wiesława wiesława
4267
BLOG

Redaktor Wroński spłaca dług wdzięczności

wiesława wiesława Rozmaitości Obserwuj notkę 42

 Oburzony faktem, że w Polsce znalazła się osoba, która na pomniku sowieckiego generała Iwana Czerniachowskiego odważyła się napisać czerwoną farbą „Kat AK” redaktor Paweł Wroński napisał:

Gdyby nie gen. Czerniachowski i podobni mu dowódcy, burmistrz nie byłby burmistrzem Pieniężna, ale Mehlsack, miejscowości w Prusach Wschodnich. Pomijam to, że dzięki zwycięstwu Armii Czerwonej nad hitlerowskimi Niemcami może to pytanie zadać po polsku. To także dzięki niemu dziennikarze mogą używać pięknego polskiego wyrażenia "komunistyczny oprawca".

[…]

Mamy ogólnopolski problem z "pomnikami wdzięczności" czy jak twierdzi Instytut Pamięci Narodowej - "pomnikami komunistycznej dominacji". Toczy się dyskusja nad pomnikiem "czterech śpiących" w Warszawie - oficjalnie: pomnikiem Polsko-Radzieckiego Braterstwa Broni - podsycana nastrojami antyrosyjskimi po agresji Rosji na Ukrainę.
Zapewne tego problemu nie będzie, jeśli zwycięży patriotyczna wersja historii lansowana przez część IPN i prawicowych publicystów. Nasze dzieci będą się uczyć, że II wojna światowa zaczęła się 17 września. Po 1945 r. Polska znalazła się pod drugą okupacją, najstraszniejszą i wyniszczającą, która trwała do 1989 r., a jak twierdzą niektórzy - do dziś. Tylko co to będzie miało wspólnego z prawdą?  

 

Na te szydercze słowa redaktora Wrońskiego odpowiedź może być tylko jedna – teza, że po 1945 roku Polska znalazła się pod drugą okupacją, jest prawdziwa. A jej uzasadnienia nie trzeba szukać daleko; działania generała Iwana Czerniachowskiego uzasadniają tą tezę dostatecznie.

Iwan Czerniachowski, był bowiem dowódcą 3. Frontu Białoruskiego, którego oddziały wspólnie z NKWD prowadziły akcje zbrojne przeciw Polakom. Generał Czernichowski jest odpowiedzialny za podstępne aresztowanie i wywózkę do sowieckich łagrów kilku tysięcy oficerów i żołnierzy Wileńskiego Okręgu AK, gdzie wielu z nich zmarło. To właśnie on i gen. NKWD Iwan Sierow z prowadzili rozmowy z dowództwem AK po udanej wspólnej z Sowietami operacji „Ostra Brama” w ramach  Akcji „Burza” w Wilnie.  Ppłk Aleksander Krzyżanowski ps. „Wilk” i szef sztabu mjr Teodor Cetys ps. "Sław" zostali zaproszeni na odprawę do budynku dowództwa Frontu Białoruskiego. Zostali tam rozbrojeni i aresztowani. Na rękach „bohatera” Czerniachowskiego jest mnóstwo krwi polskich patriotów.

Oddziały 3. Frontu Białoruskiego wspólnie z NKWD prowadziły też akcje zbrojne przeciwko Polakom, w wyniku których zginęło wielu żołnierzy AK, a tysiące zostało wywiezionych na Syberię. To dlatego Czerniachowski otrzymał przydomek „kata Armii Krajowej”. Zmarł w lutym 1945 r. od ran odniesionych pod Pieniężnem – jego pomnik stanął w mieście na początku lat 70.

Już po śmierci Czerniachowskiego, na początku lipca 1945 r. na polecenie Stalina Sztab Generalny opracował plan, zgodnie z którym wojska 3. Białoruskiego Frontu dokładnie przeczesały Puszczę Augustowską (w powiecie suwalskim województwa białostockiego). W rezultacie od 12 do 19 lipca 1945 r. zatrzymano ponad 7 tysięcy osób, głównie Polaków i Litwinów. Dużą część z nich po sprawdzeniu wypuszczono, Litwinów przekazano NKGB (Ludowy Komisariat Bezpieczeństwa Państwowego) Litewskiej SSR, a polskich obywateli – 592 osoby, które sowiecki kontrwywiad wojskowy Smiersz zaliczył do żołnierzy Armii Krajowej – aresztowano. Wśród nich było tylko 69 osób zatrzymanych z bronią w ręku. Co więcej, według polskich danych wśród tych 592 osób było 27 kobiet i 15 osób, które nie ukończyły 18. roku życia.

 

Ta akcja to tzw. obława augustowska, największa zbrodnia sowiecka na obywatelach polskich po drugiej wojnie światowej, przez historyków nazywana małym Katyniem.

W odróżnieniu od zbrodni katyńskiej, która dotknęła elity i za sprawą ich rodzin i środowisk była stale obecna w życiu Polaków, obława augustowska uderzyła w tzw. prostych ludzi ze wsi, których jedyną „zbrodnią" była miłość do Ojczyzny i chęć pozostania wolnym człowiekiem.

Ofiary te nie weszły do narodowego panteonu, a ich rodziny nie doczekały się moralnej satysfakcji.

Na początku lat 90. polska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie obławy augustowskiej i zwróciła się w trybie międzynarodowej pomocy prawnej do prokuratury rosyjskiej, o sprawdzenie i zebranie informacji w archiwach rosyjskich na temat obławy augustowskiej, jednak pomocy tej nie uzyskała.

 

Zwrot w sprawie obławy augustowskiej nastąpił w 2011 roku, kiedy Nikita Pietrow, rosyjski historyk i wiceprzewodniczący stowarzyszenia Memoriał, opublikował książkę "Według scenariusza Stalina", w której opisał m.in. znaleziony przez siebie na początku lat 90. w archiwach KGB dokument potwierdzający, iż 592 żołnierzy AK zatrzymanych podczas obławy augustowskiej w lipcu 1945 r. zamordowali sowieccy żołnierze specjalnego batalionu Smiersz. Dokument ten, datowany na 19 lipca 1945 r., to radioszyfrogram od gen. płk. Wiktora Abakumowa do Ławrientija Berii, szefa NKWD. Dokument zawiera plan masowej egzekucji, która miała zostać przeprowadzona na wzór tej w Katyniu. Sowieccy żołnierze mieli przeszukać i otoczyć las (nie wiadomo jaki), w którym batalion Smiersz miał potem dokonać egzekucji aresztowanych podczas obławy. Akcja miała być tak przeprowadzona, żeby żaden z zatrzymanych nie zdołał uciec. Abakumow wskazuje w szyfrogramie dowódców i prosi o stosowny rozkaz Ławrientija Berię, szefa NKWD.

Główni architekci zbrodni, jak też większość wykonawców już nie żyją. Ale rodziny ofiar ponad 68 lat czekają na ujawnienie miejsca gdzie pogrzebano zamordowanych Polaków. Rodziny zrzeszone w Związku Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej składały do FSB w Moskwie wnioski dotyczące losów swoich pomordowanych bliskich.

Prokuratorzy z pionu śledczego IPN wszczęli śledztwo w sprawie obławy augustowskiej. Niestety, bez pomocy prawnej Rosji nie ma możliwości dokończenia tego śledztwa. Główna Prokuratura Wojskowa Federacji Rosyjskiej postępuje bowiem zgodnie z rosyjską polityką historyczną, która ma jeden ważny wspólny mianownik. Zgodnie z tą polityką, wojska Armii Czerwonej wyzwalały Europę – szczególnie Wschodnią i Środkową – od dominacji hitlerowskiej. Traktowane to jest jako czynnik bezwzględny, wielka zasługa Rosji dla Europy.  Dlatego wszystkie zarzuty które mogłyby zaszkodzić temu wizerunkowi Rosji są bezwzględnie odrzucane. Zdaniem władz Rosji Armia Czerwona i jednostki NKWD, które również funkcjonowały w obszarze działań wojennych, nie popełniały zbrodni, a szczególnie takich, które można zaliczyć do kategorii zbrodni przeciwko ludzkości. Śledztwo w sprawie obławy augustowskiej pokazałoby, że Armia Czerwona wcale nie wyzwalała, tylko zaprowadzała na zajętych terenach, w tym polskich, nową okupację, podobną co do represyjności do okupacji niemieckiej. Wtedy mit wyzwolicielski Armii Czerwonej zostałby absolutnie podważony, do czego Rosjanie nie chcą dopuścić.

 

Obronę tego wyzwolicielskiego mitu Armii Czerwonej zademonstrował dzisiaj redaktor Paweł Wroński na łamach niezawodnej w takich sprawach Gazety Wyborczej. Wątpię jednak czy ta obrona znajdzie uznanie u Polaków, którzy ponad 68 lat czekają na wiadomość gdzie pogrzebano ich bliskich zamordowanych w obławie augustowskiej. Oni z cała pewnością nie mają długu wdzięczności wobec generała Czerniachowskiego, który to dług odczuwa redaktor Wroński.

 

 

 

http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,105405,15906322,_Bohaterska__wojna_z_pomnikiem.html

http://www.naszdziennik.pl/wp/19539,sprawiedliwosc-po-rosyjsku.html

http://www.naszdziennik.pl/wp/74843,pisma-z-fsb-w-sledztwie.html

http://www.rp.pl/artykul/153227,861842-Oblawa-augustowska-to-bylo-ludobojstwo.html

 

 

wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (42)

Inne tematy w dziale Rozmaitości