wiesława wiesława
1348
BLOG

Wojna Polski z Izraelem o pamięć historyczną

wiesława wiesława Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 22

Oto, co trzeba wyryć, jak w głazie, w polskiej pamięci;
wspólny dom nam zburzono i krew przelana nas brata,
łączy nas mur egzekucyj, łączy nas Dachau, Oświęcim, 
każdy grób bezimienny i każda więzienna krata.

(Władysław Broniewski, Żydom polskim, 1943 r.)


We wczorajszym oświadczeniu premier Mateusz Morawiecki powiedział m.in.:

Śmierć i cierpienie w niemieckich nazistowskich obozach koncentracyjnych były wspólnym doświadczeniem Żydów, Polaków oraz wielu innych narodów.

Te słowa są repliką napisanych 75 lat temu słów poety.

Po latach widzimy, ze Władysław Broniewski nie był obdarzony darem profetycznym. Nie przewidział powstania państwa Izrael, którego dogmatem założycielskim będzie teza o wyjątkowości Holocaustu w dziejach ludzkości. Nie przewidział, że KL Auchwitz nie będzie łączyć Polaków i Żydów, ale przeciwnie - stanie się zarzewiem wojny o pamięć historyczną między Polakami i Żydami.

Uchwalenie przez polski parlament nowelizacji ustawy o IPN, która wprowadza m.in. kary grzywny lub więzienia do lat trzech za przypisywanie polskiemu narodowi lub państwu odpowiedzialności m.in. za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką, spowodowało zaognienie relacji polsko- żydowskich, a wojna o pamięć historyczną weszła w fazę szczytową.  

Wśród licznych wypowiedzi które pojawiają się w izraelskich mediach w związku z nowelizacją ustawy o IPN, na szczególną uwagę zasługują wypowiedzi izraelskiego historyka dra Efraima Zuroffa. Zuroff, który jest dyrektorem ds. Europy Wschodniej w Centrum Szymona Wiesenthala, w rozmowie z dziennikarzem „The Jeruzalem Post” oświadczył, że "zniekształcenie historii Holokaustu" jest problemem od ponad 25 lat, a do tej pory Izrael niewiele zrobił, aby z tym walczyć.

Zdaniem Zuroffa, po upadku komunizmu kraje Europy Wschodniej "zainwestowały w próby przekonania świata, że Holokaust był jedynie dziełem Niemców i być może garstki degeneratów".

Od czasu rozpadu Związku Radzieckiego ludzie próbują przekonywać, że komunizm jest taki sam jak nazizm. Chcą, żeby komunizm był uważany za ludobójstwo, a w niektórych krajach negowanie tego jest karane. A jeśli komunizm jest ludobójstwem, a byli żydowscy komuniści, to Żydzi dopuścili się ludobójstwa. To jest ich sposób  na podważenie Shoah i ich udziału w nim - wyjaśnił Zuroff.

"Nowymi bohaterami są ludzie, którzy walczyli z komunistami, a niektórzy z nich zabijali Żydów w Shoah. Teraz ich imionami nazywają ulice i szkoły - stwierdził Zuroff, dodając, że problem ten dotyczy "praktycznie każdego kraju w postkomunistycznej Europie Wschodniej". Mimo to, jego zdaniem, żadnym ustawodawstwem nie rozwiąże się tej kwestii: potrzebna jest dyskusja na ten temat. Izrael powinien wykorzystać swoje wpływy w krajach postkomunistycznych aby przekonać ich rządy, ze „ich postępowanie jest nie do przyjęcia”

Taka argumentacja nie jest niczym nowym - Efraim Zuroff  od dawna się nią posługuje.

W tym roku mija 10 lat od  międzynarodowej konferencji "Sumienie Europy a komunizm", która odbyła się  na początku czerwca 2008 roku w Pradze, w siedzibie czeskiego senatu. Otwierając  konferencję Vaclav Havel powiedział, że „Europa ponosi szczególną odpowiedzialność za powstanie i rozwój systemów totalitarnych: nazizmu i komunizmu". 3 czerwca uczestnicy konferencji opublikowali deklarację, w której uznali komunizm za  "zbrodniczy reżim totalitarny". I przedstawili dwa postulaty:

·         pierwszy – aby 23 sierpnia, dzień podpisania paktu Ribbentrop-Mołotow, ustanowić  dniem pamięci ofiar totalitaryzmów. 

·         drugi - utworzenie Instytutu Pamięci i Sumienia Europy, jako europejskiego instytutu badań nad totalitaryzmem i jako paneuropejskiego muzeum wszystkich ofiar reżimów totalitarnych, ukazującego porównanie zbrodni przeciw ludzkości popełnionych przez totalitarne reżimy – stalinowski i nazistowski.

Deklarację Praską, podpisało 27 osób, głównie z Europy Środkowej i Wschodniej; najbardziej znani sygnatariusze to Vaclav Havel, Joachim Gauck, Vytautas Landsbergis, Zenon Paźniak, Aleksander Podrabinek, Jaroslav Hutka, Gōran Lindebland.


Jednocześnie w Parlamencie Europejskim grupa posłów zgłosiła inicjatywę ogłoszenia 23 sierpnia Europejskim Dniem Pamięci Ofiar Stalinizmu i Nazizmu. Ta inicjatywa została ostro skrytykowana przez deputowanych komunistycznych i socjalistycznych, przeciwnych stawianiu znaku równości między stalinizmem a nazizmem. Ich zdaniem zbrodni nazistowskich z niczym nie da się porównywać.

Podczas debaty o zbrodniach reżimów totalitarnych, socjalistyczny deputowany z Holandii Jan Marinus Wiersma przestrzegał przed "łatwymi lub mało przemyślanymi porównaniami " między reżimami totalitarnymi. Francis Wurtz z francuskiej partii komunistycznej posunął się dalej twierdząc, że stawianie znaku równości między zbrodniami sowieckimi i nazistowskimi doprowadzi do "relatywizacji" tych ostatnich.

Parlamentarzyści zwracali również uwagę na brak podstawy prawnej. Według przepisów z 2007 r. w Unii przestępstwem jest negowanie, pochwalanie czy trywializowanie ludobójstwa czy zbrodni przeciw ludzkości. Dotyczy to jednak tylko zbrodni uznanych przez Trybunał Norymberski z 1945 r. lub zdefiniowanych w statucie Międzynarodowego Trybunału Karnego z 2002 r. Na tych listach nie ma zbrodni komunistycznych.
Udało się jednak przekonać 409 posłów z różnych ugrupowań politycznych i  23 września 2008 roku Parlament Europejski proklamował Europejski Dzień Pamięci Ofiar Stalinizmu i Nazizmu (The European Day of Remembrance for Victims of Stalinism i Nazism) i wezwał do jego wprowadzenia wszystkie państwa członkowskie UE.

„Mając na uwadze podpisany między Związkiem Sowieckim a Niemcami pakt Ribbentrop-Mołotow z dnia 23 sierpnia 1939, który za sprawą tajnych protokołów dodatkowych podzielił Europę na dwie strefy interesów […], Unia wzywa do wsparcia działania ’Aktywna pamięć europejska’, którego celem jest zapobieżenie powtórzeniu się zbrodni nazizmu i stalinizmu w jakiejkolwiek formie”.

Deklaracja Praska stała się przedmiotem ataku ze strony różnych środowisk zaraz po jej proklamowaniu. Jak napisał  „The Economist” -  „Deklaracja Praska doprowadziła do szału część  działaczy żydowskich, lewicowych polityków i oczywiście Rosję”. Te same środowiska atakowały proklamowanie Europejskiego Dnia Pamięci Ofiar Stalinizmu i Nazizmu. Komunistyczna Partia Grecji uznała, że Deklaracja Praska jest „nową eskalacja antykomunistycznej histerii,  , której liderami są Rada Europy, Komisja Europejska i Parlament Europejski”, a Brytyjska Partia Komunistyczna uznała, że  Europejski Dzień Pamięci Ofiar Stalinizmu i Nazizmu to „przeróbka podejmowanych przez reakcyjnych historyków ustawicznych prób zrównania komunizmu z nazizmem i faszyzmem, rozbrzmiewająca echem starych oszczerstw George’a Orwella i Roberta Conquesta”.

Wypowiadając się sprawie Deklaracji Praskiej dr Efraim Zuroff uznał za „historycznie fałszywą ”tezę o równoważności zbrodni nazistowskich i komunistycznych:

Deklaracja [Praska] zawiera też ostrzeżenie: Europa nie zjednoczy się w pełni, dopóki nie uzna „wspólnego dziedzictwa” nazizmu i komunizmu oraz nie zacznie forsować wprowadzenia wspólnego dnia pamięci wszystkich ofiar reżimów totalitarnych. Proponuje się 23 sierpnia – dzień, kiedy w 1939 r. podpisano pakt Ribbentrop-Mołotow. Datę wybrano celowo, by podkreślić rzekomo „jednakową odpowiedzialność” Hitlera i Stalina za potworności drugiej wojny światowej. […]Powszechne stawianie znaku równości między zbrodniami popełnionymi przez oba reżimy pozwoli nadać zbrodniom komunistycznym status ludobójstwa. To zdejmie ze społeczeństw Europy Wschodniej ciężar konieczności konfrontacji z własną przeszłością. Będą przecież zawsze mogły powołać się na udział żydowskich komunistów w dokonanym przez Stalina ludobójstwie. W efekcie osłabione zostaną jakiekolwiek próby odnalezienia sprawiedliwości i prawdy historycznej. W innym artykule, opublikowanym w "The Guardian", Efraim Zuroff prezentował stary sowiecki punkt widzenia na traktat Ribbentrop - Mołotow:

 Sowieci byli zmuszeni podpisać pakt, ponieważ nie mieli innego wyjścia: rokowania na temat antyhitlerowskiego sojuszu z Wielką Brytanią i Francją nie wypaliły, a Polska nie zgodziła się na przepuszczanie wojsk radzieckich przez swoje terytorium. Pakt pozwolił Stalinowi przynajmniej zyskać na czasie na przygotowanie Armii Czerwonej do nieuchronnego starcia z Wehrmachtem”.

Dla podkreślenia tego stanowiska Efraim Zuroff przytoczył słowa prof. Yehudy Bauera z Yad Vashem: "the second world war was started by Nazi Germany, not the Soviet Union, and the responsibility for the 35 million dead in Europe, 29 million of them non-Jews, is that of Nazi Germany, not Stalin."  („drugą wojnę światową rozpoczęły nazistowskie Niemcy, nie Związek Sowiecki, a odpowiedzialność za śmierć 35 milionów ludzi w Europie, wśród których było 29 milionów nie-Żydów, ponoszą nazistowskie Niemcy, nie Stalin”).

Środowiska żydowskie zdecydowanie również odrzuciły przedstawiony w Deklaracji Praskiej postulat utworzenia Instytutu Pamięci i Sumienia Europy, jako europejskiego instytutu badań nad totalitaryzmem i jako paneuropejskiego muzeum wszystkich ofiar reżimów totalitarnych. Dovid Katz, dyrektor naukowy Żydowskiego Instytutu w Wilnie (Vilnius Yiddish Institute) oświadczył, ze zbrodnie sowieckie oczywiście trzeba upamiętnić, ale nie można traktować ich jako tożsame z „Ostatecznym Rozwiązaniem”, bowiem takie podejście zniekształca historię i jest próbą zniszczenia wyjątkowego charakteru Holocaustu. Zrównywanie nazizmu i komunizmu jest, w opinii Katza, groźne, gdyż narody Europy Środkowej mogą poczuć się ofiarami totalitaryzmu w równym stopniu, co Żydzi, a przecież, jak twierdzi Katz , często były one współsprawcami Holocaustu. W ten sposób te narody mogą chcieć relatywizować swoje winy.

Najnowsze wypowiedzi Efraima Zuroffa pokazują, ze  w ciągu 10 lat, jego stanowisko nie uległo zmianie. Akceptuje on narrację historyczną narzuconą przez komunistów po WW II, zgodnie z którą za wybuch wojny i jej tragiczne skutki odpowiedzialne są jedynie Niemcy, i że jedynie Niemcy dopuszczali się zbrodni wojennych i ludobójstwa.

Ta narracja historyczna nie uwzględnia tragicznych skutków umowy między III Rzeszą Niemiecką a Związkiem Sowieckim  z 23 sierpnia 1939 roku. W następstwie tej umowy Polska i państwa bałtyckie a także Białoruś i Ukraina stały się „skrwawionymi ziemiami” (Bloodlands ), częścią „Europy Ribbentropa i Mołotowa” (określenia Timothy Snydera).

Według najnowszych danych, zweryfikowanych przez IPN, Niemcy zabili lub doprowadzili do śmierci około 5 mln 570 tys. obywateli RP, w tym około 2 mln 800 tys. osób narodowości polskiej. Pozostali to głównie obywatele RP narodowości żydowskiej, ofiary Endlösung der Judenfrage.

Liczba obywateli państwa polskiego zabitych i zmarłych w wyniku deportacji (Syberia, Kazachstan) przez Sowiety po wojnie nie była przedmiotem badań i do tej pory jest nieustalona. Profesor Paweł Wieczorkiewicz, wybitny sowietolog i znawca historii Polski lat 1935-1945, szacował ją na blisko 3 mln ludzi, w przeważającej części narodowości polskiej. Polska poniosła też gigantyczne straty materialne. Nigdy przez ich sprawców nie powetowane. Utraciła również blisko połowę swojego przedwojennego terytorium na rzecz „wyzwolicieli” ze wschodu.

Pakt Ribbentrop – Mołotow miał również tragiczne skutki dla państw bałtyckich. W następstwie sowieckiej okupacji liczba ludności tych państw znacznie się zmniejszyła, z powodu strat śmiertelnych oraz deportacji. W Estonii w pierwszym etapie deportowano 10 tysięcy osób. Dla narodu, który przed wybuchem wojny liczył 1.2 mln osób, była to ogromna strata, zwłaszcza, ze większość deportowanych należała do elity narodu estońskiego. Swoje elity utraciły również Litwa i Łotwa.  Na miejsce deportowanych Estończyków, Łotyszy Litwinów przybywali Rosjanie, którzy chętnie osiedlali się w republikach bałtyckich ze względu na lepsze warunki życia. Doprowadziło to do zmiany stosunków narodowościowych w tych republikach, np. w Estonii mniejszość rosyjska stanowi jedną czwartą populacji, a w stolicy 45% mieszkańców.

Dla tych faktów nie ma miejsca w narracji historycznej stworzonej w Związku Sowieckim, a obecnie przejętej przez Federację Rosyjską. W Polsce, skazanej na życie „pomiędzy” imperialnymi apetytami Moskwy i Berlina, pamięć o tamtych faktach historycznych jest wciąż świeża. To przecież było zaledwie 78 lat temu. Wciąż są obecni wśród nas ci, którzy pamiętają tamte doświadczenia. I brakuje milionów tych, którzy wskutek porozumienia Stalina z Hitlerem nie przeżyli następnych sześciu lat wojny.

We wczorajszym oświadczeniu premier Mateusz Morawiecki powiedział:

 Trzeba wiele pracy, abyśmy naszą wspólną, często skomplikowaną historię, potrafili opowiedzieć razem.

Po lekturze wypowiedzi Efraima Zuroffa i innych izraelskich historyków mam poważne wątpliwości czy  takie „wspólne opowiadanie historii” będzie możliwe.

 

1.       https://www.premier.gov.pl/wydarzenia/aktualnosci/oswiadczenie-premiera-mateusza-morawieckiego.html

2.        http://www.jpost.com/Israel-News/Majority-of-Knesset-backs-bill-accusing-Poland-of-Holocaust-denial-540311

3.       https://wiadomosci.wp.pl/polsko-izraelski-kryzys-do-knesetu-wplynal-nowy-projekt-ustawy-polskie-prawo-neguje-holokaust-6215324410067073a

4.       Old wounds. Clashing versions of Lithuania’s history and how to treat it , The Economist, 10 February 2011,

5.       Efraim Zuroff, Right of Reply: A threat to Holocaust memory,  The Jerusalem Post, 27 August 2010

6.    Efraim Zuroff, A dangerous Nazi – Sowiet equivalence, The Guardian, 29 IX 2010 http://www.theguardian.com/commentisfree/cifamerica/2010/sep/29/secondworldwar-holocaust?guni=Article:in%20body%20link

7.    Dovid Katz, The detonation of the Holocaust in 1941; a tale of two books,  East European Jewish Affairs, http://dx.doi.org/10.1080/13501674.2011.635877

8.    John Mann MP,  Europe must focus on Baltic hate, The Jewish Chronicle, October 29, 2009

 

 

wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka