wiesława wiesława
1123
BLOG

Morderstwo sądowe na obrońcach Poczty Polskiej w Gdańsku

wiesława wiesława Rozmaitości Obserwuj notkę 12

 

W wyniku przegranej wojny przez Cesarstwo Niemieckie, na mocy postanowień traktatu wersalskiego (art. 100-108) w 1920 roku zostało utworzone Wolne Miasto Gdańsk. W związku z postanowieniami art.104 traktatu wersalskiego 9 listopada 1920 roku została podpisana konwencja polsko-gdańska, potocznie nazywana „konwencją paryską”, która zapewniała państwu polskiemu szereg praw na terytorium wolnego Miasta Gdańsk. Miedzy innymi Polska miała zapewnione prawo posiadania własnej służby pocztowej telefonicznej i telegraficznej. W związku z tym w 1921 roku utworzono Dyrekcję Poczt i Telegrafów w Gdańsku, której podlegały trzy urzędy pocztowe: Gdańsk 1 w gmachu przy pl. Heweliusza, Gdańsk 2 na Dworcu Głównym i  Gdańsk 3 w gdańskim porcie (tzw. Poczta Morska). W urzędzie Poczty Polskiej Gdańsk 1 mieściła się centrala telefoniczna zapewniająca bezpośrednie połączenie z krajem. W Gdańsku ustawionych zostało 10 skrzynek pocztowych z polskim godłem państwowym. Te skrzynki były wiele razy obiektem ataków mieszkających w Gdańsku hitlerowców. W 1939 roku na wypadek wojny utworzono z pracowników oddział samoobrony. Dowództwo objął ppor. Konrad Gunerski, który został przysłany do Gdańska przez Sztab Główny wojska Polskiego. Zajął się on szkoleniem pocztowców oraz przygotowaniem do obrony.

1 września 1939 roku o godzinie 4.45, równocześnie z rozpoczęciem ostrzału Westerplatte przez pancernik Schleswig-Holstein, główna placówka Poczty Polskiej w Gdańsku, czyli urząd pocztowy Gdańsk 1 został zaatakowany przez specjalny oddział gdańskiej Policji Porządkowej (Schutzpolizei) oraz pododdziały SS Wachsturmbann "E" i SS-Heimwehr Danzig. Oddziały te dysponowały oprócz broni ręcznej trzema samochodami pancernymi. Atakiem dowodził komendant gdańskiej Policji Porządkowej pułkownik Willi Bethke, zaś odpowiedzialność operacyjną za akcje formacji paramilitarnych ponosił szef gdańskiej policji SS-Oberfuhrer Johannes Schäffer.

Obrońcy poczty dysponowali trzema karabinami maszynowymi, pistoletami i karabinami oraz granatami ręcznymi.

Zgodnie z niemieckim planem poczta miała być zajęta w ciągu 15 minut – od 4.45 do 5.00, ale 56 polskich pocztowców broniło się 14 godzin. Około godz. 15 niemieccy saperzy wykonali podkop pod ścianą poczty, w którym założyli 600-kilogramowy ładunek wybuchowy. Następnie ładunek został odpalony, burząc część ściany budynku, a oddziały niemieckie przy wsparciu trzech dział ruszyły do szturmu zajmując część budowli. W tym czasie obrona została ograniczona do piwnic, gdzie przed ostrzałem schronili się obrońcy.Około godz. 18 pod pocztę sprowadzono motopompy, które do piwnic wpompowały benzynę, podpaloną następnie przy pomocy miotaczy ognia. W wyniku tych działań żywcem spłonęło prawdopodobnie pięciu pocztowców. O godz. 19 obrońcy poczty podjęli decyzję o kapitulacji. Jako pierwszy z płonącego budynku ok. godz. 19 wyszedł z biała flagą w ręku dyrektor dr Jan Michoń. Mimo białej flagi, został przez napastników zastrzelony. To samo spotkało wychodzącego za nim naczelnika poczty Józefa Wąsika (niektóre źródła podają, że został żywcem spalony miotaczem płomieni).
Z budynku udało się uciec sześciu pocztowcom. Dwóch z nich: Franciszka Mionskowskiego oraz rannego Alfonsa Flisykowskiego, aresztowano już 2 września i osadzono z pozostałymi obrońcami; pozostała czwórka zdołała uciec i przeżyć wojnę.

28 i 29 IX 1939 r. przed niemieckim wojennym sądem polowym „grupy Eberhardta” odbył się proces 38 bohaterskich obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku, którzy zostali skazani na karę śmierci jako przestępczy partyzanci strzelający do żołnierzy Wehrmachtu. Wyrok wykonano 5 X 1939 r. na gdańskiej Zaspie; miejsce zbrodni odkryto dopiero w 1991 roku.

Podstawą oskarżenia było rozporządzenie o specjalnym wojennym prawie karnym z 1938. Artykuł trzeci tego rozporządzenia brzmiał: "partyzantem karanym śmiercią jest ten, kto bez posiadania przewidzianych przez prawo międzynarodowe zewnętrznych odznak przynależności do sił zbrojnych nieprzyjacielskiego mocarstwa, broni albo innych środków używa, lub mając w swoim posiadaniu, w zamiarze użycia na szkodę niemieckiego lub zaprzyjaźnionego wojska albo przynależnego do nich zabija lub podejmuje działanie, które na użytek wojenny mogą podejmować tylko członkowie sił zbrojnych w mundurze".

Oskarżycielem w tych procesach był radca sądu wojskowego dr Hans Giesecke, a przewodniczącym składu sędziowskiego sędzia Kurt Bode. Wyroki śmierci ostatecznie zatwierdził gen. Walther von Brauchitsch, naczelny dowódca wojsk lądowych.

Zarówno żądający kary śmierci prokurator, jak i trzyosobowy skład sędziowski mieli świadomość, że pocztowcy bronili budynku poczty przed napaścią ze strony sił gdańskiej policji i SS. Dlatego skazanie ich na podstawie rozporządzenia o specjalnym wojennym prawie karnym z 17 VIII 1938 r., które przewidywało kary za atakowanie Wehrmachtu, było oczywistym bezprawiem, także z tego względu, że rozporządzenie to nie miało mocy obowiązującej w Gdańsku w chwili orzekania (według niemieckiego stanu prawnego rozporządzenie to na terenach anektowanych do III Rzeszy zyskało moc obowiązującą 14 XI 1939 r.). Obrońcom poczty przysługiwał zaś status kombatantów, gdyż nawet według stanowiącego podstawę skazania rozporządzenia o specjalnym wojennym prawie karnym, spełniali oni wszystkie warunki konieczne do uznania ich za stronę walczącą (pozostawali pod jednolitym dowództwem, nosili uniformy pocztowców, prowadzili walkę otwarcie, przestrzegali praw i zwyczajów wojny). Obrońcom poczty przysługiwało także prawo do obrony koniecznej przed bezprawną napaścią, które wyłączało bezprawność strzelania do napastników.

Pomimo oczywistości tego sądowego morderstwa, toczące się w Republice Federalnej Niemiec po wojnie postępowanie przeciwko prokuratorowi dr.Giesecke było dziewięciokrotnie umarzane, aż do śmierci podejrzanego, a przewodniczący składu orzekającego dr Bode stawał wyłącznie jakoświadek.

Bode i Giesecke zostali po wojnie zdenazyfikowani. Giesecke został dyrektorem Sądu Krajowego Hesji  we Frankfurcie nad Menem, a Bode był sędzią, a potem wiceprezesem Wyższego Sądu Krajowego w Bremie. Zmarli w latach siedemdziesiątych jako cenieni prawnicy.

Niemiecki historyk Dieter Schenk* zwraca uwagę, że w chwili poddawania się pocztowców zastrzelono wychodzącego z białym ręcznikiem z budynku dyrektora poczty dr. Jana Michonia oraz naczelnika Józefa Wąsika, przy akompaniamencie okrzyków „To są te polskie psy” (Das sind die polnischen Hunde!), dodając, że mimo wiedzy o tej oczywistej zbrodni wojennej niemiecki wymiar sprawiedliwości nie prowadził nigdy postępowania w tej sprawie.

W 1995 Sąd Krajowy w Lubece przeprowadził rewizję procesu pocztowców, stwierdzając m.in. pogwałcenie reguł postępowania sądowego i naruszenia postanowień IV konwencji haskiej z 1907 roku. W jej wyniku obrońcy Polskiej Poczty w Gdańsku zostali uniewinnieni.

 

 

*D. Schenk, Die Post von Danzig.Geschichte eines deutschen Justizmordes, Reinbek 1995, s. 89 i n. (wyd. polskie: "Polska Poczta w Gdańsku – historia pewnego niemieckiego morderstwa sądowego", Gdańsk 1999).

wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Rozmaitości