Gdyby moja praca miała polegać na poprawianiu twoich słów
tak jak poprawiam swoje milczące teksty
wielokrotnie, radykalnie, namiętnie
żadne z nas nie dostrzegłoby nawet horyzontu końca
A co jeśli mowa (milcząca) o poprawianiu całego ciebie (?)
Gdyby moja praca miała polegać na dopasowywaniu świata do nieba
tak jak próbuję wpasować siebie w skórę człowieka, którym nie jestem
(bo jestem kobietą i – jak głoszą światli szamani – z ludźmi nie mam wiele wspólnego)
byłabym jak skała, na której coś mogłoby powstać, gdyby nie to, że skała jest zakopana w ziemi, schowana, niewidoczna
A co jeśli mowa (milcząca) o dopasowaniu odwrotnym – nieba do świata ziemskiego (?)
Gdybym była współczesną poetką sieciującą
która łącząc słowa (milczące) mówi
a mówiąc często zapomina o oddechu
bezdech byłby moim ósmym grzechem głównym
najwierniejszym, najsłodszym, najcięższym
Tylko co jeśli moje słowa (milczące) nie są ode mnie (?)
i wciąż muszę czerpać powietrze…
... moich słów Nasiona spadły na suchą Glebę i nie wyrosły. To moja wina. E.M.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości