szpak80 szpak80
452
BLOG

Holocaust w propagandzie pierwszej wojny światowej

szpak80 szpak80 Kultura Obserwuj notkę 3

Holocaust w propagandzie pierwszej wojny światowej

Holocaust w propagandzie pierwszej wojny światowej

Wersja angielska (Londyn) i amerykańska (Nowy Jork), październik1914 r.

Rysunek podpisany jest nazwiskiem A. C. Michael, o autorze dowiadujemy się, że był malarzem, rytownikiem, ilustratorem wielu popularnych książek, plakacistą. Poza pop-książkami ilustrował również publikacje JE Marshalla - Historia Francji (1912), Historia Niemiec (1913), Historia Stanów Zjednoczonych (1919). Prace A.C. Michaela znaleźć można było także w wielu gazetach np. The Illustrated London News czy London Magazine. Autor biogramu z którego korzystam żali się, że mimo iż był płodnym artystą (500+?) to w sumie prawie nic o nim nie wiadomo, z wyjątkiem tego, że przez krótki czas żył w Bedford Park. Podejrzewa się, że być może nazywał się Arthur Michael Carr ur. w 1881, jak również, że zmarł w 1945 r., zaznaczając jednocześnie, że cały przedstawiony opis jego życia prywatnego musi być postrzegany jako spekulacje. Tworzyć miał w latach 1908-1928. (za)

Z opisu pod ilustracją dowiadujemy się, że rysunek "Holocaust of the slain" powstał na podstawie szkicu Frederica Villiers, jednocześnie opisać on go miał następująco: "Niemcy przed ewakuacją spod Esternay spalili ciała swoich zmarłych. Ciała zostały zebrane i ułożone na polanie w okolicach tartaków koło Esterney, ułożone na kłodach, oblane benzyną i skremowane. Niemcy nie trudzili się by zabrać motor [engine] widoczny na ilustracji, został on całkowicie zniszczony przez ogień."

Ilustracja odnosić się ma jakoby do wydarzenia związanego z bitwą pod Marną gdzie zginęło ok. 250 tys. żołnierzy po każdej ze stron. Zacząłem szukać opisów, wzmianek, czegokolwiek co mogłoby potwierdzić wydarzenie uwidocznione na rysunku, sugestywnym trzeba przyznać na tyle, że można, co najmniej, podejrzewać czarną propagandę. Czy Niemcy postępowali w ten sposób z ciałami swoich poległych żołnierzy? a Francuzi? a Brytyjczycy? Nie ma żadnych zdjęć odnoszących się do "Holocaustu pod Esterney" jest tylko ten rysunek, podobnie nie udało mi się trafić na opisy takich zachowań. Znalazłem za to taki opis:

"Dowódcy armii, kierowani względami higieny, zlecili na początku konfliktu stworzenie planów budowy przenośnych krematoriów [mobile crematoria], jednak szybko z nich zrezygnowano jako nieefektywne rozwiązanie dla poległych na wojnie, którzy przeważnie pozostawali na obcej ziemi. Kremacjoniści [w Niemczech] stonowali swoją aktywność na okres wojny. Na przykład, weimarskie stowarzyszenie na rzecz kremacji  zadecydowało w 1914 r. o zmniejszeniu aktywności, która zawierała w sobie także prozelityzm i lobbowanie wsród przedstawicieli rządu, ponieważ, jak deklarowało, wszystkie siły potrzebne są do "pokonania przebiegłego wroga". Reformatorzy [tak w org.] mieli nadzieję, że sama rzeź, ze względu na konieczność bezpiecznego pozbycia się masy martwych ciał, przesądzi o zmianie przekonań odnośnie kremacji, jednak dowództwo wojskowe w dalszym ciągu nie mogło się zdecydować na spopielanie [ciał] poległych żołnierzy nawet w celu zapobieżenia epidemiom. Podczas pierwszej wojny światowej, niemiecka armia założyła tylko jedno krematorium w pobliżu węgierskich koszar, w których zebrano około 6 000 żołnierzy chorych na cholerę." ("On Fire - cremation in Germany, 1870s-1934", s.338-339)

Chociaż nie cała książka jest dostępna w podglądzie to wydaje się, że gdyby "Holocaust pod Esterney" 1914 miał miejsce to zostałby wspomniany właśnie w tym miejscu książki, tuż obok informacji o planach budowy moblinych krematoriów i jedynym krematorium przy koszarach z chorymi na cholerę.

Sama kwestia kremacji zwłok była w owym czasie - "na czasie" (daty mniej więcej jak w tytule książki), zwłaszcza w krajach protestanckich. Katolicy sprzeciwiali się zdecydowanie kremacji zwłok do lat 60. XX w. i pontyfikatu Pawła VI. Ale nawet w krajach protestanckich aktywiści prokrematoryjni napotykali na opór, do czasu. Wydaje się, że najaktywniej i z sukcesami na tym polu działano w Wielkiej Brytanii, być może stąd inspiracja autora szkicu i założenie, że przekaz trafi do odbiorcy. Ponadto, również być może, problem ten był także poruszany na łamach niemieckiej prasy i tą drogą bezpośrednio zainspirował alianckiego artystę.

 

Holocaust w propagandzie pierwszej wojny światowej

Krematorium w Woking, pierwsze w Wielkiej Brytanii uruchomione w 1878 r. po długiej kampanii prowadzonej przez Cremation Society of Great Britain, tu jak widać "pełna kultura".

***

Zakładając na chwilę, że wydarzenie to faktycznie miało miejsce, wykluczyć jednocześnie należy, że autor szkicu mógł przyglądać się tej scenie w czasie rzeczywistym. W wersji najbardziej "optymistycznej" pojawił się tam już po "fakcie". Wzmocnieniu wiarygodności przekazu i nadaniu mu charakteru bardziej rzeczywistego, realnego - obok widocznych w tle domów - ma służyć zapewne także wprowadzenie do opisu pojazdu mechanicznego (nowinki technicznej?): "Niemcy nie trudzili się by zabrać motor widoczny na ilustracji, został on całkowicie zniszczony przez ogień". Widać też kanistry po benzynie i żołnierzy z prętami, zapewne do "poprawiania" palonych ciał kolegów. Hm.

Tyle ja, jako domorosły "krytyk sztuki".

Jak dla mnie, na podstawie danych, do których udało mi się dotrzeć szacuję, że na 99% wydarzenie "pod Esternay" nie miało miejsca (miało za to miejsce zmasakrowanie Kalisza bombardowaniem, w ramach niemieckiego Guten Morgen, podczas wkraczania na polskie ziemie zaboru rosyjskiego).

Innym elementem wskazującym, że ilustracja to najprawdopodobniej czarna propaganda jest autor szkicu (i opisu do niego), który posłużył do stworzenia ilustracji A.C. Michaela opublikowanej niedługo po rozpoczęciu wojny.

Jak wspomniano autorem szkicu (i opisu do niego) był Frederic Villiers. Z imienia i nazwiska można odnieść błędne przekonanie, że chodzi o Francuza. Villiers był Anglikiem.

Holocaust w propagandzie pierwszej wojny światowej

Frederick Villiers urodził się w 1851 r. w Londynie był artystą malarzem, batalistą (szerzej: war-artist), był wymieniany jako jeden z czołowych w swoim fachu w XIX w., a przy tym był także korespondentem wojennym. Prawodpodobnie posłużył za wzór dla postaci wojennego artysty w jednej z powieści Kiplinga (The Light that Failed). Początkowo kształcił się we Francji, ale nie w Paryżu tylko w Guines w departamencie Pas-de-Calais, jako że jest to małe miasteczko rzut beretem od wybrzeży angielskich, nie słynące z jakiejkolwiek szkoły, można założyć, że był tam po prostu przy rodzicach, a których wprawdzie nie ma w biogramie ani słowa, ale mogli pracować w tym miejscu inne wytłumaczenie, które przychodzi mi na myśl to nauka języka. W latach 1869-1870 studiuje sztukę w British Museum a w drugim roku w Royal Academy of Arts. Taki miał być początek jego pasji: W 1876 r. idąc sobie po Holborn (centralny Londyn) zauważył tłum czytający plakat z wieczornej gazety, informującej o wypowiedzeniu przez Serbię wojny Turcji. Natychmiast zdecydował zgłosić się do gazety, "The Graphic" i zaoferować swoje usługi jako war artist. Gazeta przyjęła jego propozycję, taki był początek jego wieloletniej kariery obejmującej wojny i konflikty na całym świecie. Raportował z wojny rosyjsko-tureckiej (1877) - był świadkiem wydarzeń w czasie bitwy pod Plewną (zastosowano tam nowinki taktyczne i techniczne). Następnie udał się do Afganistanu, gdzie w 1878 r. wybuchła II wojna afgańska pomiędzy UK i Emiratem Afganistanu starającym się utrzymać niezależność od Rosji i Zjednoczonego Królestwa (ostatecznie Emir ratował się ucieczką do Rosji). Frederic Villiers zaprzyjaźnił się tam z Pierre Louis Napoleon Cavagnari (1841–1879), oficerem Kompanii Wschodnio-Indyjskiej, który dowodził wojskiem brytyjskim w czasie walk z Afgańczykami (wcześniej pełnił funkcje w Penżabie i Peszawarze w Indiach Brytyjskich). Cavagnari został mianowany brytyjskim przedstawicielem w Kabulu. Miał on podarować "naszemu rysownikowi" pióra, którymi podpisano Traktat w Gandamak.

Holocaust w propagandzie pierwszej wojny światowej

- Pp..popatrzeć przyszliśmy
- A to patrzecie, patrzcie...

Cavagnari wkrótce już nie żył, a Villiers odbywał podróż w czasie której odwiedził Indie Brytyjskie (gdzie miał biesiadować z wicekrólem), następnie Australię, Tasmanię, Nową Zelandię, Hawaje, USA, a w 1882 był już w Egipcie, gdzie właśnie wybuchła wojna angielsko-egipska. Był świadkiem bitwy pod Tel-el-Kebir. W następnym roku był w Rosji (koronacja cara Aleksandra III), zaraz jednak był z powrotem w Afryce Północnej (szkice z walk w Sudanie), następnie obserwował wojnę serbsko-bułgarską (1886), trzecią wojnę angielsko-birmańską (1887), pierwszą wojnę chińsko-japońską (1894-5) i wojnę grecko-turecką (1897), w 1898 został wysłany by relacjonować kampanię w Sudanie (miał tam "kamerę"), był też na wojnie angielsko-burskiej. Podczas wojny rosyjsko-japońskiej (1904) i bitwy o Port Artur znajdował się wśród Japończyków (jego szkice były szeroko publikowane, w czasie po tej wojnie). W trakcie pierwszych miesięcy I wojny światowej miał być sfrustowany faktem, że nie pozwolono mu przebywać w pobliżu frontu. Villiers był także "przyjacielem księcia Walii i został co najmniej raz zaproszony przez niego na polowanie w Szkocji". W czasie jego kariery wystawiono dwa obrazy w Akademii Królewskiej: 1882 - "The road home; the return of an Imperial brigade from Afghanistan" [droga do domu powrót brygady imperialnej z Afganistanu], 1883 - "Fighting Arabi with his own weapons; an incident of the Battle of Tel el-Kebir" [walcząc z Arabi [Ahmed ‘Urabi] jego własną bronią; zdarzenie z bitwy pod Tel el-Kebir]. Viliers był dwunastokrotnie odznaczany różnymi medalami, także wojennymi także zagranicznymi - rumuńskim, rosyjskim, egipskim, serbskim. W podręcznym biogramie z którego korzystałem nie ma o tym wzmianki, ale w innymi miejscu napisano, że był oficerem w Post Office Rifles.

Autor zapomnianego szkicu zmarł w 1922 r.

Biografia rzecz można - nietypowa - jak na rysownika-sprawozdawcę, nie trafiłem na wzmiankę o ewentualnych innego rodzaju funkcjach, które mógł pełnić.

Holocaust w propagandzie pierwszej wojny światowej

Opisywane, jak uważam, propagandowe dzieło A.C. Michaela narysowane  na podstawie szkicu i opisu F. Villiersa należy chyba zaliczyć do tych całkowicie zapomnianych. W internecie tytuł ilustracji z 1914 r. - "A Holocaust of the slain" ma ledwie cztery wzmianki. Z czego 3 pod jednym adresem, a czwarta spełnia funkcje komercyjne - reprodukcja zawiera tylko ilustrację bez tekstu, z kolei opis znajdujący się obok powiela opis z 1914 r.

***

Zaskoczyło mnie jak powszechnie używane było w świecie anglojęzycznym słowo holocaust. Od połowy lat 30. XIX w. do początku lat 20. XX w. użyte zostało w kilkudziesięciu, być może więcej, tytułach amerykańskich gazet (ale z wyłączeniem takich jak np. NYT i inne udostępniające swoje archiwa na zasadach komercyjnych) - 13 tys. 150 razy (w tym do 1900 r. - 6780 razy, a w latach 1914-1918 - 1363 razy). Przy czym pamiętać jeszcze trzeba o ograniczeniach w użyciu, wynikających ze znaczenia tego słowa. A używane było w różnych kontekstach np. pisano o holocauście górników w jakiejś kopalni, o holocauście grożącym widzom teatrów w jakimś mieście, skrajny przypadek to jakiś dobry koń wyścigowy o imieniu Holocaust, który w 1899 r. odniósł, zdaje się, śmiertelną kontuzję nogi i poświęcono mu artykuł wspomnieniowy. Z okresu I wojny światowej rzuciła mi się w oczy reklama obligacji wojennych (Liberty Bonds) z października 1918 r., w której zachęca się do ich kupna, pisząc o żołnierzach ginących w największym na świecie holocauście.

szpak80
O mnie szpak80

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Kultura