tipsi tipsi
450
BLOG

Państwo rozłazi się w szwach

tipsi tipsi Polityka Obserwuj notkę 4

Myśl zawarta w tytule notki nie jest zbyt odkrywcza, wielu pisuje o tym przytaczając różne przykłady. Ja dziś odniosę się do systemowych źródeł wczorajszej katastrofy drogowej pod Nowym Miastem.

Ci spośród nas, którzy prowadzą działalność gospodarczą, wiedzą z pewnością (a w każdym razie, lepiej dla nich, by wiedzieli), że od roku 2005 mają obowiązek składać sprawozdania - i ewentualnie odprowadzać odpowiednie opłaty - za korzystanie ze środowiska, tj. "za wprowadzanie do atmosfery gazów i pyłów w związku z prowadzoną działalnością gospodarczą". Każdy, kto ma firmowy samochód, albo ogrzewa swoje biuro, sklep czy gabinet, ma obowiązek raz na pół roku złożyć do urzędu marszałkowskiego oraz wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska sprawozdanie z odpowiednio wypełnionymi rubryczkami formularzy. Na przykład ja, eksploatując samochód, szt. 1 i kocioł c.o. gazowy, szt. 1, muszę co pół roku zapłacić fachowcowi 122zł za wypełnienie i wydrukowanie 11 stron A4 (razy 3 egzemplarze), w których wypełnione są dosłownie 2 rubryki (na 11 stron!). Należna opłata, w moim przypadku w wysokości 4 złote 27 groszy, nie jest pobierana - pobiera się opłaty od 400zł wzwyż, co oznacza, że dotykają one wyłącznie średnie i duże firmy. Jednak jeśli nie prześlę wysokim urzędom opisanych formularzy, grozi mi kara 5, a może i 10 tysięcy złotych (zależnie od uznania urzędu, przepisy są niejednoznaczne).

Żaden zasrany biurokrata, ani żaden w torbę ubogi "polityk" nie wpadł na pomysł, by przepisy wymagały jednorazowej rejestracji faktu wykorzystywania urządzenia emitującego zanieczyszczenia i póki z tej racji dany podmiot mieści się w limicie nie powodującym obciążenia opłatami - by nie wymagać bezsensownej sprawozdawczości. Nikt też nie pomyślał, by całość działań przenieść do Internetu - jak sprawozdania ZUSowskie. Bo przecież nie chodzi o to, by redukować biurokratyczne idiotyzmy, ale by je mnożyć i przyzwyczajać ludzi do tego, że urząd ma zawsze rację.

Dlaczego o tym piszę w kontekście katastrofy drogowej w Nowym Mieście? Ano dlatego, że im bardziej rośnie armia urzędników zajmujących się przetwarzaniem idiotycznie niepotrzebnych papierzysk, ludzi zbędnych i pasożytujących na tych, którzy cokolwiek wytwarzają, tym bardziej maleje zdolność państwa do egzekwowania przepisów faktycznie ważnych dla społeczeństwa. Na przykład brakuje policjantów i pieniędzy na ich wyposażenie, szkolenie i eksploatację wykorzystywanego przez nich sprzętu. W moim 50-tys. powiecie policja drogowa ma 3 czy 4 radiowozy, dwa motocykle i jeden samochód cywilny - wszystkie wykorzystywane są do łapania kierowców "na radar", no i - z musu - do kontroli autobusów wiozących uczniów na wycieczki. Tymczasem na bocznych drogach panuje sajgon - mieszkańcy wiosek i miasteczek notorycznie jeżdżą pijani, stan techniczny znacznej liczby samochodów woła o pomstę do nieba, poziom kultury drogowej jest proporcjonalnie niski do braku zainteresowania ze strony policji czymkolwiek innym, niż przekraczanie prędkości na głównych drogach. Boczne drogi to istny dziki zachód, zwłaszcza w piątkowe i sobotnie wieczory.

Tymczasem państwo, zamiast dbać o bezpieczeństwo obywateli, dba o armię zbędnych urzędników, których zatrudnienie służy dwóm jedynie celom - realizacji neokolonialnych zapędów nowoczesnego lewactwa z krajów Europy Zachodniej, wmawiającego nam, że CO2 jest gorszy od cyklonu B, oraz tworzeniu nowej szlachty zagrodowej - kasty urzędników ściśle zależnych od arystokratycznej elity michnikoidów. Kasty stanowiącej potężny, bo zdyscyplinowany elektorat pasożytujący na reszcie społeczeństwa.

tipsi
O mnie tipsi

konserwatywno-liberalny, zależnie od kontekstu ;)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka