W powiecie kałuskim, we wsi Uhrynów Stary, gdzie urodził się Stepan Bandera, znajduje się pomnik przywódcy OUN, zbudowany z inicjatywy samorządowych władz ukraińskich, oraz muzeum poświęcone jego postaci. Poczesne miejsce w tym muzeum poświęcono Hrihorijowi Perehiniakowi, komendantowi pierwszej specjalnej sotni UPA, stawianemu za wzór ukraińskim politykom.
Na stronie internetowej tego muzeum można przeczytać:
„Całe swoje świadome życie Hrihorij Perehiniak poświecił walce o Ukraińskie Niezależne Zjednoczone Państwo, dlatego my dzisiaj jesteśmy zobowiązani przypomnieć naszym możnowładcom historie takich bojowników-patriotów jak „Dowbeszka – Korobka”. Na ich przykładzie oni powinni się uczyć jak żyć, celem ich życia powinna być niezależność naszego państwa. Powinni stać, tak jak ich poprzednicy u źródeł naszej zbrojnej, narodowo-wyzwoleńczej walki.”
Warto zapoznać się z biografią Hrihorija Perehiniaka, gdyż jest ona wręcz modelowym przykładem zaczadzenia ideologią ukraińskiego nacjonalizmu. To właśnie utworzony przez niego oddział UPA, dokonał 9 lutego 1943 roku pierwszego masowego mordu Polaków na Wołyniu, we wsi Parośla.
Hryhorij Perehiniak pochodził z Uhrynowa Górnego, wioski sąsiadującej z rodzinna wioską Stepana Bandery. Mykoła Kłymyszyn, doktor ukraińskiej literatury i działacz OUN, który Hryhorija Perehiniaka poznał w więzieniu ma Świętym Krzyżu, tak opisuje jego sylwetkę:
„[…] On chłonął jak gąbka wszystko, z czym się zetknął. Jego matka nie miała męża przez cale życie pracowała u obcych, z pracy najemnej utrzymywała syna. Hryc od najmłodszych lat wynajmował się do prostych prac polowych i przy obrządku trzody. Gdy podrósł, poszedł na służbę do kowalai dobrze pracując, w końcu sam został kowalem. […] Wieś, w której rósł, była bardzo świadoma. On zaś był znany jako sumienny i dobry rzemieślnik, lubiany i szanowany przez ludzi. W latach trzydziestych przypadkowo znalazł kontakt z Organizacją Ukraińskich Nacjonalistów. Pewnego razu przyszedł do niego człowiek i czekając na wykonanie pracy opowiedział, że w ich wsi sołtys-Polak, którego naznaczyła polska władza pozwala sobie na różne wybryki. Opowiadał ten człowiek, opowiadał, a gdy robota była skończona, zapłacił i poszedł sobie, nie zwracając uwagi na to, jakie wrażenie zrobiło jego opowiadanie na tym chłopcu, u którego poczucie krzywdy było mocno rozwinięte. […] Po pracy wrócił do domu i jak każdego wieczora poszedł spać. Ale nie mógł zasnąć. Wiercił się, wiercił i nie mógł zasnąć. W końcu wstał, wziął obrzyna i począł go oglądać. „Pójdę i zabiję jak psa. Dlaczego przez takiego gada mają ludzie się męczyć” – przyszło mu do głowy. Ubrał się, wsunął obrzyna w rękaw i poszedł. W domu sołtysa paliło się światło, okna nie były zasłonięte, zobaczył sołtysa który oglądał coś w świetle lampy. Wyciągnął obrzyna z rękawa i strzelił i stało się - sołtys upadł. Uciekającemu do domu Perehiniakowi przyszło do głowy, ze zabił człowieka; przed oczami zaczęły mu krążyć obrazy skutków jego czynu. Na pewno zabiorą go do więzienia , a kto wówczas zaopiekuje się jego matką? […] Po kilku dniach dowiedział się, że policja aresztowała chłopaka z jego wsi jako podejrzanego o dokonanie zabójstwa sołtysa […] Wówczas Perehiniak zebrał się w sobie, poszedł na policje i przyznał się do morderstwa. […] Pamiętał, ze na Sali sądowej mama bardzo płakała i pytała dlaczego to zrobił. Nie wiedział co ma na to odpowiedzieć i wreszcie powiedział: „Mamo, ktoś to musiał zrobić!”
Jak każdy członek OUN, Hrihorij Perehiniak był zobowiązany do nauczenia się na pamięć Dekalogu Ukraińskiego Nacjonalisty, opracowanego przez Stepana Łenkawśkiego w 1929 roku i zawierającego syntezę obowiązków i zasad członka OUN. Dekalog był poprzedzony inwokacją „Ja - Duch odwiecznej walki, który uchronił Ciebie od potopu tatarskiego i postawił między dwoma światami, nakazuję nowe życie:”, autorstwa Dymitra Donicowa.
Zabijając sołtysa – Polaka zrealizował siódme przykazanie Dekalogu: „Nie zawahasz się wykonać największego przestępstwa jeśli tego będzie wymagać dobro sprawy” i ósme przykazanie: „Nienawiścią i podstępem będziesz przyjmować wroga twojej nacji”.
Wyrok dożywotniego więzienia Perehiniak odbywał w jednym najcięższych wówczas zakładów karnych w Polsce, w więzieniu na Świętym Krzyżu w Górach Świętokrzyskich. W 1935 roku w tym samym więzieniu umieszczono również działaczy OUN skazanych w tzw „Procesie Lwowskim”, czyli Stepana Banderę, Mykołę Łebieda, Bogdana Pidhajnego, Jarosława Karpyniecia i Mykołę Kłymszyna. Ten fakt miał duże znaczenie dla Perehiniaka. Mikołaj Kłymszyn, który spędził z nim dziewięć miesięcy w jednej celi tak o tym pisze: „W więzieniu wsparliśmy go. Bardzo pomogło mu towarzystwo Stepana Bandery, wzmocniło go psychicznie. Fakt, że syn księdza siedzi w tym samym więzieniu, był dla niego najlepszym znakiem, że nie jest z nim tak źle”.
Po rozpoczęciu wojny uwięzieni działacze OUN odzyskali wolność. Mykoła Kłymszyn który spotkał Perehiniaka odzianego w niemiecki mundur w 1940 roku w Krakowie, zanotował: „Bardzo przyjemnie było go spotkać i zobaczyć, jak bardzo się zmienił przez ten czas. Widać było, jak wiele skorzystał z tego, czego nauczył się w więzieniu. […] później straciłem z nim kontakt.”
Sentymentalną opowieść o ukraińskim kowalu, który zabił człowieka pod wpływem odruchu, ukraiński intelektualista zamieścił w swoich „Wspomnieniach”, opublikowanych w 1975 roku w Toronto, gdzie przebywał na emigracji. Nawet po upływie 35 lat nie zrewidywał swojej oceny czynu popełnionego przez Perehiniaka – uważał, że miał on moralne prawo zabić polskiego sołtysa.
Po doświadczeniach zdobytych w ramach „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej” Hrihorij Perehiniak z polecenia kierownictwa OUN-B stworzył pierwszą sotnię Ukraińskiej Powstańczej Armii, nazywaną przez niektórych historyków „sotnią do zadań specjalnych”. 9 lutego 1943 roku sotnia „Dowbeszki-Korebki” napadła na polską wieś Parośla, w gminie Antonówka w powiecie warneńskim województwa wołyńskiego. Przy użyciu siekier i noży zamordowano co najmniej149 bezbronnych mieszkańców wsi wraz z przypadkowo przebywającymi w Parośli osobami, w tym kobiety, dzieci i niemowlęta.Uratowało się zaledwie 12 ciężko rannych osób, wśród nich 12-letni wówczas Witold Kołodyński i jego siostra Lila. Z relacji Witolda Kołodyńskiego:
Byliśmy bardzo zziębnięci, zdrętwiali, zalani krwią. Lila wstała i pomogła wstać mnie. Widok, który naszym oczom ukazał się, był straszny. Nie do objęcia umysłem ludzkim, tym bardziej umysłem dziecięcym. Rodzice mieli głowy rozrąbane na pół. Mamy długi warkocz był odcięty. W głowie ojca pozostawiona siekiera (...) W kołysce najmłodsza Bogusia, w wieku 1,5 roku, uderzona była siekierą w czoło. Przez dłuższy czas była w konwulsjach, które miotały kołyską.
Majątek zabitych został zrabowany i wywieziony na saniach.W zbrodni uczestniczyli sąsiedzi – rabusie z okolicznych wsi, którzy dobrze znali swoje ofiary.Zabici mieszkańcy Parośli zostali pochowani we wspólnej mogile-kurhanie. Był to trzeci kurhan w Parośli. W pierwszym pochowano przed laty ofiary najazdu tatarskiego, w drugim - ofiary grypy hiszpanki. Po tym napadzie wieś Parośla przestała istnieć.
Hryhorij Perehiniak przeżył swoje ofiary o niecałe 2 tygodnie; zginął w potyczce z Niemcami 22 lutego 43r.
Wiele razy spotkać można tezę, że nie istnieje iunctim między ludobójstwem ludności polskiej na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej a Stefanem Banderą. Istnieją ludzie, którzy z cała powagą tłumaczą, że w 1943 roku Stepan Bandera był więźniem obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen, nie miał więc wpływu na podejmowane wówczas decyzję dowódców UPA. Jednak jego wcześniejsze działania nie pozostawiają żadnych wątpliwości – Stepan Bandera był moralnie i politycznie odpowiedzialny za zbrodnie na Wołyniu. Hrihorij Perehiniak, sąsiad Bandery z Uhrynowa, pod wpływem ideologii OUN najpierw zabił polskiego sołtysa a potem w więzieniu otrzymał błogosławieństwo od Stepana Bandery. Dalsza jego droga – udział w eksterminacji Żydów a następnie masowy mord na mieszkańcach wsi Parośla, są logiczną konsekwencją jego pierwszej zbrodni.
W styczniu 2014 roku demonstrujący na kijowskim Majdanie Ukraińcy wznoszą okrzyki: „Sława Ukraini” i „Hierojam sława”. Polacy, wspierający te demonstracje z entuzjazmem, nie powinni jednak zapominać, że do tych bohaterów zalicza się m.in. Hrihorij Perehiniak pseudonim „Dowbeszka- Korobka”.
Przy pisaniu notki korzystałam z:
1. http://museum-bandera.if.ua
2. http://www.65-lat-temu.salon24.pl/86702,9-02-1943-parosla-krwawe-preludium
3. Władysław Siemaszko, Ewa Siemaszko, "Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945", Warszawa 2000
4. Wiesław Romanowski, Bandera, terrorysta z Galicji, Demart SA, Warszawa 2012
(Cytat ze „Wspomnień” Mykołaja Kłymszyna podaję za [4])
Inne tematy w dziale Rozmaitości