Historia ostatnich kilkuset lat to w gruncie rzeczy historia sporu pomiędzy władzą a podwładnymi, który to spór dziś już wydaje się być jedynie niedobrą przeszłością. Poddaństwo, feudalizm, dziesięcina – te słowa to, na pierwszy rzut oka, jedynie semantyczne, cuchnące naftaliną ramoty, nie mające już żadnego styku z naszą aktualną rzeczywistością. Czy aby na pewno?
Biorąc pod uwagę to co działo się choćby w minionym stuleciu, ten nasz dzisiejszy stosunkowy spokój społeczny wydaje się być co najmniej mocno zagadkowy. Gdyby tak ktoś dobrze zorientowany w technikaliach przerzucił nas dwieście lat wstecz, to moglibyśmy się srodze zdziwić. Najpewniej okazałoby się, że jesteśmy folwarcznymi mającymi spore problemy z normalnym chodzeniem, choćby z powodu przypiętego do pleców pługa. Salon 24 byłby niepotrzebny, bo najpewniej nikt z nas nie umiałby pisać ani czytać, a stosunki na linii „my-władza” zaczynałyby się i kończyły na trzasku bata po naszych spracowanych karkach. Jakże długą drogę przebyliśmy przez ten czas – homo obywatelicus podniósł się wreszcie z pozycji mocno przyziemnej do niemal całkowicie wyprostowanej. Ileż jednak było z tym mitręgi. Ej, panowie konserwatyści świata i wszechświata! Otóż prawa wyborcze należące do waszych żon i córek to wynalazek znacznie młodszy niż radio i kiedy już ktoś przeprowadził po wielu znojach taki społeczny eksperyment, to wcale nie wydawał się on żadną oczywistością. Niejeden racjonalista gorąco sprzeciwiał się wówczas takim „babskim fanaberiom” i uznawał je za gwałt na odwiecznym porządku.
Pomijam już fakt, że dziś trudno oczekiwać od kogokolwiek żeby próbował sobie taki ludzki los wyobrazić, nawet potężna ludzka wyobraźnia nie jest z gumy. No dobrze, ale więc jak to jest z tym dobrobytem? Samo jakoś się to wszystko wyprostowało? Tak jakoś się ułożyło, że dziś się nas nie bije w pysk za nie ukłonienie się panu, i że nasze dzieci mogą się uczyć w ciepłych szkołach? Nie, samo się nie ułożyło. Ktoś to wszystko dla nas kiedyś wyszarpał i, naprawdę, internetowy ban nie był jedyną możliwą karą za niepokorność.
Lud się buntował – to fakt bezsprzeczny. Oprócz niezbyt wyrafinowanego zgonu przychodzącego szybciej niż do marynarza na U-Boocie, nie miał ów lud niemal żadnych przywilejów. Ci, którzy sprawowali władzę wcale nie mieli ochoty z ludem dyskutować, debata publiczna odbywała się za pomocą szabli, przymusowego wojskowego poboru na dwadzieścia pięć lat, tudzież wywózki na „work & travel”. Strajki, zorganizowany opór, bitwy na pięści i kosy to była częsta na to wszystko odpowiedź umordowanego ludu, ale też zawsze miał on gdzieś wyżej jakichś wspieraczy, którzy nie przestawali gmerać w społeczno-politycznym silniku, tak aby wreszcie stał się on choć trochę bardziej przyjazny dla przeciętnego szaraka.
Dziś o tym wszystkim łatwo zapomnieliśmy i zdaje nam się, że już wszystko co było do wywalczenia w kwestiach wolnościowych już zostało wzięte. Pokolenie po pokoleniu, uznaliśmy, że aktualna forma sprawowania nad nami rządów przybrała kształt ostateczny, a my możemy już oddać się jedynie konsumpcji i zarabianiu na nowego laptopa. Kiedy czytam o historii dążeń ludzkich do poprawy własnego losu, wydaje mi się ten dzisiejszy konsensus podwójnie niemoralny. Bo czy ludzie walczący i ginący za nasze podstawowe, wydawałoby się dziś, prawa nie byliby nieco zafrasowani gdyby mogli zobaczyć jak łatwo dziś pogodziliśmy się z rolą zjadacza kiełbasy z hipermarketu? Czy już naprawdę jest tak, że wszystko jest ok i żyjemy w społecznej Arkadii?
Mam tu poważne wątpliwości. Gdyby ten nasz dzisiejszy podśmiardły już lekko spokoik okorować z pierdół typu ciepły kaloryfer czy indyk w lodówce okazałoby się, że tak naprawdę to niewiele się zmieniło. Wciąż jest nad nami ta sama grupa ludzi oczekująca od nas jednego: pracy, podatków i siedzenia w domu. Demokracja jest, tak? No jest. Tyle, że jeśli owa tajemnicza grupka ludzi będzie chciała zrobić wojnę to ją zrobi, a my z pewnością uznamy jej powody za najzupełniej zrozumiałe. Dziesięcina zamieniła się w czynsz za mieszkanie albo w kredyt hipoteczny. Zamiast nahaja jest stempel komorniczy, w miejsce karbowego pojawił się windykator. Co nam wolno? Dużo więcej niby niż za cara, ale czy aż tak dużo więcej? Idźcie do pierwszego lepszego urzędu i powiedzcie, że nie podoba wam się to czy tamto – z pewnością będziecie mieć potem dużo rozmaitych kłopotów. Może do Cytadeli nie pójdziecie, ale jakaś niesympatyczna komisja może was z pewnością nawiedzić i nie będziecie jej dobrze wspominać.
No dobra, wypłakałeś się panie Kacprzak, to teraz może powiedz do czego właściwie zmierzasz. Zmierzam do tego, że, na mój gust, zbyt wcześnie poszliśmy spać. Wciąż daleko jest do raju. W naszej zagródce jest stosunkowo spokojnie, ale parę tysięcy kilometrów dalej ludzie wciąż umierają z głodu, albo od cięcia maczetą. Kobiety służą za maszyny rolnicze, a dzieci mają bardzo duże brzuszki z głodu i nie mogą się opędzić od fruwających nad nimi much. My cieszymy się z bycia lojalnymi obywatelami państw opiekuńczych. Chcielibyśmy wiedzieć więcej o tym co się dzieje z naszymi sprawami, ale nadal się nam o nich nie mówi. Nadal istnieją ciemne, ważne pokoje w których ustala się to co będzie z nami za dwa czy trzy dni, a my możemy jedynie na ten temat pokłócić się w internecie i próbować udawać ekspertów, którzy to wszystko rozumieją i którym rzeczywistość wydaje się bardzo przejrzysta. To jest nasza jedyna odpowiedź na stan rzeczywistości.
Nie, nie zachęcam nikogo do rewolucji. Raczej chciałbym abyśmy stali się bardziej czujni wobec tego co nas otacza. Nasza ciepła chatka jest w istocie bardzo krucha, a to że możemy przejść się w spokoju do parku to przywilej mogący w każdej chwili ulec poważnej turbulencji. Nie idealizujmy tego naszego względnego spokoju, nie róbmy z niego bożka. Rozejrzyjmy się wokół siebie uważnie, bo najpewniej tuż obok nas dzieje się coś bardzo złego. Nie dawajmy się tak łatwo podłączać do internetowych kajdan i nie zamykajmy się w złotej klatce konsumpcji. Wciąż są na świecie ludzie chcący nam zrobić krzywdę i to – tak jak te dwieście lat temu – w imię naszego szczęścia i pomyślności.
Inne tematy w dziale Polityka