Bloger z Ameryki, posługujący się nickiem Eternity, w komentarzach zostawianych na różnych blogach bardzo często wypowiada się na temat najnowszej historii Polski. Są to zwykle opinie sztampowe, odznaczające się polityczna poprawnością, ale nie mające nic wspólnego z rzeczywistością.
W tej sytuacji uznałam za celowe przyjść z pomocą blogerowi i udzielić mu bezpłatnych korepetycji z najnowszej historii Polski.
Wczoraj np. amerykański bloger sprzeciwił się określeniu powojennego rządu w Polsce terminem „rząd marionetkowy”. Amerykański bloger pouczył nas, że ów rząd był uznawany przez ONZ i inne państwa” oraz „miał poparcie większości Polaków”.
Otóż wyjaśniam amerykańskiemu blogerowi, ze po II WW w Polsce rządy w Polsce objęli komuniści, powiązani agenturalnie z Moskwą, szkoleni i ściśle współpracujący z NKWD. Z tej racji większość społeczeństwa traktowała ten rząd jak dopust boży, a spora część walczyła z nim z bronią w ręku.
Po zaatakowaniu Związku Sowieckiego przez III Rzeszę, Stalin 27 sierpnia 1941 roku w rozmowie z szefem Kominternu Dymitrowem naszkicował zasady działania nowej partii komunistycznej w Polsce. Dwa dni później Dymitrow spotkał się z grupa polskich komunistów wytypowanych do działalności w Polsce i poinformował ich o formule i działaniach nowej partii:
Założyć Polską Partię Robotniczą z komunistycznym programem, formalnie nie może być powiązana z Kominternem.
Do realizacji „operacji PPR” władze sowieckie wytypowały kilkunastu działaczy. Byli w śród nich m.in. Marceli Nowotko („Marian” albo „Stary”), Pinkus vel Paweł Finder („Paweł”) i Bolesław Mołojec („Długi”, „Edward”), którzy stanowili tzw. trójkę kierowniczą, a także Anastazy Kowalczyk, Pikus Kartin, Czesław Skoniecki, Feliks Papliński, Roman Śliwa, Jan Turlejski, Jakub Aleksandrowicz i Lucjan Pertyński. W drugiej ekipie znaleźli się Aleksander Kowalski, Małgorzata Fornalska, Jadwiga Goldszlak-Ludwińska, Jan Krasicki, Piotr Drąg vel Drążkiewicz, Mordka vel Mieczysław Herman oraz Wacław Stec. Wszyscy byli członkami WKP(b), a w przeszłości „funkami” KPP.
Kluczową rolę w przeprowadzeniu „operacji PPR” odgrywały organa NKWD, oczywiście współpracujące z Kominternem. Wymienieni działacze zostali przeszkoleni w ośrodkach pod Moskwą (Nagornoje, Puszkino)w których przygotowywano działaczy komunistycznych, szpiegów i dywersantów sowieckich działających potem na całym świecie. Opis takiej „szkoły politycznej” Kominternu przedstawił w swoich pamiętnikach gen. Pawel Sudopłatow, szef sowieckich operacji specjalnych na niemieckim zapleczu.
Ze wspomnień Władysława Gomułki:
Do szkoły Kominternu kierowano ludzi, których zamierzano przerzucić do kraju na robotę partyjną, lecz także wśród słuchaczy tej szkoły dobierano ludzi którzy mieli pracować wyłącznie po linii wywiadu radzieckiego […].
Już po dotarciu na terytorium Polski kierownictwo nowej partii komunistycznej utrzymywało kontakt radiowy nie z Kominternem, ale ze strukturami wywiadu sowieckiego. Dopiero NKWD (lub wywiad wojskowy) przesyłał część otrzymanych z Polski informacji władzom Międzynarodówki Komunistycznej. Po latach Gomułka zapisał, że w jego przekonaniu w „operacji PPR” wywiad sowiecki był ośrodkiem kierującym, a nie kontrolnym lub pośredniczącym.
Komunistyczna historiografia rozpowszechniała twierdzenie, że działacze Polskiej Partii Robotniczej byli patriotami o lewicowych poglądach. Jednak lepsze zrozumienie poglądów i celów działania przywódców PPR możemy zyskać analizując ich wcześniejsze czyny i zachowania.
Marceli Nowotko podczas wojny polsko-bolszewickiej, w 1920 roku współtworzył władze sowieckie w Łapach. Podróż „grupy inicjatywnej PPR” do Polski we wrześniu 1941 roku Nowotko tak opisał:
Po puszczeniu motorów w ruch zaczęliśmy na pożegnanie naszej sowieckiej ojczyny śpiewać pieśń „Sziraka strana maja radnaja”.
Bolesław Mołojec sprawozdaniu dla Kominternu z lutego 1940 roku wyrażał swoje wielkie szczęście z powodu „wyzwolenia przez Armię Czerwoną wschodniej Polski” i proponował swoją koncepcje sowietyzacji kraju.
Roman Śliwa był przed wojną skazany za działalność szpiegowską. Przed sądem oświadczył, ze jest zwolennikiem Polskiej Republiki Rad, a na pytanie czy jest Polakiem powiedział:
Jestem skrajnym socjalistą, a Polakiem dlatego tylko, że mówię po polsku i mieszkam w Polsce. Poza tym jako robotnika nic mnie więcej z polską nie wiąże. Gdzie znajdę pracę tam żyję. […] Przysięgałem na wierność Polsce w wojsku, ale to był przymus. Gdyby teraz przyszło bronić Polski, to bym się zastanowił.
Członek kierownictwa PPR, Anastazy Kowalczyk, przedstawiany w PRL w podręcznikach historii jako polski patriota, w ogóle nie odczuwał żadnych związków emocjonalnych z Polską; kochał Związek Sowiecki i swoją partię – WKP(b). Z okupowanego przez Lwowa pisał listy do rodziny w Generalnej Guberni, w których zachwycał się „wolnością” zapewnioną przez Związek Sowiecki.
Mordka vel Mieczysław Hejman, jeden z radiotelegrafistów kierownicta PPR, podczas szkolenia popadł w konflikt z wykładowcą szkoły Kominternu. Zamierzał wtedy popełnić samobójstwo z obawy, że zostanie usunięty z WKP(b).
Z takich ludzi rekrutowały się po zakończeniu działań wojennych władze Polski.
Natomiast kwestię rzekomego poparcia dla tych sowieckich patriotów, najlepiej pokazuje historia innego działacza PPR, Barucha Cukiera vel Witolda Kolskiego.
28 listopada 1942 roku w Warszawie, w okolicach Dworca Zachodniego, został zastrzelony Marceli Nowotko, sekretarz PPR. Po otrzymaniu wiadomości o śmierci Nowotki, kierownictwo sowieckie wyznaczyło na nowego sekretarza PPR Barucha Cukiera vel Witolda Kolskiego, który wówczas był oficerem politycznym Armii Czerwonej.
Baruch Cukier (rocznik 1902) pochodził ze Zgierza, z rodziny drobnego kupca. Od młodych lat był związany z ruchem komunistycznym. Po ukończeniu studiów na wydziale prawa Uniwersytetu Warszawskiego przebywał w Związku Sowieckim, jako działacz KPP, skąd wrócił na początku lat 30-tych, by pełnić różne odpowiedzialne funkcje partyjne. Ostro zwalczał „faszyzm i nacjonalizm” u swych partyjnych towarzyszy. W czasie obrad VI Zjazdu KPP (1932 r.) wygłosił przemówienie, w którym określił się za samookreśleniem Górnego Śląska „aż do oderwania od Polski". Kiedy jednak VII Kongres Kominternu uznał, że należy „walczyć w obronie niepodległości Polski” i jednocześnie „zwalczać faszyzm”, tow. Cukier-Kolski od razu się dostosował do wymagań nowego etapu. W 1936 r. został aresztowany i osadzony w Berezie Kartuskiej, skąd trafił do więzienia z wieloletnim wyrokiem za działalność antypaństwową. Po wybuchu wojny we wrześniu 1939 r. został uwolniony z więzienia. Dotarł do Lwowa, gdzie został redaktorem sowieckiej gadzinówki „Czerwony Sztandar”. Publikował tam donosy na Polaków, paszkwile przeciw „pańskiej Polsce” i peany na cześć Związku Sowieckiego. Szczególnie zapisał się w pamięci mieszkańców Lwowa jako autor artykułu „Zgnieść nacjonalistyczną gadzinę” (Czerwony Sztandar nr 104, 27.01.1940), wychwalającego aresztowanie polskich lewicowych intelektualistów – Władysława Broniewskiego i Aleksandra Wata, których określił jako „przesiąkniętych do szpiku kości polskim nacjonalizmem”.
Po wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej Kolski wraz z innymi kolaborantami uciekł w głąb Związku Sowieckiego, porzucając we Lwowie żonę z małym dzieckiem. W 1942 roku był oficerem politycznym, w stopniu majora w Armii Czerwonej w Zarządzie Politycznym Frontu Zachodniego. Na wniosek Dymitrowa został przekazany do dyspozycji Kominternu. Po odpowiednim przygotowaniu wysłano go do Polski jako nowego sekretarza PPR. Nie udało mu się jednak objąć tego stanowiska, bo po przylocie do Polski w maju 1943 r. zginął w dość niezwykłych okolicznościach, w okolicach miejscowości Bramka (kilkanaście kilometrów od Ryk).
Wg raportu wywiadu AK:
[…] skoczek wylądował na drzewie, łamiąc nogę. Wzywał głośno pomocy w języku polskim i rosyjskim. W pobliżu były zabudowania dwóch gospodarzy, jedno miejscowego chłopa, drugie wysiedlonego z poznańskiego. Miejscowy nie reagował na wezwania, […] natomiast wysiedlony podszedł na miejsce wypadku, ale nie udzielił pomocy, mimo proponowanej zapłaty w dolarach. Nad ranem skoczek zastrzelił się, niszcząc przed tym aparaty radiowe (nadawczy i odbiorczy) oraz jakieś papiery. Zaalarmowana przez wysiedlonego żandarmeria przybyła rano. […] W raporcie skoczek został uznany przez żandarmów za bolszewika. […] Znaleziono przy nim dużą ilość gotówki w walucie polskiej i w dolarach, stację nadawczo-odbiorczą, oraz dowód na nazwisko […]olski, ur. w Łodzi, pistolet i granaty. Na spadochronie widniały inicjały sow.[ieckie].
Polscy chłopi mieli, jak widać, zdrowy stosunek do wyszkolonych przez NKWD działaczy PPR.
Przy opracowaniu notki wykorzystałam informacje z ksiązki:
Piotr Gontarczyk, Polska Partia Robotnicza. Droga do władzy 1941-1944, wydanie trzecie, poprawione i uzupełnione, Fronda, Warszawa 2013,
Cytaty w notce pochodzą z tej ksiązki.
Inne tematy w dziale Rozmaitości