Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak
643
BLOG

O historii która wciąż nas dzieli

Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak Polityka Obserwuj notkę 32

 

Pewne jest to, że upolitycznienie dawno już temu weszło pod nasze strzechy i rozsiadło się wygodnie w naszych fotelach. Jest tak z pewnością, bo przecież tomik wierszy Miłosza, który stoi na jednej z moich półek jest ewidentnie Po-wski. Książki sygnowane przez IPN, które stoją na półce obok są już z pewnością PiS-owskie. Starsza kobieta, która przeszła właśnie po mojej ulicy, dokładnie w momencie kiedy piszę ten tekst, to przecież moher. Sąsiad z góry, który co rano budzi pół bloku słuchając głośno "Zetki" to oczywiście leming. Można tą wyliczankę ciągnąć bez końca, ale po co? Wszyscy dobrze zdajemy sobie sprawę, że polityka jest już codziennością. Polityka ta, w niekoniecznie zresztą najlepszym wydaniu, podzieliła Polaków dość wyraźnie i ma jak sądzę ochotę aby podział ten jeszcze pogłębić. Jednym z ulubionych obszarów na których Polakom dzielenie się idzie wyjątkowo łatwo jest historia.

Już jutro na S24 wybuchną coroczne, tradycyjne już spory dotyczące Powstania. Podział, o którym piszę wyżej zarysuje się na tym tle wyjątkowo mocno i na przykładzie owego podziału będzie widać jak bardzo bieżąca polityka utrudnia nam uczciwe podejście do naszych własnych, często trudnych, dziejów. Bowiem z roku na rok dwie sprzeczne opinie o Powstaniu tężeją i coraz mocniej zamykają się na jakąkolwiek dyskusję. Możliwości są dwie - albo kanoniczne podejście do Powstania albo opinia wprost przeciwna, wedle której Powstanie to - cytując jednego z blogerów - "awantura warszawska". Pomiędzy nie zostało miejsca już w zasadzie wcale i jeśli ktoś nie chce się zapisać do któregoś z tych klubów a po prostu uczciwie i spokojnie o tym wydarzeniu podyskutować nie ma na to zbyt wielkich szans.

Tak jest już z większością wydarzeń historycznych, które spotkały nasz kraj. Niemal wszystkie możliwe postaci historyczne siedzą już w swoich przegródkach z nazwami partii politycznych i jeśli się ich używa to ewentualnie do telewizyjnych czy internetowych pyskówek. Siła ta jest potężna bo zasysa w obie strony nawet i historyków, którzy też już są oczywiście albo "nasi" albo "ich".

Łatwo jest mi się mądrzyć i pisać o rzeczach pewnie oczywistych dla każdego obserwatora tego co się u nas wyrabia - gorzej z receptami. Zdaję sobię sprawę, że wydarzenia historyczne w każdym kraju są, podobnie jak u nas, stosowane w sporach politycznych. Oczywiście. Tylko że my jesteśmy w tej gorszej sytuacji, iż wydarzenia historyczne, zwłaszcza te niedobre pozbawiły nas praktycznie ludzi, którzy byliby ponad tymi naszymi podziałami, mieliby moc i autorytet by dzień po dniu budować jakąś bardziej spójną, nie aż tak posiekaną na dwie połówki opowieść o naszej doli i niedoli. Bo im dłużej ta nasza historia jest przepołowiona i niemalże toczy już dwa podwójne, alternatywne żywota, im dłużej postacie i wydarzenia służą jedynie jako element mitologii dla jednej czy drugiej partii tym większe prawdopodobieństwo, że stanie się to co stawało się już kilka razy. Czyli, że pogłębiające się nasze wewnętrzne spory szybko sprawią, iż ktoś dopisze nam jakiś nowy, tragiczny rozdział w podręczniku.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (32)

Inne tematy w dziale Polityka