wiesława wiesława
356
BLOG

Czytanki historyczne dla dziatek z PO. Książe Józef Poniatowski

wiesława wiesława Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

Pod notką

http://leonarda.salon24.pl/653283,kto-dzieli-spoleczenstwo-i-gdzie-nie-stawia-sie-pomnikow

można przeczytać następujący komentarz:

Szczerze mówiąc nie znam kontrowersji wokół ks. Poniatowskiego. On chyba najbardziej był czczony przez Piłsudczyków i stąd ten jego pomnik oraz mit, ale bez wątpienia był też wielkim Polakiem.

JAROSŁAW KLIMENTOWSKI13:56

Pamiętając o słowach wieszcza:

„Lecz zaklinam, niech żywi nie tracą nadziei i przed narodem niosą oświaty kaganek”

postanowiłam przyjść z pomocą komentatorowi i przedstawić mu historię księcia Jozefa Poniatowskiego. Oczywiście, w sposób przystępny, odpowiedni do kwalifikacji intelektualnych ucznia (podstawowa zasada pedagogiczna). Uznałam, ze w tym celu najbardziej odpowiedni będzie fragment wykładu Teofila Piecyka „Stryjo Józia Poniatoszczaka”:

- Wszyscy dobrze pamiętamy żelazne figurę gołego faceta z pałaszem w ręku, któren na koniu przed Saskiem Ogrodem do samego Powstania siedział.

- Był to książę Jozef Poniatowski – przerwałem mimo woli panu Piecykowi jego kolejny wykład o naszych dziejach.

Spojrzał na mnie z wyrzutem i mówił dalej:

- Rzecz jasna, że nie Kopernik i otóż więc obecnie o niem będziemy mieli zaszczyt parę slow zaznaczyć, ale tylko pokątnie.

Zaczniem dlatego od bratanka, że Stryjo nie cieszy się u nasz tak zwana opinią. Po prostu w charakterze króla, mówiąc naukowo, był cholerę wart.

Na derektora BOS-u duże kwalifikacje posiadał, kto wie nawet, czy by jako prezydent miasta Warszawy nie obleciał – ale na króla w tym czasie był za frajer. Za to młody Poniatoszczak, ten w prześcieradle, dal się całej Warszawie lubić. I po mojemu pomnik mu się przed Saskiem Ogrodem należy, niekoniecznie na goło, bo to faktycznie wstyd przed zagranicznemi gośćmi, które często tamtędy przejeżdżają, zeby nasz bohater narodowy, za takiego rozmamłanego lebiegę konnej jazdy używał,. Dlaczego w ten sposób został odrobiony – nie wiadomo.

Są dranie ludzie w Warszawie, które mówią, że było jednego razu tak, że książę pod muchą w samem prześcieradle na konia skoczył i z plaży Poniatówki do gienieralnego sztabu tak letko ubrany zasunął. I podobnież na te pamiątkę w ten deseń przez jakiegoś zagranicznego rzeźbiarza odrobiony został. Ja tam nie wierzę, żeby tak być mogło. Ale nawet o wiele tak, no to co? Poniatoszczak ułan był, chłop równy jak rzadko, mógł sobie czasem pozwolić. To co? To mamy mu teraz paręset lat dokuczać? Kto ma prawo, chyba rodowita rodzona żona, ale książę nie frajer, w kawalerskim stanie do końca się znajdował. I owszem zgadzam się, że jako figura w publicznym miejscu stojąca w dzisiejszym moralnem czasie wywdzięku nie posiada. Totyż powinno mu się dorobić ułańską czapkę, perelinę na futrze, także samo mundur. Koń obowiązkowo musi mieć siodło i kantar. Ale postawić go w starem miejscu należy.

[…]Poniatoszczak jako że kawaler w ułanach służył i znakiem tego oliwa był nastajaszczy i rózne rozróbki po Warszawie uskuteczniał.

Co i raz do króla przyłatał ktoś z rachunkiem: a to kielner z Renesansu, a to Bursiak za kwiaty dla jakiejś artystki, a to znowuż nieboszczyk Kiliński za lakierowane oficerki, bo trzeba panu szanownemu wiedzieć, że Poniatoszczak ubrać się lubiał i nosił się jak lalka. Zgniewało to koniec końców króla, kazał go zawołać jednego razu i mówi:

- „Józiek, jak pragnę zdrowia, co ty chcesz stryja z torbamy puścić czy jak? Ja także samo mam wydatki, tyż lubię sobie przyzwoicie podchromolić, tyż kawaler jestem i na konto wolnej miłości swój ekspens mam. Dla nas dwóch nie wystarczy. Już mnie tu minister skarbu parę razy podgrymaszał, że dwie pensje naprzód akontami wybrałem, tak dłużej być nie może”.

No i ma się rozumieć, pojechał z nim do banku Skowronka na Bielańskie ulice, zaręczył za niem, pożyczkę dostali i wybudował mu te chałupę koło Zamku – froncik i dwie oficynki.

- Trzy pokoje z kuchnią na froncie sobie zostawisz, a oficyny lokatorom się podnajmie. Każdego ósmego przejdziesz się po mieszkaniach, komorne zbierzesz i będziesz miał na ochlaj. Więcej o żadnych rachonkach nie chce słyszeć i kielner nie kielner, jubiler nie jubiler, każdego jednego na zbite szyje ze schodów własnoręcznie spuszczę – w te słowa król się wyraził, potem koronę na głowę i poszedł do Łazienek na spacer.

W ten deseń tak zwany pałac „Pod blachą” powstał.

Na razie król z okien zamku kapował, o której Poniatoszczak do domu wraca i kogo ze sobą przywozi i nieraz przez lufcik go sztorcował. Ale koniec końców nic z tego nie wyszło, bo wojna się zaczęła i ochrona lokatorów. Całe komorne Jóźkowi na paczkie papierosów nie wystarczało.

Potem postawili Nowy Zjazd i pałacu „Pod blachą” wcale nie było widać. Teraz znowuż stał się widocznem. Ale pobarłóżmy trochę o stryju. […]

Więcej informacji o pomniku księcia Józefa Poniatowskiego osoby zainteresowane znajdą na stronach internetowych:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Pomnik_ksi%C4%99cia_J%C3%B3zefa_Poniatowskiego_w_Warszawie

http://culture.pl/pl/dzielo/bertel-thorvaldsen-pomnik-ksiecia-jozefa-poniatowskiego

 

 

***

Przytoczony fragment wykładu pana Teosia Piecyka pochodzi z ksiązki:

Wiech, "Helena w stroju niedbałem, czyli królewskie opowieści pana Piecyka", Gebethner i Wolff, Warszawa 1949, s. 259-265

 

wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Kultura