Neda Neda
27
BLOG

O wyższości literatury, parę słów...

Neda Neda Polityka Obserwuj notkę 1

Polityk jest zwykłym człowiekiem, jego cele nie sięgają gwiazd, są proste i przyziemne, często mało ważne, nierzadko wręcz niepoważne. Jego wyborcze obietnice dotyczyć mogą co najwyżej województwa czy miasta, najczęściej jednak miasteczka. Tylko nieliczni obiecują gruszki na wierzbie, większość nowoczesną oczyszczalnię ścieków, remont kanalizacji czy stację pkp. Wystarczy, by polityk nie mijał się z prawdą i trochę popracował (nikt mu przecież nie każe dołów kopać własnymi rękami), a w porównaniu do wielu polityków będzie to i tak dużo – pisałam przed kilkoma dniami „zawodząc” nad zawodem, jaki sprawił mi kolejny kapłan…

Dlatego właśnie dużo bliżej jest mi w każdej debacie, również politycznej, do dialogu budowanego na kształt literatury pięknej, do pięknego „nadsłowa”, którego blasku postać szarego człowieka nie zdoła przyćmić. 

Polityka powoduje stres nie dlatego, że jest powiązana z mediami (http://neda.salon24.pl/6226,index.html#comment_90900), ale dlatego, że bywa bezmyślna i, właśnie, powierzchowna. Przede wszystkim w słowie, którego używa się lekkomyślnie i lekceważąco, które się niszczy, zużywa. Za którym nie ma nic. Słowo w polityce często wydaje się puste, a pustka boli; jest to paradoks, którego nie potrafię pojąć. Słowo-marnotrawstwo, na które ani autor ani słuchający/czytelnik nie mają prawa sobie pozwalać, bierze na siebie odpowiedzialność za kierunek, w którym kręci się nasz polityczny świat. Byle powiedzieć. I nie pozostawia miejsca na nic, prócz oburzenia. 

Inaczej w literaturze. Ona łaknie słowa innego rodzaju. Kiedy ktoś „byle mówi” tekst literacki wyostrza „byle powiedziany” sens i dzieje się to w jakimś celu, często wieloznacznie. Literackie prawo do wolności zwraca się bowiem w stronę innego świata; fikcja [i nie chodzi bynajmniej  o zmyślenie, a coś co może być nawet najbardziej realne, bardziej niż otaczająca nas rzeczywistość, ale powstało i trwa „tylko” w słowie] wychodzi poza wszelkie ramy i rzadko bywa zmarnowana, a już na pewno nie marnuje jej autor [powiem może herezję, ale nawet najgorszy autor]. Tym różni się życie od sztuki, w pierwszym można mniej, w drugim więcej, pierwsze umiera [jednostkowo, pokoleniowo, epokowo, cywilizacyjnie itd.], drugie trwa. Jednocześnie jednak pierwsze ma większą wartość. Kolejny, a właściwie ten sam paradoks – coś co ma/powinno mieć nieporównywalnie większe znaczenie, faktycznie znaczy mniej. O słowo do konkretnego, realnego człowieka, w konkretnym kontekście, w konkretnej sprawie publiczne ja [prywatne zresztą też, bo skądś się do bierze, gdzieś się zaczyna] często nie dba. Przykre. 

Na koniec cytat, który choć trochę tłumaczyć może mój zachwyt nad tym, co zwie się literaturą, nad wbudowaną w literackie słowo wyższością:Prawdziwe słuchanie jest równocześnie mówieniem. Już wiem, że prawdziwa literatura jest współbytowaniem. (…) „Autor” i „czytelnik” spotykają się tam, gdzie nie ma miejsca na spotkanie, gdzie nie ma i utworu. Test jest miejscem spotkanie. Przy każdym prawdziwym spotkaniu ja i ty przenikają się wzajemnie, zacierają się granice. Takie mówienie jest trudno osiągalne w naszym codziennym (żywym?) dialogu, ponieważ jego przypadłość często zmusza nas do ukrywania się za idolami Bacona – iluzją, złudnością i fałszem.(R. Bardarska Opowiadanie z ciągiem dalszym lub warsztat dla młodych pisarzy)  

 

Neda
O mnie Neda

... moich słów Nasiona spadły na suchą Glebę i nie wyrosły. To moja wina. E.M.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka