szpak80 szpak80
411
BLOG

Czy mjr Dukaczewski zna dalsze losy dziecka, Aleksandra Czujko?

szpak80 szpak80 Polityka Obserwuj notkę 2

image

Dukaczewski II po lewej, a ten drugi to Kraśko III.
(Ilustracja - w stacji telewizyjnej becko-amerykańskiej /TVN/.)

Dukaczewski II dosłużył się funkcji majora w org. znanej jako Zarząd II LWP, gdzie działał od lat 70., co zostało zwieńczone kursem GRU w Związku Sowieckim w 1989 r.

Zarząd II - instytucja wywiadu wojskowego w latach 1951–1990, założona rozkazem sowieckiego gen. Konstantego Rokossowskiego. Pierwszym szefem (i ostatnim poprzedniego wcielenia) został sowiecki płk z wywiadu sowieckiego - Igor Jakowlewicz Suchackij, który zaczynał od "udziału w bitwach przeciwko Polakom w 1920 roku".


Zarząd II z podobnymi sobie służbami zrobi hop-siup i zamieni się w Wojskowe Służby Informacyje (WSI) w 1991 r.  WSI Dukaczewskiego zostaną rozwiązane dopiero przez rząd PiS w 2006 r.

"Długie ramię Moskwy", tutaj lata 60.:

"(...) Dlatego operacje plasowania należy przeprowadzić o wiele staranniej, rzec by można, w sposób organiczny, zaczynając od uchwycenia (wytypowania) tożsamości przyszłego nielegała w okresie stosunkowo wczesnej młodości. Innymi słowy, należy wybrać do wykorzystania tożsamość młodego człowieka (lat 14) rzeczywiście żyjącego. Stany Zjednoczone, szczególnie wielkie ośrodki miejskie, stanowią swe­go rodzaju dżunglę społeczną. Jest tam wiele bezdomnych dzieci i młodzie­ży. Należy wytypować z tego środowiska młodego człowieka i nielegalnie przywieźć go do Polski, a na jego miejsce nielegalnie wywieźć nasze­go człowieka posługującego się tożsamością wywiezionego. Takich bezdomnych osobników łatwo jest wyrwać ze środowiska (nie mają rodziny, nie wyjeżdżali za granicę, nie wyrabiali paszportów). Nie mając perspektyw godziwego życia, skłonni są iść na wszystko, do awanturnictwa włącznie.

W oparciu o nagrane opowiadania przywiezionego będzie można przeszkolić kandydata na nielegała i wtransportować do USA. Zakładam, że osobnik przywieziony z USA ma 14 lat. Dodając do tego 2-3 lata szkolenia kandydata na nielegała, otrzymujemy 16-17 lat. Jeżeli kandydat na nielegała jest człowiekiem drobnym i wątłym, może mieć z powodzeniem o 2-3 lata więcej, niż wskazuje na to przechwycona tożsamość. W efekcie nasz nielegał w chwili wyjazdu za granicę miałby około 19-21 lat. W tym wieku wielu ludzi przygotowywanych jest już do samodzielnego życia, a tym bardziej osoby starannie dobrane i przeszkolone. Dwu- lub trzy­letnią "przerwę w życiorysie” z okresu młodości spędzonej na włóczędze łatwo będzie ukryć. Powyższe propozycje były zgodne z wytycznymi i praktyką stosowaną przez GRU w kwestii działalności nielegałów w warunkach pokoju. W sowieckim podręczniku GRU — Zasady, typowanie, szkolenie, przerzut i legalizacja nielegałów — czytamy: Ze względu na dość łatwą legalizację nielegałów w okresie pokoju w postaci studentów wyższych zakładów naukowych, można i należy angażować do pracy w nielegalnych rezydenturach bardzo młodych ludzi, w wieku 18-20 lat, posiadających wymagane cechy osobiste. W dokumentach wywiadu wojskowego z tego czasu wspomina się nawet o wcześniejszym przerzucie 18-letniego nielegała do Stanów Zjednoczonych, którego prowadzenie jednak pozostawiało wiele do życzenia.


Nad nowatorską propozycją kierownictwa Oddziału V dyskutowano na specjalnej naradzie zwołanej w maju 1966 r. przez gen. Oliwę. Pojawiła się wówczas wątpliwość związana z ewentualną próbą skontaktowania się nielegalnie sprowadzonego ze Stanów Zjednoczonych nastolatka z ambasadą amerykańską. Obawiano się, że mógłby on próbować wydostać się z PRL. Wojciechowski tłumaczył, w jaki sposób trwale związać porwanego chłopca z Zarządem II: Zgadzamy się, że nawet małe prawdopodobieństwo kontaktu nielegalnie przywiezionego obcokrajowca z macierzystą ambasadą stanowi wielkie ryzyko, do wykluczenia którego należy konsekwentnie dążyć. Najskuteczniejszą do tego drogę (obok stworzenia dobrych warunków egzystencji) widzimy w skompromitowaniu obcokrajowca wobec władz jego kraju. Na naradzie podniesiono, jako okoliczność niekorzystną, sprawę różnej klasyfikacji czynu w Polsce i kraju rodzinnym obcokrajowca. Właśnie biorąc to pod uwagę, należy dążyć do spowodowania dokonania czynu przez obcokrajowca najsurowiej klasyfikowanego w jego ojczyźnie. W przypadku Stanów Zjednoczonych do czynów takich na­ leżą zabójstwa z premedytacją, a w następnej kolejności handel narkotykami. Weźmy kwestię zabójstwa. Nie musimy wcale prowokować obcokrajowca do popełnienia takowego. Wystarczy postawić go w okolicznościach, w których będzie przekonany, że takiego czynu rzeczywiście dokonał. (...)

Zaprezentowana propozycja związania na całe życie nieletniego obywatela Stanów Zjednoczonych z tajną służbą wydaje się nieco naiwna i na dłuższą metę raczej nieskuteczna. Być może w oficjalnym obiegu dokumentów, które i tak jakimś cudem przetrwały do naszych czasów, postanowiono nie stawiać kropki nad i. Logiczną konsekwencją stosowania podobnych kombinacji przez sowieckie tajne służby była bowiem fizyczna likwidacja porwanego, którego mógł w przyszłości zastąpić dubler (nielegał). W każdym razie istnieją przesłanki, by sądzić, że owe propozycje wchodziły w fazę realizacji już w czasie ich prezentacji na naradzie z szefostwem Zarządu II. Trudno powiedzieć, czy przemawia za tym fakt, że Wojciechowski uznał, iż zadanie tzw. typowania tożsamości powinno zostać zlecone konkretnemu oficerowi działającemu na odcinku amerykańskim (mjr. Feliksowi Cembrzyńskiemu), który — jak można by domniemywać — orientował się w problematyce związanej z porwaniami. Szczegóły przerzutu wytypowanych w Ameryce dzieci, a później podstawienia tożsamości i odtransportowania za ocean nielegałów, miała z kolei uzgodnić Centrala Zarządu II z Polskimi Liniami Oceanicznymi (które operacyjnie pozostawały w zainteresowaniu Oddziału V). Wojciechowski rzucił też pomysł wytypowania przyszłych agentów nielegalnych w krajowych domach dziecka, których opieką i wychowaniem mieli się później zająć wojskowi wywiadowcy. To oni mieliby w przyszłości zostać "dublerami” porwanych w Stanach Zjednoczonych dzieci.

Można i należy ich typować w rozsianych po całym kraju domach dziecka. Są łatwi do wyrwania ze środowiska (brak rodzin), wcześniej dojrzewają psychicznie na skutek trudnych warunków materialnych. Wśród tych dzieci znajduje się wiele wybitnie zdolnego, przedsiębiorczego i samodzielnego elementu. W odrębnej notatce ppłk Mirosław Wojciechowski tłumaczył stopień zaawansowania prac Oddziału V w tej kwestii:

W chwili obecnej Oddział V posiada już kilka kandydatur wychowanków domów dziecka (lat 15-16) charakteryzowanych przez wychowawców jako wybitnie zdolnych. Dla sprawdzenia tych charakterystyk proponujemy przeprowadzić z pomocą psychologa WSW testy psychotechniczne. Zakwalifikowanych kandydatów oddać następnie na wychowanie do specjalnie w tym celu wytypowanych rodzin (jeden przykład możemy już podać). Mamy tu na względzie rodziny bezdzietne lub takie, których dzieci dorosły i odeszły "na swoje”. Winny to być rodziny kombatanckie o żywych tradycjach walk o wolność, zdolne do zaszczepienia młodym ludziom miłości do ojczyzny i gotowości do ofiar. Przybrani rodzice muszą być inteligentni, aby drogą osobistego oddziaływania uczynić wychowanka niejako spadkobiercą tradycji rodziny, umiejętnie podsuwać odpowiednią literaturę, w tym i wywiadowczo-beletrystyczną właściwie dawkowaną. Oczekujemy, iż młodzi ludzie wyrosną na nielegałów-oficerów. Wiąże się to oczywiście z nakładami ze strony Zarządu w wysokości uzależnionej od dotychczasowej stopy życiowej (standardu) przybranych rodziców.

W przypadku niemożliwości uplasowania wychowanków na mocnej legendzie, co jesteśmy skłonni wykluczyć, będzie można ich wykorzystać w każdy inny sposób

od nielegałów przerzuconych przez kraje pośrednie do oficerów kadrowych włącznie. Koncepcje Oddziału V zostały zaakceptowane przez kierownictwo wywiadu zarówno przez zastępcę szefa Zarządu II ds. operacyjnych płk. Wacława Jagielnickiego, jak i samego gen. Oliwę. Wprawdzie ten ostatni uznał niektóre propozycje za nieco sensacyjne, ale zezwolił na ich zastosowanie "tytułem próby”. W dokumentacji Zarządu II znajdujemy wykaz 23 wytypowanych domów dziecka, co może świadczyć o realizacji działań, których finałem mogło być wykorzystanie dublerów lub przynajmniej poszukiwanie nowego typu oficerów wywiadu. Co ciekawe, wszystkie z wytypowanych sierocińców usytuowane były w pasie przygranicznym w południowo-zachodniej części kraju (w okolicach Jeleniej Góry, Legnicy, Wałbrzycha i Kłodzka), który podlegał Śląskiemu Okręgowi Wojskowemu. O wdrożeniu planu Oddziału V świadczy też informacja, którą znajdujemy w jednym z dokumentów z grudnia 1966 r., poświęcona: rozpracowaniu jednego obywatela obcego z tożsamością nadającą się do wykorzystania dla przygotowywanego przez nas nielegała. W innym dokumencie, dotyczącym agentury i nielegałów, wymienia się konkretną osobę, w ten sposób ją charakteryzując:

Czujko Aleksander — sierota, wychowanek domu dziecka, planowany do pracy nielegalnej na terenie Włoch".

(Długie ramię Moskwy, wyd. 2011; tam źródła i przypisy)

szpak80
O mnie szpak80

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka