Edvin zwyciężył w konkursie na samochód. Drucianych cudeniek zostało skonstruowanych wiele przez chłopaków. Edvin okazał się najlepszy.

Dziś dotarła do nas inna wiadomość. Edvin uciekł wczoraj z placówki...

Żegnając się z nim we wrześniu byłam pewna, że rozstajemy się tylko na kilka miesięcy... że to, co mówię mu w listach, w lipcu powiem mu siedząc z nim twarzą w twarz, że znowu zjemy dobre ciastko, pośmiejemy się, on opowie, co działo się u niego przez ostatnie miesiące, zatańczy dla nas...

Zawsze jest szansa, że wróci... choć doświadczenie pokazuje, że chłopaki nieczęsto wracają...

Zawsze jest nadzieja, że go znajdziemy... choć ulice Kampali pełne są dzieci niczyich i jeśli uda nam się go odnaleźć będzie to cud...

I zawsze powraca pytanie: Dlaczego do tego doszło?

A może nasz Cień wcale nie chce być odnaleziony...

 

Gosia Łokaj

Gosia Łokaj i Gosia Koroblewska, spędziły 3 miesiące w Ugandzie pracując z dziećmi ulicy. Sercem wciąż w Afryce, do której wracają za kilka miesięcy. Na co dzień zaangażowane w działania na rzecz krajów rozwijających się kontynentu afrykańskiego. Są w trakcie zakładania Fundacjii Usłyszeć Afrykę.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości