ABW, prokuratura i PO tłumaczą ze rewizje u czterech(?) panów w tym dwóch z komisji weryfikacyjnej były efektem doniesień prasowych.
Zapewne pretekstem były publikacje rządowych biuletynów "GW" i "Dziennika"
takie jak ta:
http://www.dziennik.pl/polityka/article163434/Tak_handlowano_aneksem_Macierewicza.html
Dlatego poruszony i prawie przekononany;-) całodniowymi wywodami salonowych prawników i sympatyków rządu miłości o celowości akcji służb pytam;
Czy w związku z pojawieniem się nazwiska pana Zemke w tym artykule w nieciekawym kontekście ABW przeprowadzi(ła) rewizję również w jego domu?
Czy prokuratura przesłucha(ła) posła SLD na okoliczności opisane w tym artykule?
Co na to POwscy wyznawcy i "tłumaczacze"?
" Szef komisji ds. służb specjalnych Janusz Zemke opowiedział nam, że dostał sygnał o handlu aneksem. "W lipcu ub.r. przyszedł do mnie pewien przedsiębiorca spoza Warszawy, który chciał się poradzić. Powiedział, że ktoś oferuje mu kupno fragmentów aneksu, w którym jest wymieniony" - mówi polityk SLD"
"Chodzi o Heńka Grobelnego, kumpla Janusza Zemkego z Bydgoszczy. Znamy się z Agencji Mienia Wojskowego. Jestem wrabiany" - tłumaczył. Wersja Lichockiego jest taka: we wrześniu 2007 Zemke wysyła do niego Grobelnego, Grobelny prowokuje rozmowę o aneksie i ją nagrywa, taśmę ma przekazać dziennikarzom."
"Co na to Zemke?
- To jakieś bzdury! Nic nie wiem o rozmowach Grobelnego z Lichockim na temat aneksu. Zapewniam, że człowiek, który przyszedł do mnie w lipcu po poradę to nie był Grobelny."
Inne tematy w dziale Polityka