W zamieszczony niedawno na naszej stronie tekście pisaliśmy o obronie koniecznej, która będzie stanowiła jeden z przedmiotów zmian w nowym Kodeksie Karnym. Temat ten wzbudza najczęściej gorące spory teoretyczne, obejmujące zagadnienia psychologii, sprawiedliwości etc. Moje zainteresowanie wzbudził jednak głos, można by powiedzieć praktyka, bo pracownika ochrony. Dowodząc praw osoby napadniętej do użycia daleko idących środków obrony, na koniec swojej wypowiedzi przytacza takie oto spostrzeżenie:
Czytając powyższe słowa można by się uśmiechnąć, chociażby z dowcipu o szkoleniu ze strzelania w nogi, ale właśnie!… jeśli nas ta wizja bawi to oznacza, że w naszej umyśle tkwi coś niebezpiecznego, ukształtowanego przez kulturę, na przykład filmy, w których możemy oglądać stróżów prawa bezwzględnie rozstrzeliwujących makiety na strzelnicach („w główkę i na korpus”).
Do czego zmierzam? Do prostej puenty, że tak naprawdę powinny być szkolenia strzelania w nogi… choć sam dziwnie bym się poczuł, gdyby ktoś mnie rozliczał z trafień w goleń czy stopę.
Komentarze