pennywise pennywise
211
BLOG

Kłujący brak wizjonerstwa. Refleksje niepodległościowe.

pennywise pennywise Polityka Obserwuj notkę 1

 

Wraz z nadejściem XXI wieku nastała dziwna „moda”, którą wszyscy znamy pod nazwą „choroby cywilizacyjne”. Ot kilka najczęstszych przypadłości wśród ludzkiej populacji zostało zebranych do jednej grupy. W zasadzie nie wiadomo po co, bo wszystkie już istniały wcześniej, ale ktoś miał taki pomysł, zbyt dużo wolnego czasu, zdarza się – normalne. Byłoby mi to wszystko obojętne, gdyby nie jedno, spore niedopatrzenie. Wśród tych chorób nie wymienia się zmory dzisiejszych społeczeństw a mianowicie braku kreatywności. Zadziwiające, choćby z tego względu, że brak kreatywności i jakiegokolwiek pomyślunku u rozmówcy, bardziej nas dotyka niż jego nadciśnienie.
 
Przechodząc już w trochę poważniejsze tony, mało kto zdaje sobie sprawę jak bardzo schematyczne myślenie potrafi uprzykrzyć życie codzienne. Sytuacja 1: uczelnia, wykład. Profesor bezczelnie dyktuje strony podręcznika oraz artykuły z kodeksu. Bez żadnego omówienia, refleksji, nic. Nie krępując się, rżnie chamsko z książki pomijając nawet pauzy na zanotowanie. Każdy z siedzących ma jedną myśl – debil. Zero talentu dydaktycznego, zero wysiłku, zero przygotowania a w końcu zero kreatywności. Mord na szarych komórkach. Sytuacja 2: rozmowa z losowym znajomym. Poczucie humoru na poziomie Żuław Wiślanych – totalna depresja. Opiera się ono na powtarzaniu tekstów znanych internetowych celebrytów. W najlepszym przypadku niezbyt wymyślna parafraza tychże. „Wymyśl coś własnego” - mówię. Bum, koniec rozmowy, dziękuję. Ta sama refleksja co wyżej.
 
Na palcach jednej ręki można policzyć ludzi kreatywnych, których spotykamy na swojej drodze, stanowiących wartość dodaną do naszego życia. Wykładowca? Raz na rok się trafi. Znajomi? Kilku. Zdecydowana większość ma w głowie jedynie schematy.
 
Ktoś może powiedzieć, że wyolbrzymiam. Jasne, ale proszę nie zapominać o tym, że gdyby nie garstka osób kreatywnych, to ludzkość dalej tkwiłaby w syfie. Wizjonerzy. Ludzie wybitni. Geniusze. To właśnie oni swoim niezależnym myśleniem pchają świat do przodu. Wynajdują, modyfikują, ulepszają i naprawiają. Smutne, że takich ludzi wydaje się być coraz mniej. Można się zastanawiać jakie są tego przyczyny, moim zdaniem głównie w szkolnictwie. Nawet nie mam tutaj na myśli tej demonicznej matury z polskiego i pisania pod klucz (który ma wiele zalet obok oczywistych wad). Dzisiaj w szkole po prostu królują zadania, gdzie tylko jedna odpowiedź jest poprawna (pomijając rzecz jasna testy wielokrotnego wyboru). Nie ma czegoś takiego jak dyskusja, nie uczy się argumentacji, formułowania wniosków. A przecież wystarczyłoby tak podać temat wypracowania, gdzie każda odpowiednio uargumentowana opinia jest słuszna. Niby mała, prosta rzecz, ale zawsze byłby to krok do przodu. Jak z takich szkół mają wyjść wartościowi ludzie?
 
O dziwo, czasem się to zdarza. Szkoda tylko, że zwykle nie jest to zasługa oświaty a tylko i wyłącznie mocnej osobowości takich osób. Historia zna wiele przypadków, gdzie wizjoner wybił się dzięki swojemu charakterowi a nie dyplomem, chociażby Bill Gates albo Steve Jobs. Swoje sukcesy zawdzięczają w dużej mierze inteligencji, kreatywności i odwadze – nie bali się pójść pod prąd. Dzisiaj system oświaty nie robi fundamentów pod takie zachowanie a wręcz przeciwnie – tłumi wszystko co się wybija ponad normę, zamiast podawać rękę.
 
Jednak wizjonerstwo to także ciężki kawałek chleba, ponieważ bardzo łatwo tu o porażkę. Wiele wynalazków czy też prognoz była całkowicie chybionych. Za przykład może posłużyć niejaki Arthur Summerfield, który w 1959 roku stwierdził, że „świat stoi u progu poczty rakietowej”, co z dzisiejszej perspektywy wzbudza jedynie uśmiech politowania.
 
Co ma to wszystko wspólnego z polityką, patriotyzmem i rozważaniami związanymi z dniem niepodległości? Wbrew pozorom sporo. Najbardziej rzuca się w oczy smutna różnica pomiędzy liczbą „wizjonerów” w technice i przemyśle a polityce. Żaden z rządzących ani poważnie aspirujących do władzy nie zasługuje w najmniejszym stopniu na to miano. Dzisiejszy świat polityczny jest obdarty z jakichkolwiek ambicji ukierunkowanej na poprawę i zmianę obecnego stanu rzeczy. Wizjonerstwo kompletnie nie istnieje, zamiast tego mamy stagnację. Politycy robią wszystko aby zachować taki stan rzeczy, aby mieć nadal ten komfort, w którym im jest zwyczajnie dobrze i wygodnie.
 
Najzabawniejszy w tym wszystkim jest Jarosław Kaczyński, który bardzo by chciał być tym wielkim reformatorem. Niestety, zamiast wyjść ze swoją własną koncepcją i pomysłem naprawy kraju, którego potem powinien konsekwentnie bronić przed krytykami (np. w debatach telewizyjnych), ogłasza, że chce zrobić drugi Budapeszt. Wizjonerstwo? Skądże, jedynie najbardziej ohydnego rodzaju odtwórstwo.
 
Niektórzy mogą słusznie zwrócić uwagę, że wizjoner i polityka to niezbyt szczęśliwe połączenie. Skojarzenia idą oczywiście w stronę reżimów totalitarnych, gdzie przywódcy wprowadzali w życie swoje chore pomysły. Nie można oczywiście odmówić pewnej racji, ale kategorycznie nie wolno też stwierdzać, że każdy polityk z własną ideą jest szują. Obecnie ten schemat przełamuje Viktor Orban, na którym Kaczyński tak bardzo chce się wzorować. Abstrahując od trafności jego pomysłów, należy docenić samo to, że je ma i chce wcielać w życie. To i tak dużo w świecie, gdzie politycy prowadzą swój osobisty, bezrefleksyjny marsz utartymi schematami. Samodzielne myślenie praktycznie u nich nie istnieje.
 
Być może w tym dniu, 11 listopada, w zalewie tekstów historycznych, wspominkowych oraz nawałnicy wiadomości o chuligańskich wybrykach należy wykazać się odrobiną wizjonerstwa i zastanowić się nad pojęciem patriotyzmu? Jakie powinny być proporcje pomiędzy kultywowaniem tradycji historycznej, rozważaniem nad przeszłością a myśleniem o rozwoju Ojczyzny, rozważaniem nad przyszłością? Jest to jedno z tych pytań, gdzie nie ma jedynej słusznej odpowiedzi, każdy powinien mieć swoją własną. Natomiast obserwując szybko rozwijający się świat, w którym nowinki techniczne pojawiają się jak grzyby po deszczu, nachodzi mnie pewna refleksja: jak wyglądałoby życie, gdyby tej samej jakości jak „wizjonerzy techniczni” byliby „wizjonerzy polityczni”? Utopia?

 

Jak zwykle zapraszam na blog (negatywistakatatoniczny.wordpress.com) oraz do lajkowania strony na facebooku (www.facebook.com/pages/Negatywista-Katatoniczny/508593515876152)

pennywise
O mnie pennywise

Ironia, hiperbola, groteska. Niepoważna i kiepska publicystyka, która i tak jest lepsza niż życie w tym gnoju.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka