PiS: rozchwiani emocjonalnie samotnicy

Większość komentatorów sytuacji wewnętrznej w PiS, jak również pisowskich sanatorów (to od słowa sanacja), wskazuje za cel tej partii zwycięstwo w wyborach parlamentarnych za cztery lata. Niewielu jednak bierze pod uwagę, że największym zagrożeniem może nie być niemożność odzyskania elektoratu wykształconego, mieszkańców wielkich miast oraz młodzieży, a zwyczajne zgładzenie tej partii, jak miało to miejsce w przypadku Porozumienia Centrum, poprzez inspirowanie frond wewnętrznych i regularnego ostrzału zewnętrznego.

Krążący już po Polsce dowcip o spotkaniu walterowców, na którym stwierdzono: przez ostatnie dwa lata waliliśmy w rząd, musi być jakaś równowaga - od dziś zaczynamy walić w opozycję, zaczyna nabierać wymiaru realnego. Pomijamy drobiazgowe relacjonowanie stanów wewnętrznych 3 (słownie: trzech) osób. Nie od dziś bowiem wiadomo, że każdy krytyk Kaczyńskiego dostaje swoje 15 minut sławy w niezależnych mediach.  Znacznie ciekawsze wydaje się dokonywane na naszych oczach rozpracowanie psychologiczne członków kaczystowskiego reżymu, w tym samych Kaczorów.

Dla niezorientowanych oraz tych wszystkich wierzących w zaufanie i demokrację, informujemy: rozpracowanie psychologiczne jest pierwszym krokiem w procesach manipulacji ludźmi, a przez to, organizacjami. Jakie instytucje się tym zajmują - odpowiedzcie sobie sami.

Dlatego, z wielkim zainteresowaniem przeczytaliśmy wywiad udzielony tygodnikowi Przekrój przez psychologa społecznego Elżbietę Sołtys (http://przekroj.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=3281&Itemid=59&limit=1&limitstart=0)

Nasza bohaterka, prezes Pracowni Psychologicznej Elżbieta Sołtys, w przeciwieństwie do domorosłych analityków w typie Piotra Tymochowicza, łączy wiedzę psychologiczną ze znajomością materii osobistej. To zaciekawia nas jeszcze bardziej, bo, jak dowiadujemy się ze strony internetowej Pracowni (http://www.labpsych.pl/listaref.php) zaufało jej m.in. Ministerstwo Obrony Narodowej.

Co ma nam do przekazania psycholog Sołtys, konsultantka MON:

"Sądząc po samych objawach – ale też patrząc na ich mamę – jestem przekonana, że to był „zimny wychów”.

"Czekają nas być może jeszcze jakieś utarczki o ustawy bądź ambasadorów, jednak prezydent Kaczyński jako realny gracz polityczny się skończył. Moim zdaniem jest prawdopodobne, że nie doczeka końca kadencji."

"I proszę zobaczyć, jak ich dobierają (współpracowników - przyp. nasz)! Sami nieudacznicy, jednostki o niedojrzałej osobowości. Ziobro?
Śliczny przypadek! Absolutnie niedojrzały, zamrożone dziecko. Podejrzliwe, chorobliwie ambitne, dążące do władzy za wszelką cenę. Moim zdaniem to wynik jakiejś traumy, prawdopodobnie przeżytej w wieku dwóch–trzech lat. Takie rzeczy zostają... Kaczyńscy otaczają się tylko takimi osobnikami. Pan Szczygło, panie Kruk i Szczypińska – rozchwiani emocjonalnie samotnicy."

"No, ale o Ludwiku Dornie, przez wiele lat wiernym druhu braci Kaczyńskich, nie powie pani chyba, że stroni od kobiet?
Jednak najbardziej kocha Sabę...
Przecież tych kobiet trochę było.
Ale każdy ze związków kończył się źle! Wszystkie relacje były nietrwałe. Trwała i silna jest relacja z psem. Od dawna w psychologii opisano przypadki, w których osoby o nieco psychopatycznym rysie wchodziły w znacznie silniejsze związki emocjonalne ze zwierzętami niż z ludźmi."
 

"W dzieciństwie musiały ją łączyć z nim (Lechem Kaczyńskim - przyp. nasz) fatalne relacje. Bo naprawdę wybory życiowe córki prezydenta trudno uznać za ciąg przypadków. W tak tradycyjnej rodzinie rozwód po wyjątkowo krótkim małżeństwie już burzy porządek. Rozwód nieprzyjemny, w ostrym zwarciu, burzy go jeszcze bardziej. Na dodatek kiedy okazuje się, że kolejny wybranek związany jest z SLD, podczas gdy po kraju chodzą miliony facetów, którzy nie są związani z partią znienawidzoną przez ojca, to widać, że córka dała Lechowi Kaczyńskiemu wyraźną odpowiedź."

Nie musimy chyba dodawać, ani cytować, kto w tym wywiadzie jest dojrzały i cool.