Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak
410
BLOG

NOWY OBYWATEL – czyli dlaczego lewica wciąż leży w trumnie

Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak Polityka Obserwuj notkę 18

 

Sezon ogórkowy trwa. Nic poważnego się nie dzieje – poza jakimiś tam aferami na szczeblach rządowych, nie rozwiązanym wciąż smoleńskim śledztwem czy upadającą budowlanką. Tak więc spoko i luz. Można zająć się czymś lekkim, łatwym i przyjemnym czyli wycieczkami personalnymi. Tak, tak. Dziś będę zły i będę się czepiał. Temat , który chcę dziś poruszyć, od dłuższego już czasu krążył  mi po obwodach, ale jakoś nie schodziło się by o tym napisać kilka choć słów.

Są na Salonie 24 jak wszystkim wiadomo tzw. blogi zielone. Blogi zielone, to najczęściej te należące do polityków, którzy mogą tam do woli obnażać się intelektualnie ale są też blogi zielone prowadzone przez rozmaite stowarzyszenia, organizacje czy też redakcje. Blogi zielone obejmują szerokie spektrum poglądów, ale łączy je pewien wspólny mianownik. Otóż wszystkie niemal jak jeden mąż milczą. W sensie, że nie odpowiadają na komentarze.

Wśród zielonych blogów jest też ten pod patronatem redakcji „Nowego Obywatela”, lewicującego czasopisma, które chciałoby przywrócić lewicy w Polsce choć trochę jakiejkolwiek powagi i sensu. Piękne i cenne to intencje – aż mi się chce w czasie pisania tego tekstu im przyklasnąć. Realnej i zdrowej lewicy w Polsce nie ma, a samo jej miano zostało rozdrapane pomiędzy rozmaitymi gangsterami, siuśmajtkowymi tęczowymi lewakami i krypto-liberałami. Tak więc roboty na tym polu jest dużo i Nowy Obywatel stara się to chwacko czynić. Ja zacząłem tam zaglądać po rekomendacji Ryszarda Bugaja, a jest dla mnie w tej chwili Ryszard Bugaj jednym z niewielu polityków, którym zostawiłbym swoją kartę bankomatową do przechowania. Tym bardziej w tym całym kontekście dziwi mnie polityka jaką „Nowy Obywatel” prowadzi na swoim blogu w gustownym kolorze nadziei.

Tak. Nie będę ukrywał, iż pobudki tego tekstu mogą zostać uznane za małostkowe, ponieważ sednem jest to, że osobiście mnie tam dotknięto do żywego:). Zaglądam na blog "NO" regularnie ponieważ raz, że tematyka tam poruszana bywa ciekawa, a dwa, że niewiele ostatnio na Salonie czegokolwiek zjadliwego do poczytania. No a jak mnie coś ciekawi i żywo interesuje to objawia się to u mnie wówczas niepohamowaną wprost ochotą na polemiki. Skoro jest blog to muszą być i komentarze. Po napisaniu ich na blogu "NO" kilku, szybko zorientowałem się, że blog NO nie różni się wiele od innych blogów khaki czyli po prostu jest, jak to nazywa celnie Ufka, „słupem ogłoszeniowym”, czymś na kształt samoobsługowej stacji benzynowej. Możesz bracie przeczytać to co łaskawie redakcja napisała, a potem jak masz ochotę to możesz o tym sobie podyskutować z sąsiadem albo z dzieckiem. Odpowiedzi na komentarze się nie pojawiają. „Nie jest to u nas przyjęte” – od razu przypomina mi się ta słynna kwestia z „Procesu” F.Kafki.

No a że ze mnie wyłazi przy takich okazji punkowiec, którym lata temu wydawało mi się że jestem, to po którymś tam razie żarliwie się o odpowiedź na mój komentarz upomniałem. Stał się cud. Klapka w drzwiach się otworzyła, w niej ukazała się sympatyczna twarz Krzysztofa Wołodźki, którego teksty lubię i czytam. Usłyszałem z jego ust pytanie czego się po nocy awanturuję i czego ja do cholery chcę. Zbiło mnie to kompletnie z pantałyku. Po krótkiej wymianie komentarzy zrozumiałem, że walczę z wiatrakami, i że to o co mi chodzi jest kompletnie nie zrozumiałe. Dotarło do mnie, że redakcja „NO” nie ma na jakąkolwiek dyskusję pod swoimi tekstami najmniejszej ochoty. Jedyne co dostałem w odpowiedzi na moje wątpliwości to butne zapytanie kto ja jestem, że śmiem cokolwiek w działaniu „NO” podważać.

Otóż odpowiadam. Jestem takim sobie skromnym blogerem, który blogi wartościowe traktuje serio.

Skoro ktoś postanowił zainicjować działanie bloga na najpopularniejszej w Polsce platformie blogerskiej gdzie od natężenia dyskusji nieraz puchną uszy, to fajnie by było gdyby tam ktoś posadził choćby jakiegoś przytomnego studenta w charakterze moderatora. Bo dano mi też do zrozumienia tam, że wiesz chłopcze, my tu robimy poważne, wielkie rzeczy i nie mamy czasu na polemiki z jakimś tam Kacprzakiem. Jak Kacprzak czegoś nie wiesz czy nie rozumiesz to idź się doucz i nie zadawaj głupich pytań.

Ok, wszystko w porządku ale budzi to jednak moje poważne zastrzeżenia. Otóż skoro lewica chciałaby zbudować swoje polityczne nowe oblicze i wyjść ze swojego zdegenerowanego przez historię wizerunku, to olewanie dyskutantów nie jest ku temu najlepszą drogą. Bo to niestety ale tylko konserwuje wszystkie wady będące przyczynkiem do tego, iż lewica w Polsce leży i kwiczy. Bo czym się różni wrzucanie tekstów na zasadzie „mata, przeczytajta se i siedźta cicho” od Napieralskiego rozdającego jabłka pod zakładami pracy? Widzimy kolejną kanapę bardzo inteligentnych ludzi, którzy czytają tak mądre książki, że taki ktoś jak ja mógłby je czytać wspak i tyle samo by z nich zrozumiał. Kanapę przekonaną o własnej misyjności i nieomylności.

Działając w ten sposób lewica powtarza i utrwala wszystkie bolączki naszej polityki. Kastowość, brak otwarcia na dyskusje czy polemiki oraz zamknięty krąg ludzi dopuszczonych do „świętego Graala”. W przypadku pisma o charakterze lewicowym tego typu praktyka wydaje się być podwójnie albo i potrójnie dojmującą.

Wiem dobrze, że „NO” odczyta to co piszę tak jak moje wcześniejsze prośby o odpisywanie na komenty. Czyli odbierze to jako bezprzykładny i tępy atak, na który trzeba odpowiedzieć tak jak to w polskiej przestrzeni publicznej najczęściej reaguje się na polemikę – albo butnym i aroganckim odszczeknięciem albo równie aroganckim, ale też i przy tym wyniosłym milczeniem. To kolejna koleina wyżarta w naszym politycznym grajdołku. Trzeba być zwartym jak stal i nie dopuszczać żadnej formy krytyki, bo może to być początek końca. A ja sądzę, że dopóki nie zaczniemy ze sobą dyskutować i próbować choć posłuchać czyichś wątpliwości nie odbierając ich jako lamentów wariatów to nic nam się tutaj nie uda.

Czego sobie i „NO”, któremu wciąż będe kibicował oczywiście nie życzę.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Polityka