19 czerwca br., po emisji filmu „Nasze matki, nasi ojcowie” widzowie mogli wysłuchać rozmowy redaktora Antosiewicza z konsultantem tegoż filmu, profesorem z Instytutu Badań nad Historią Współczesną w Monachium. Zdaniem owego profesora, podczas II WW w Polsce, oprócz antysemickich oddziałów partyzanckich prawicowych, takich jak Armia Krajowa, były również oddziały partyzanckie lewicowe, i te antysemickie nie były.
Ta zapierająca dech w piersiach wiedza niemieckiego profesora skłoniła mnie do przedstawienia, oczywiście w dużym skrócie, opisu działań jednego z oddziałów Gwardii Ludowej, dowodzonego przez działacza komunistycznegoGrzegorza Korczyńskiego, pseud. "Grzegorz".
Grzegorz Korczyński (właściwie nazywał się Stefan Kilianowicz) pochodził z rodziny robotniczej.Urodził się w 1915 r. Już jako 21-letni chłopak trafił do Hiszpanii, gdzie walczył w wojnie domowej w XIII Brygadzie im. Jarosława Dąbrowskiego. W 1939 r. dotarł do Francji, a następnie przedostał się do Polski.Jako „Grzegorz” organizował oddziały GL na Lubelszczyźnie. Pojawił się w okolicach Kraśnika, w drugiej połowie sierpnia 1942, włączając się do istniejącej tam konspiracji PPR-GL.Korczyński stworzył swój oddział na bazie bandy rabunkowej “Jastrzębia”. Oprócz Korczyńskiego, w sztabie tego oddziału znaleźli się: Jan i Edward Płowasiowie oraz Stefan Staręgowski („Stefan”).Do bliskich współpracowników Korczyńskiego należeli również Edward Gronczewski „Przepiorka”oraz Jan Wziątek „Murzyn”.
W okolicach Krasnika ta cała kompania miala najgorszą opinię. Akcje zbrojne oddziału Korczyńskiego, miały niewielkie znaczenie militarne (napad na pocztę, zabicie młynarza, wymordowanie niemieckiej rodziny), a skutkowały odwetami i obławami niemieckimi. Jedną z ich pierwszych akcji zbrojnych był napad na jeden z okolicznych polskich majątków, jego rabunek i gwałt na właścicielce. Późniejsze niegroźne dywersyjne akcje „Grzegorza” oraz innych grup komunistycznych spowodowały akcję pacyfikacyjną ze strony niemieckiego okupanta, w których zginęło kilkaset osób.Wedle raportu kontrwywiadu AK:
Kruszyna – spalona cała wieś, ludność wymordowano, przeważnie kobiety i dzieci.
Kochany – spalono całą wieś, ludność wymordowano, zabito 36 osób, większość kobiet i dzieci, zanotowano nawet wypadki zastrzelenia kobiety z dzieckiem przy piersi (...).
Goliszowiec – spalono całą wieś, zabito 34 osoby, w tym trzech mężczyzn.
Gwizdow – wieś spalona w połowie.
Osówka Kolonia – spalono cała wieś, uratował się jeden człowiek.
Gielnia – spalono 10 gospodarstw, zabito 1 osobę.
Pikulin pod Janowem Lubelskim - spalono całkowicie, ludność wymordowana, ze wsi liczącej 150 mieszkańców uratowało się podobno 14 osób.
Parma – spalono 11.X. [1942 r.] jako ostatnia wieś z akcji pacyfikacyjnej. Spalono 79 gospodarstw, ludność w części wywieziono na roboty bądź na zamek do Lublina (do więzienia).
(...) Ludność terroryzowana akcją pacyfikacyjną współpracuje z Niemcami, donoszą obecnie o wszystkich ruchach bandytów i w miarę możliwości pomagają w ich schwytaniu.
Niezależnie od tych akcji dywersyjnych, podwładni Korczyńskiego zaczęli rabować i mordować Żydów.
Pierwszą żydowską ofiarą oddziały „Grzegorza” był należący do GL Jankiel Skrzyl „Kaczor”, którego wyprowadzono ze wsi do lasu i tam zabito ciosami drewnianego kołka w głowę. W ciągu kilku następnych tygodni zabito jeszcze pięcioro Żydów – 3 mężczyzn i 2 kobiety.
Mniej więcej w tym samym czasie do oddziału Korczyńskiego zgłosiła się grupa około 30 zbiegów z obozuw Lublinie przy ulicy Lipowej, w którym Niemcy umieścilipolskich jeńców wojennych pochodzenia żydowskiego. Cala ta grupa również została wymordowana przez oddział „Grzegorza”.
Następnie uwaga „gwardzistów” Korczyńskiego skupiła się na grupie Żydów (100-150 osób) ukrywających się we wsiach Ludmiłówka, Grabówka i ich okolicach. W listopadzie 1942 roku Korczyński zaatakował obóz dla Żydów w Janiszowie. Po zabiciu pilnującego obozu Niemca Petera Ignara, gwardziści wycofali się zabierając ze sobą ok. 30-40 młodych Żydów nadających się do partyzantki, oraz kasę obozową z dużą ilością zabranych wcześniej Żydom pieniędzy i kosztowności. W Ludmiłówce „Grzegorz zażądał od ukrywających się we wsi i w okolicy Żydów ogromnej kwoty 600 tysięcy złotych, która miała być rzekomo przeznaczona na zakup broni dla partyzantów. Dalszy przebieg wypadków odtworzony przez dr Piotra Gontarczyka2 na podstawie dokumentów i zeznań świadków:
Następnie Korczyński opuścił wieś z uzbieranymi pieniędzmi, pozostawiając część kosztowności pod opieka członków swojego sztabu. Jego członków zobowiązał przed odjazdem do dalszego „zbierania” pieniędzy od Żydów. Ludzie Korczyńskiego zaczęli więc bezlitośnie grabić ukrywających się nieszczęśników. Zamordowano przy tym kolejne kilka osób. (…)Miłek i Gruchalski postanowili wykorzystali nieobecność „Grzegorza” i rozprawić się najpierw z jego współpracownikami, a potem z nim samym. „Gruchalszczacy” pojawili się w Grabówce, gdzie w zabudowaniach Gozdurow odnaleźli członków sztabu Korczyńskiego. Udusili powrozami Jana i Edwarda Płowasiów („Lubego”i „Lutka”) oraz oficera sztabu obwodu Stefana Staręgowskiego „Stefana”. Zniszczyli też radiostację „Grzegorza”, zabrali zdobyte w Janiszowie i podczas napadów na Żydów kosztowności. (…) Komitet PPR nie tylko zaakceptował postępowanie Miłka i Gruchalskiego wobec członków sztabu GL, lecz także wydał wyrok śmierci na Korczyńskiego. Stosowny dokument w tej sprawie został podpisany przez wszystkich obecnych na zebraniu.
6 grudnia 1942 r. w nocy „Grzegorz” wrócił do Ludmiłówki. Zaczęła się krwawa zemsta. Jego ludzie rozstrzeliwali na miejscu schwytanych przeciwników, oraz, jak uznano, wspierających ich Żydów.
Lokalna działaczka komunistyczna Feliksa Wyganowska opowiadała po latach:
...do mego mieszkania przyszedł Grzegorz Korczyński pseudonim „Grzegorz” wraz z „Maksymem”Flisem imienia nie znam [Andrzej] oraz Kuciapa Stanisławem, synem Marcina, który stał w sieni. „Grzegorz” polecił mi wydać ukrywających się Żydów, początkowo twierdziłam że ich u mnie nie ma, jednak na stanowcze naleganie „Grzegorza” zdecydowałam się ich przyprowadzić do mieszkania. Tu „Grzegorz” kazał im oddać posiadane pieniądze. Wyłożyli na stół posiadane monety, walutę zagraniczną oraz pistolet, który im kupiłam. Mnie kazał [Korczyński] przyszykować dla nich jedzenie na 24 godz. Ponieważ zabiera ich do oddziału. Ukrywający się u mnie czterej Żydzi jedzenia nie chcieli przyjąć twierdząc że jest im już nie potrzebne ponieważ zdają sobie sprawę, że „idą na śmierć. „Grzegorz” ich wyprowadził, na ulicy czekali członkowie grupy „Grzegorza, którzy Żydów tych wyprowadzili na rozdoły drużkowskie. Po pewnym czasie usłyszeliśmy strzały. Jak mi opowiadał mój syn Zbigniew który chodził oglądać zabitych, to między nimi rozpoznaΠ Miłka i jego żonę. Jak opowiadali mieszkańcy łącznie tej nocy zabito 18-tu Żydów, których obdarto z ubrania. Całą furę odzieży zawieziono do zagrody w której kwaterował „Grzegorz”. Ubraniami tymi podzielili się uczestnicy zabójstwa. Wiosną 1943 r. psy w dołach drużkowskich rozkopały cztery trupy w których wraz z mężem rozpoznałam ukrywających się Żydów w moim gospodarstwie.
„Gwardziści” Korczyńskiego nie ograniczyli swojej akcji do Ludmiłówki, ale także wyszukiwali i mordowali wszystkich ukrywających się Żydów w okolicznych lasach. Jak pisze Gontarczyk2 :
W wyniku akcji podjętej z rozkazu „Korczyńskiego” w Grabowce, Ludmiłówce oraz okolicznych lasach komuniści zastrzelili, zamordowali przy użyciu granatów, drewnianych kołków i innych przygodnych narzędzi (lub po prostu gołymi rękami), około stu Żydów. W pewnym momencie akcja GL-owców przybrała formę swobodnego polowania, podczas którego mordowano każdego znalezionego Żyda, dopuszczając się przy tym rabunków i profanując zwłoki. (…)
W 1944 „Grzegorz” Korczyński został dowódcą obwodu lubelskiego Armii Ludowej.Po wkroczeniu Sowietów został pierwszym komendantem MO w zajętym przez Sowietów Lublinie. Potem pełnik podobne funkcje w Warszawie i Gdańsku. W tym samym czasie jego ludzie likwidowali każdego (nawet spośród „swoich”), kto za dużo mówił, albo za bardzo interesował się sprawą Ludmiłówki. Latem 1945 r. powrócił na Lubelszczyznę, gdzie dokonywał brutalnych pacyfikacji tamtejszych wiosek,uznanych za współpracujące z antykomunistyczną partyzantką niepodległościową.
W 1946 r. Korczyński został wiceministrem Bezpieczeństwa Publicznego, a rok później generałem.Już wtedy do KC PPR, centrali MBP i naczelnych organów państwowych zaczęły wpływać liczne pisma, raporty służbowe i donosy w sprawie morderstw Żydów na Lubelszczyźnie.Korczyński pozostawał jednak bezkarny dopóki Władysław Gomułka pełnił funkcję sekretarza partii. Po odsunięciu Gomułki od władzy,21 maja 1950 r. Korczyński został aresztowany przez grupę operacyjną X. Departamentu MBP, dowodzoną przez ppłk. Jozefa Światło, w związku ze zbrodniami na Żydach w czasie okupacji. Po czterech latach śledztwa, 22 maja 1954 r. Sąd Wojewódzki dla miasta stołecznego Warszawy skazał Grzegorza Korczyńskiego na dożywotnie więzienie. Sad Najwyższy zmienił wyrok sadu pierwszej instancji i ostatecznie 24 grudnia 1954 r. Korczyński dostał 15 lat więzienia.Andrzej Flis „Maksym”, Edward Gronczewski i wielu innych z jego ówczesnych podkomendnych również ukarano więzieniem, np. „Przepiórka” dostał 8 lat.
W październiku 1956 roku plenum KC PZPR powierzyło ponownie Władysławowi Gomułce funkcję I sekretarza. W związku z tymwszyscy wspomniani zostali uznani za „ofiary stalinowskich wypaczeń” i zwolnieni. Dokładnie instruowani w KC PZPR co mają robić dalej, odwoływali swoje wcześniejsze zeznania twierdząc, że byli bici. Łatwo uzyskiwali umorzenie swojej sprawy lub unieważnienie wyroku. Wrócili do wojska, aparatu bezpieczeństwa, otrzymując awanse i wysokie odszkodowania.
Jeśli chodzi o Grzegorza Korczyńskiego, to jak pisze Gontarczyk2:
Sam Korczyński wyszedł z więzienia prawdopodobnie już w kwietniu 1956 r. Jego sądowa rehabilitacja nie odbyła się nigdy. Sprawę „załatwiono po linii partii. Prokurator J. Godlewski wydał 2 maja 1956 r. postanowienie o skróceniu kary więzienia Korczyńskiego o połowę, to znaczy... do 2 lat i sześciu miesięcy. Dzięki jego zgrabnej „pomyłce” – „Grzegorz” dostał przecież15 a nie 5 lat więzienia – główny bohater wydarzeń w Ludmiłówce od razu wyszedł na wolność.
Po wyjściu z więzienia Korczyński przyjechał do Warszawy i został bliskim współpracownikiem Władysława Gomułki. (…)Korczyński domagał się rehabilitacji, zwrotu legitymacji partyjnej, zadośćuczynienia za wyrządzone „krzywdy”. Żądał pociągnięcia do odpowiedzialności winnych „łamania praworządności”,czyli osób, które prowadziły śledztwo i wydawały wyroki w sprawie mordów na Żydach na Lubelszczyźnie.
W grudniu 1956 r. powołano specjalną komisję partyjną w tej sprawie pod kierownictwem Franciszka Mazura. Komisja ta – podając wiele nieprawdziwych informacji na temat wydarzeń w Ludmiłówce, zaniżając liczbę ofiar, jednocześnie nie podważając najważniejszych ustaleń śledztwa – wnioskowała o uchylenie prawomocnych wyroków w tej sprawie. Niebawem, dopuszczając się kolejnych ewidentnych fałszerstw i nadużyć, sprawę Ludmiłówki po prostu zatuszowano. W tym samym czasie „Grzegorz” otrzymał stanowisko szefa Zarządu II (wywiadu) Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, a w 1968 r. został wiceministrem obrony narodowej. Jako jeden z głównych odpowiedzialnych za masakrę na Wybrzeżu w 1970 r., Korczyński został usunięty ze stanowisk i wysłany jako ambasador do Algierii. Tam zmarł prawdopodobnie śmiercią samobójczą w 1971 r.
Źródła:
- Piotr Gontarczyk, Grzegorz Korczyński (1915-1971), generał, wiceminister bezpieczeństwa publicznego i obrony narodowej, „Aparat represji w Polsce Ludowej 1944-1989”, nr 3, 2006 r.
- Piotr Gontarczyk, Z genealogii elit PZPR. Przypadek Stefana Kilanowicza vel Grzegorza Korczyńskiego, Glaukopis, nr 1/2003, str 214-229
- Piotr Gontarczyk, Polska Partia Robotnicza, Droga do władzy (1941-1944), wyd. FRONDA, Warszawa 2006,s. 178-182
- Tomasz Łabuszewski, Kazimierz Krajewski. Rzecz o dowolności dowodów zbrodni. „Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej”. nr 3-4/2006, s. 95-102. IPN
Inne tematy w dziale Kultura