Opisany poniżej epizod z II wojny światowej mógłby posłużyć za scenariusz do kolejnego obok Listy Schindlera filmu o Niemcach ratujących Żydów [sarkazm, jeśli był nieczytelny to przepraszam, dalej podobnie]. Wydaje się, że dobrym chwytem marketingowym byłoby też nawiązanie do tytułu wspomnianego hitu. Nowa produkcja nosić by mogła tytuł "Lista Bechera". Do rozwiązania pozostałby tylko niewielki problem - obok listy nazwisk ewakuowanych jest też druga, zawierająca spis precjozów znalezionych pod łóżkiem tytułowego bohatera, tuż po wejściu żołnierzy amerykańskich do domu w Wiessenbach, zajmowanego przez Kurta Bechera i towarzyszy. Lista osób do których wyciągnięto dłoń - nie tylko w celu ewakuacji - liczy w tym epizodzie 41 nazwisk, a spis kosztowności znalezionych pod łóżkiem Bechera, w tym sztabek złota i platyny, zajmuje 3 strony maszynopisu. Przedmioty pochodziły od ofiar, którym Becher zaproponował możliwość kupna dalszej części życia, tym samym...ratując ich (m.in. przed sobą).
Materiały do scenariusza oparte są na zapisach wywiadów przeprowadzonych przez Charlesa Fenyvesi z uczestnikami opisanych wydarzeń - Marią de Kornfeld i Hanną Szegedy-Maszak, wnuczkami Manfreda Weissa.
Tytułowy bohater "Listy Bechera" to esesman Kurt Becher pod koniec wojny w stopniu SS-Standartenführer, szef Wydziału Gospodarczego SS, od stycznia 1945 Specjalny Komisarz Rzeszy ds. Obozów Koncentracyjnych. W marcu 1944 trafił na Węgry.... Po wojnie SS-Standartenführer Kurt Becher prowadził interesy w Bremie był m.in. właścicielem hurtowni mającej w nazwie jego nazwisko (działa chyba nawet do dzisiaj). Był też prezesem Cologne-Handel Gesellschaft - firmy zarabiającej pieniądze m.in. na handlu z rządem Izraela. Do 1960 roku były szef Wydziału Gospodarczego SS i Specjalny Komisarz Rzeszy ds. Obozów Koncentracyjnych został jednym z najbogatszych Niemców (30 mln. $).
pisałem o tym tutaj, tam też fragment listy rzeczy znalezionych u Bechera pod łóżkiem:
http://nick.salon24.pl/484873,k-becher-nadzorca-obozow-po-wojnie-wsrod-niemieckich-krezusow

SS-Standartenführer Kurt Becher
(po lewej w SS, po prawej w biznesie)
***
Tytułowa historia, która wchodzi w decydującą fazę z dniem 17 maja 1944 idealnie wpisuje się w obecną narrację. Właściwie bez wysiłku można ją przedstawić tak, by pasowała do współczesnych trendów. Dobrzy Niemcy (tym razem z SS) ratujący życie Żydów, źli Węgrzy którzy mogą temu przeszkodzić. Jest też happy end i spotkanie po latach. Brakuje właściwie tylko "polskich antysemitów", ale i temu można zaradzić ponieważ jedna ze scen to spacer po lasach w okolicach Stuttgartu, spacer pod ochroną SS. Dlaczego pod ochroną? Bo jak wiadomo "polscy antysemici" tropili Żydów właśnie po lasach (choć nie tylko), ponadto nie mogąc znaleźć pracy "u siebie" poszukiwali jej w cywilizowanych i rozwiniętych gospodarczo Niemczech, więc spokojnie mogli czatować (nie tylko tego dnia) właśnie w lasach wokół Stuttgartu...Teraz obraz jest pełniejszy.
***
Maria Kornfeld - jedna z ocalonych, tak zapamiętała Kurta Bechera SSmana wyższego stopnia i funkcji: "Bardzo przystojny, wysokiego wzrostu złodziej o dobrych manierach. Wyczyścił dom mojego wuja Ferenca Chorina, zabrał nie tylko kolekcję obrazów i mebli ale także srebrną zastawę". Według pani Kronfeld wysłał to wszystko do Szwajcarii. Rodzina podejrzewa także, że to na polecenie Bechera został zabity jeden z członków rodziny, który negocjował warunki ewakuacji, ale jak sami przyznają "nie są w stanie tego udowodnić". Z kolei córka Ferenca Chorina spotkała się z esesmanem Becherem w latach 60 lub 70 i opisuje go jako "chłodnego, z dystansem i nie odpowiadającego na jej pytania". Jej wrażenia potwierdza brat, który widział się z byłym naczelnikiem niemieckich obozów, kiedy ten odwiedził USA i zatrzymał się w hotelu prowadzonym przez Kornfeldów...
Becher, w czasie gdy był szefem Wydziału Gospodarczego SS "poprosił" by przepisać na niego koncern Manfred Weiss oraz cały osobisty majątek należący do członków rodziny Weissów, bogatych Żydów węgierskich.
Kontrakt został podpisany 17 maja 1944 w letnim domu, należącym do rodziny a leżącym pod Budapesztem. Kurt Becher poinformował Weissów, że umowa dojdzie do skutku tylko jeśli pojawią się i złożą swoje podpisy wszyscy członkowie rodziny, gdy zabraknie choćby jednego - nici z umowy. Kontrakt podpisały także rodziny Bilitzów i Hoffów, w sumie 41 osób. Część, na miejsce spotkania udała się wprost ze swoich kryjówek. Negocjator ze strony żydowskiej rodziny - Chorin poprosił pozostałych by wszyscy z obecnych zaakceptowali warunki umowy, dzięki czemu będą mogli opuścić Węgry i udać się do Portugalii lub Szwajcarii. Tak też się stało.
SS sformowało konwój po 4 osoby w każdym samochodzie (w sumie 41 osób) w tym dzieci i 2 kobiety w ciąży. "Konwój był chroniony (sic!) przez uzbrojone w karabiny maszynowe samochody SS, jadące na początku i końcu kolumny. Dowodzący oficer SS poinfomował rodzinę, że to "na wypadek gdyby węgierscy strażnicy graniczni stwarzali jakieś problemy" (sic 2!) ponieważ rodzina Weissów nie miała pozwolenia na opuszczenie kraju. Do żadnych zajść nie doszło - Węgrzy nie przeszkodzili SS w ratowaniu Żydów. "Oddział SS był przygotowany by wystrzelać sobie w razie czego przejazd przez granicę. Węgrzy widząc SS nie pytali, kto jest w samochodach. Kwatera SS z kolei zapewniła spokojny przejazd po niemieckiej stronie". Konwój dotarł do Wiednia wczesnym rankiem 18 maja 1944 r.
Kolejne 2 i pół tygodnia rodzina Weissów spędziła na przedmieściach Wiednia w pociągu złożonym z wagonów kolejowych wyposażonych w kuchnię i łazienki. Nie wolno było ich opuszczać a ratowani byli pilnowani przez SS. Któregoś dnia mieszkańcy wagonów zostali odwiedzeni przez szefa komórki gospodarczej SS i przyszłego nadzorcę sieci obozów ssmana Kurta Bechera. Po kilku dniach zezwolono na spacer w okolicznych lasach. Raz na tydzień zabierano te 41 osób do miejskiej łaźni w Wiedniu, gdyż SS bało się, że rodzina może złapać jakąś infekcję. Dzień lub 2 po lądowaniu aliantów w Normandii (06.06. 1944) zostali przewiezieni koleją do Stuttgartu, skąd jeden samolot ruszył w lot do Szwajcarii a dwa do Portugalii. 32 osoby udały się do Portugalii, 9 do Szwajcarii. Po odkryciu, że wizy zostały sfałszowane policja portugalska aresztowała członków rodziny płci męskiej. Interwencji podjęli się ambasador brytyjski, wcześniej na placówce w Budapeszcie oraz ambasador węgierski. Zatrzymani zostali zwolnieni.

Powyżej oryginał historii (w miniaturze) - aż dziw, że nikt jeszcze jej nie sfilmował, chyba że coś przegapiłem. True story (Spielberg? a może ZDF się skusi?).
poniżej większy format
http://s6.ifotos.pl/img/be1ajpg_nxpaepe.jpg
Inne tematy w dziale Kultura