Czas jakiś temu oglądałem pewien film dokumentalny (wybaczcie, tytułu już nie pomnę) dotyczący problemów społeczno-politycznych, z którymi boryka się Rumunia. To co tam zobaczyłem wstrząsnęło mną, ponieważ mimowolnie zobaczyłem w owym filmie Rumunię, trochę jako Polskę, w której to Polsce wszystkie nas trapiące aspekty ktoś jeszcze by podkręcił i jeszcze bardziej zpatologizował. Słabe, rachityczne i kompletnie ztabloidyzowane media oraz nowo-oligarchowie trzymający w rękach kapitał i bez żenady a wręcz z dumą i to publicznie, wspominający swoją kolorową przeszłość w Securitate. Coś przerażającego. Symbolem tego co się w Rumunii dzieje jest niejaki Gigi Becali. Właściciel piłkarskiego klubu Steaua Bukareszt, jeden z najbogatszych Rumunów. Satrapa prowadzący swoje liczne i ciemne biznesy w quasi-mafijnym stylu. No i oczywiście polityk. Aktualnie...deputowany w Parlamencie Europejskim.
Kiedy usłyszałem o politycznym zamieszaniu w Rumunii wróciły do mnie z podwójną mocą refleksje na temat demokracji. "Demokracja bez demokratów". Tak mówiono o siłą wprowadzonej demokracji w Republice Weimarskiej. Kojarzy mi się to bardzo z tym, co dzieje się w systemach politycznych poszczególnych krajów byłej "demokracji ludowej", gdzie w wyniku transformacji zaimplementowano w każdym z nich demokrację w stylu zachodnim i nakazano jej aby natychmiast zadziałała. Zainstalowano tam te demokracje tak jak "zasadzono" drzewka na cześć Stanisława Anioła w "Alternatywach 4". Po prostu wbito je w suchą ziemię, a one - przypomnijmy to ku przestrodze - przy pierwszym podmuchu wiatru przewaliły się na bok.
Demokracje te po prostu trzeszczą w szwach. Czechy, Słowacja, Polska, Rumunia, Węgry. Narodziły się tam pseudo-demokratyczne kasty polityków uwłaszczonych samozwańczo (bądź z małą pomocą CIA) na narodzie. Politycy ci, ku swej pomocy mają media, które działają jak dawniej w systemie nakazowo-rozdzielczym. Niska frekwencja wyborcza i brak zaufania do polityków - to kolejne składowe powodujące, że struktury polityczne w byłych krajach RWPG są wyjątkowo kruche i niestabilne. Stopniowo stabilizują się - dzięki mnożonemu kapitałowi przekazywanemu partiom w subwencjach, z których nikt nie jest w stanie tych partii rozliczyć gdyż..media nie istnieją i nie spełniają już żadnych funkcji kontrolnych, a stanowią jedynie medialne przybudówki partyjne. Społeczeństwo skupione jest na walce o dzień następny.
Demokracje w takim kraju jak Rumunia (reszta demoludów mniej lub bardziej podobna) przypominają jakiś odrażający zlepek pozszywany z tego co zostało po rządach post-sowieckich i tandetnego make-up'u, fasady w zasadzie, w postaci instytucji demokratycznych na wzór zachodni. W środku tych wydmuszek hula wiatr. Dlaczego? Ano dlatego, że nie ma demokracji bez solidnej klasy średniej i mocnej gospodarki, z której utrzymać się może większa część danego społeczeństwa. Polityczni uzurpatorzy mogą w takich warunkach jedynie pozorować swoje ruchy i walczyć o polityczne przetrwanie. Co oczywiście tworzy kwadraturę koła bo nijak taka polityka nie może przynieść realnego i zdrowego rozwoju. Może tylko przynieść to co przynosi - czyli tworzyć kraje będące rezerwuarem taniej siły roboczej oraz będące podatkowym eldorado, które to eldorado zagraniczne koncerny mogą drenować bez końca, tworząc w owych krajach systemy niemal feudalne, z garstką tych, którzy jakoś żyją i potężną masą tych, którzy żyć bezskutecznie próbują.
Jednakże od tego wszystkiego taka "dziwna demokracja" po prostu gnije od środka, a kolejne lata przynoszą jedynie to, że fasada robi się coraz bardziej efektowna a środek coraz bardziej zgniły.
Inne tematy w dziale Polityka