wiesława wiesława
1459
BLOG

Przeszłość odkreślona „grubą linią” ma się dobrze

wiesława wiesława Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 20


NSZ, stając na straży bezpieczeństwa

 i porządku odbudowującego się państwa,

wystąpi zdecydowanie przeciw próbom uchwycenia władzy przez komunę

oraz przeciw wszelkim elementom anarchii i ośrodkom terroru politycznego,

niedopuszczającego do stanowienia przez Naród Polski

o Jego ustroju i formie rządów.

(z deklaracji NSZ, luty 1943)


Narodowe Siły Zbrojne powstały formalnie 20 IX 1942 r. - taką datę ma bowiem Rozkaz Dowództwa NSZ nr 1/42, w którym Dowódca NSZ, płk  Ignacy Oziewicz "Czesław" oznajmiał:

Z dniem dzisiejszym obejmuję dowództwo Narodowych Sił Zbrojnych, w skład których weszły niezależnie pracujące w Kraju Organizacje Wojskowe o obliczu narodowym.

W zamierzeniu twórców Narodowych Sił Zbrojnych miały one walczyć o niepodległość Polski, anektowanie do niej Prus Wschodnich, terenów po Odrę i Nysę Łużycką, likwidację zagrożenia komunistycznego. W 1943 roku do NSZ należało około 73 000 osób. Działalność NSZ obejmowała również tereny nie należące do Polski przed wojną: Opolszczyznę, Śląsk Cieszyński, część Prus Wschodnich i Wolne Miasto Gdańsk.

Podstawowe założenia programowe NSZ zawierała Deklaracja NSZ z lutego 1943 r.. Sformułowano w niej dwa cele, niezgodne z oficjalnymi postulatami Polski Podziemnej. Chodzi właściwie o sprawę zachodniej granicy Polski oraz o stosunek do podziemia komunistycznego. Granica na Odrze i Nysie Łużyckiej była postulatem znacznie dalej idącym, niż deklaracje Rządu RP, Delegatury i AK, które wprawdzie zakładały poważne korekty linii granicznej na zachodzie, ale początkowo ograniczały się do sformułowań ogólnikowych. Podziemie komunistyczne traktowali jako wroga państwa polskiego. 

Na przełomie 1943/1944 roku nastąpił rozłam i część organizacji scaliła się z Armią Krajową (NSZ-AK), reszta pozostała niezależna (NSZ-Obóz Narodowo-Radykalny). Zarówno dowództwo, jak i politycy obu organizacji byli przeciwni wywołaniu powstania w stolicy. Uważali, że naszym wrogiem numer jeden jest Związek Sowiecki. Argumentowali, że Niemcy przegrały już wojnę i wspieranie Związku Sowieckiego w zajmowaniu ziem Rzeczypospolitej było wbrew polskiej racji stanu. Kwestionując polityczną zasadność powstania, narodowcy włączyli się jednak do walki w Warszawie sierpniu 1944 r. traktując ją jako patriotyczny i żołnierski obowiązek.

Trudno jest określić dokładnie ilu żolnierzy NSZ walczyło w PW. Część żołnierzy nie walczyła w macierzystych oddziałach, lecz dołączyła do najbliższych formacji AK. Z szacunków wynika, że w powstaniu uczestniczyło 4800 żołnierzy NSZ i wszyscy, zarówno ci scaleni, jak niescaleni z AK, połączyli się pod wspólnym dowództwem płk. Spirydiona Koiszewskiego „Topora”. Podporządkowano się dowództwu AK, choć zachowywano własną strukturę organizacyjną. Armia Krajowa nie poinformowała NSZ o konkretnych planach powstania, przez co 1 sierpnia wiele jednostek było niezmobilizowanych, co przełożyło się znacząco na stany osobowe i osłabiając przy tym ich wartość bojową.

W walkach udział wzięły między innymi – Zgrupowanie Chrobry II, dowodzone przez mjr Leona Nowakowskiego ps. „Lig”, wraz z kompanią NSZ “Warszawianka” (700 żołnierzy), 1 Brygada Zmotoryzowana “Koło”, dowodzoną przez ppłk Zygmunta Reliszko ps. „Kołodziejski” (1200 żołnierzy), Pułk NSZ im. Sikorskiego (200 żołnierzy), Pułk NSZ im. J. H. Dąbrowskiego, Kompania NSZ im. “Szarego” (142 żołnierzy), a także liczne mniejsze oddziały NSZ walczące w szeregach zgrupowań i oddziałach AK, takich jak np. „Elektrownia”, batalion „Iwo”, „Gustaw”, „Harnaś”, „Kiliński”, „Gozdawa”, czy zgrupowanie „Żmija”. W walkach wzięły udział także siły Konfederacji Narodu, wywodzącej się z przedwojennego Ruchu Narodowo-Radykalnego, walcząc jednak w oddziałach Armii Krajowej. KN do walki wystawiło – VII batalion Uderzeniowych Batalionów Kadrowych (UBK) pod dowództwem Kpt. Czesława Szymanowskiego ps. „Korwin” (ok. 100 żołnierzy), Pluton “Niedźwiedzi” (ok. 50 żołnierzy) oraz Pluton “Mieczyków” (ok. 40 młodych narodowców w wieku 15-18 lat), zależny od młodzieżówki KN – “Młodzież Nowej Polski”, a także wiele sanitariuszek oraz łączniczek. Należy pamiętać, że były to siły zależne od narodowo-radykalnych organizacji. Wielka część narodowców wywodzących się z przedwojennego Stronnictwa Narodowego (endecja) walczyła w szeregach Armii Krajowej, w szczególności od czasu połączenia Narodowej Organizacji Wojskowej z AK.

Narodowcy brali czynny udział w zdobyciu budynku Poczty Polskiej czy gmachu PAST-Y (Polskiej Akcyjnej Spółki Telekomunikacyjnej), w walkach o Ratusz, Kościół Świętego Krzyża, gmach Banku Polskiego i Komendy Policji, w obronie barykad na ulicach Piwnej, Miodowej czy Świętojańskiej oraz blokowaniu ruchów wojsk niemieckich w Alei Jerozolimskich. Oprócz działalności typowo militarnej, narodowcy (z braku uzbrojenia większości działaczy), zajmowali się także transportem, zaopatrzeniem, usługami sanitarnymi, działalnością saperską, remontową, rusznikarską i minerską.

Największą jednostką podporządkowaną dowództwu NSZ była Brygada Dyspozycyjna Zmotoryzowana, znana jako Grupa „Koło". Licząca 1200 żołnierzy i dowodzona przez ppłk. Zygmunta Reliszko „Bolesław Kołodziejski” jednostka operowała w rejonie Starego Miasta. Jej pododdziały broniły między innymi barykad przy ulicy Piwnej i katedrze. Natomiast najbardziej znanym odziałem Brygady była Legia Akademicka. Jej żołnierze brali udział w starciach na terenie Banku Polskiego i byli ostatnimi, którzy opuścili 2 września Starówkę, przechodząc kanałami do Śródmieścia. Grupa Techniczna Brygady stanowiła zaplecze rusznikarsko-remontowe dla oddziałów broniących Starego Miasta. W jej pracowniach remontowano broń, konstruowano granaty i przygotowywano butelki zapalające.

W Śródmieściu biło się Zgrupowanie „Chrobry II” AK, jednostka, której kadra oficerska i znaczna część żołnierzy wywodziła się z NSZ. Pod koniec sierpnia „Chrobry II” liczył 3200 żołnierzy. Opanowali oni rejon między torem kolejowym, Towarową i Grzybowską oraz obsadzili dwa bastiony: Dworzec Pocztowy i Dom Kolejowy. W ten sposób blokowali ruch wojsk niemieckich wzdłuż Alej Jerozolimskich i mimo ogromnych strat przetrwali na stanowiskach przez całe powstanie.

Oddział mjr. Włodzimierza Kozakiewicza „Barrego", dowódcy żandarmerii na Starym Mieście, uczestniczył w zdobyciu ratusza, Centralnego Aresztu Śledczego przy ulicy Daniłowiczowskiej, magazynów na Stawkach i w walkach o Bank Polski. Ochraniał też ewakuację kanałami sił powstańczych ze Starówki do Śródmieścia. Z kolei ppłk Kazimierz Falewicz „Antoni”, pełniący obowiązki szefa sztabu NSZ-ONR, dowodził obroną Politechniki, a ppłk Stefan Tomków „Tur" był zastępcą płk. Jana Mazurkiewicza „Radosława", dowódcy słynnego Zgrupowania AK „Radosław”. Ostatnim dowódcą Batalionu „Zośka” w powstaniu był oficer NSZ ppor. Bolesław Stańczyk „Xen”.

W walkach w Warszawie zostało rannych, zabitych i zaginionych ponad 1200 żołnierzy NSZ. Po kapi-tulacji część sił wyszła z walczącymi oddziałami i trafiła do obozów jenieckich. Pozostali opuścili mia-sto wraz z ludnością cywilną i rozpoczęli budowanie kolejnej konspiracji, skierowanej przede wszystkim przeciwko Armii Czerwonej.

W PRL- u żołnierze NSZ zostali skutecznie wyeliminowani z pamięci narodu przez fizyczne unicestwienie i moralne zohydzenie w oczach społeczeństwa. Komuniści zniszczyli lub ukryli ich dorobek intelektualny lub przywłaszczyli sobie najwartościowsze elementy ich programu, na przykład w kwestii przesunięcia granicy Polski na Odrę i Nysę Łużycką. Znaczna część działaczy została skazana przez sądy komunistyczne na wieloletnie kary więzienia, prześladowano członków ich rodzin, skazano na emigrację wewnętrzną. Pokazowe procesy Stanislawa Kasznicy, Lecha Neymana, Leszka Proroka, Wiesława Chrzanowskiego, Edwarda Kemnitza, Antoniego Symonowicza i Antoniego Goerna, to tylko kilka przykładów zbrodni sądowych dokonanych na narodowcach.

W czasach PRL-u przemilczano wkład konspiracyjnych organizacji wojskowych ruchu narodowego (Narodowej Organizacji Wojskowej, Narodowych Sił zbrojnych czy Narodowego Zjednoczenia Wojskowego) w podziemną walkę. Udział żołnierzy NSZ w walkach PW był całkowicie przemilczany. W ostatnim dwudziestoleciu pojawiły się opracowania naukowe (także autorstwa historyków związanych z IPN), które jednoznacznie stwierdzają, że żołnierze narodowego podziemia mają poważne zasługi w walce o wolną i niepodległą Polskę. Jednak ustalenia historyków z trudem torują sobie drogę do świadomości społeczeństwa, któremu przez dziesięciolecia propagandziści, wspomagani przez historyków PRLu, zainstalowali w umysłach komunistyczne kłamstwa o "bandytach i antysemitach” z NSZ.

1 sierpnia 2018 warszawskie środowiska narodowe, w celu uczczenia żolnierzy poległych w walkach w Warszawie w sierpniu 1944 r. , zorganizowały Marsz Powstania Warszawskiego na trasie Rondo Dmowskiego – Plac Piłsudskiego. Po dotarciu marszu na Rondo De Gaulle’a organizatorzy zostali poinformowani przez policjantów, że władze miasta nakazały zakończyć zgromadzenie. „Zgromadzenie przy Rotundzie zostało rozwiązane z powodu flag i koszulek uczestników z symboliką nawiązującą do org. propagujących ustrój totalitarny” – taka informacja pojawiła się na oficjalnym profilu m.st. Warszawy.

Chodziło o koszulkę z przekreślonym sierpem i młotem, a więc o symbolikę antykomunistyczną.

Podczas konferencji prasowej zorganizowanej dwa dni później, Ewa Gawor, dyrektor stołecznego Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego, wyjaśniała, że przyczyną rozwiązania Marszu Po-wstania Warszawskiego był sposób ustawienia czoła pochodu i użycia flag, który miał rzekomo nawiązywać do przemarszów z lat 30. włoskich faszystów i niemieckich nazistów.

Ponadto dyrektor Gawor uznała, że przepisy karne naruszyły osoby noszące emblematy z mieczykiem Chrobrego, znak falangi i krzyż celtycki. Za niezgodne z prawem uznała nawet hasło „Śmierć wrogom Ojczyzny”.

Na uwagę zwrócona przez dziennikarzy, że wymienione znaki nie są nielegalne, Ewa Gawor odparła:

Nie powiedziałam, że żaden ze znaków używanych wczoraj był zakazany, ale w kontekście haseł i zachowania uznałam, że naruszone zostały przepisy karne.

Na początku pochodu znajdowały się osoby, w tym także jego przewodniczący, ubrane na czarno ze znakami falangi na ramieniu – stwierdziła dyrektor Gawor. Jej zdaniem „opaski miały kształt, sposób noszenia i symbolikę bezpośrednio nawiązującą do tożsamych elementów członków NSDAP i Czarnych Koszul”.

Dzisiaj prof. Sławomir Cenckiewicz, dyrektor Centralnego Archiwum wojskowego poinformował za pośrednictwem Tt, że Ewa Gawor, dyrektor Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu m. st. Warszawa, była funkcjonariuszką służb PRL. Dyrektor Gawor dosłużyła się stopnia podporucznika w Milicji Obywatelskiej. Jest również absolwentką Wyższej Szkoły Oficerskiej im. Feliksa Dzierżyńskiego oraz byłym pracownikiem Departamentu PESEL Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. W związku ze swoją karierą w strukturach aparatu bezpieczeństwa PRL, dyrektor BBiZK została objęta przepisami tzw. ustawy dezubekizacyjnej, obniżającej emerytury i renty b. funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa PRL.

Sławomir Cenckiewicz@Cenckiewicz :

Warszawskie puzzle komuny i służb PRL! I ktoś taki śmie uznać hasło "Raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę” za "nawołujące do nienawiści" i podstawę do rozwiązania manifestacji! Teraz tej samej ppor. MSW nie podoba się defilada WP 15 VIII! Wiemy dlaczego! Precz z komuną!


24 sierpnia 1989, występując przed tzw. sejmem kontraktowym, powołany na urząd premiera Tadeusz Mazowiecki zakomunikował:

Rząd, który utworzę, nie ponosi odpowiedzialności za hipotekę, którą dziedziczy. Ma ona jednak wpływ na okoliczności, w których przychodzi nam działać. Przeszłość odkreślamy grubą linią. Odpowiadać będziemy jedynie za to, co uczyniliśmy, by wydobyć Polskę z obecnego stanu załamania.

Po latach, autor tej deklaracji w jednym z wywiadów tak tłumaczył jej sens:

Zniekształcanie tego, co powiedziałem 24 sierpnia, kiedy Sejm powierzył mi funkcję premiera – że „przeszłość odkreślamy grubą linią” – uczyniło wielkie szkody. Ci, którzy te słowa zniekształcali, pomijają fakt, że ich postawa utrudniła wielu ludziom drogę od PRL do III RP. Idea totalnej dekomunizacji napędzała nostalgię za PRL, powodowała odruchy obronne, skłaniała do głosowania na SLD, bo tam ci ludzie czuli ochronę. To polaryzowało Polskę. Uważałem, że perspektywę życia w demokracji trzeba było zaoferować wszystkim.

Trzydzieści lat po tej deklaracji Tadeusza Mazowieckiego widzimy wyraźnie, ze nie tylko głosowanie na SLD dawało gwarancję ochrony przed dekomunizacją. Platforma Obywatelska, kontynuująca linie polityczną partii, której przewodniczył Tadeusz Mazowiecki (Unia Demokratyczna, Później Unia Wolności), też okazała się troskliwą opiekunką funkcjonariuszy służb. Nie ma w tym nic dziwnego – w ustaleniach „okrągłostołowych” szef tych służb, generał Kiszczak wykazywał troskę o podległych sobie funkcjonariuszy. A jego interlokutor, Bronisław Geremek,  reprezentujący w tych rozmowach tzw. opozycję solidarnościową z naciskiem głosił zasadę: „Pacta sunt servanda”   mocno się jej trzymał. A jego następcy ze wszystkich sił starają się nie odstąpić od tej zasady. 

****

Przy pisaniu notki autorka korzystała z następujących publikacji:

https://wpolityce.pl/polityka/406529-absurd-ratusz-rozwiazal-marsz-wedlug-wlasnego-widzimisie

https://www.tvp.info/38481483/wysoka-urzedniczka-warszawskiego-magistratu-funkcjonariuszka-sluzb-prl

http://www.polska-zbrojna.pl/home/articleshow/20104?t=Narodowcy-walczyli-w-powstaniu-warszawskim

http://nsz.com.pl/index.php/artykuly-i-opracowania/44-prawda-o-narodowych-siach-zbrojnych

 


wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka