Trudno było nie dostrzec ostatniej awantury wokół tekstu pani Janiny Jankowskiej. Przyznam szczerze, że moja chęć włączenia się do tej wielce ożywionej dyskusji trwała jakieś 15 sekund i szybko zakończyła żywot. Kanonada jaka spadła na panią Janinę sprawiła, że zamiast o dzieciach notabli zacząłem myśleć o ludzkim rozumieniu tzw. słowa krytycznego, polemiki. Niestety, wnioski do jakich doszedłem nie były wesołe.
Uświadomiłem sobie, że polska polityka i w ogóle myślenie polityczne zamknęło się w dwóch, góra trzech memach (modne słowo). Memy te nie nakładają się na siebie w żaden sposób i odruchowo już zwalczają się na każdym możliwym kroku, oczywiście bez nawet próby wsłuchania się w tezy przeciwnika. Niemal całkowicie zanikła możliwość auto-krytycyzmu. Wyjątkowo boleśnie doświadczyła tego właśnie pani Janina.
Bo cóż takiego pani Janina się dopuściła. Wsłuchując się w potępiające ją głosy, włącznie z niemal histerycznym tekstem Tomasza Sakiewicza, można było dojść do przekonania, że pani Janina dokonała jakiejś wyjątkowej myślo-zbrodni. W głowach antagonistów dokonało się coś w rodzaju skrótu logicznego. Skoro pani Janina skrytykowała formę w jakiej zabrano się za zdobywanie i kumulowanie wiedzy dotyczącej stosunków rodzice-dzieci czasów PRL-u, to jasne jest też jednocześnie to, że pani Janina chce bronić PRL-u , Moniki Olejnik i generalnie wspiera jak może patologie III RP. Bądźmy szczerzy – Pani Janina po prostu to ukryta sympatyczka Donalda i ministra Nowaka.
Mało kto tak naprawdę spróbował się w tekst pani Janiny wczytać i spróbować pojąć o co jej tak naprawdę chodzi. Kosy na sztorc i hajda na koń.
Problem jest niepomiernie szeroki. Trudno jest w Polsce dyskutować o polityce, z prostego powodu. Dyskutujący rzadko kiedy słuchają siebie nawzajem. Czekamy tylko aż nasz antagonista zrobi przerwę na złapanie powietrza i już wskakujemy ze swoją kwestią. Oczywiście zapobiegawczo nadajemy jej ton negacji.
Wiem. Czytanie i podstawowa praca poznawcza nad tekstem pisanym bywa żmudna. Stąd tak ogromne sukcesy prasy brukowej i wszelkiego rodzaju syntetyków. Tak działa po prostu ludzki mózg i ciężko walczyć z oporem materii. Jednak skala tego, jak bardzo postanowiono przymknąć oko na sedno tekstu pani Janiny wprawiło mnie w trwogę.
Wygląda mi na to, że do szeregu kwestii wolnościowych, należałoby wpisać konieczność walki o swobodną możliwość krytycznego oglądu spraw. Krytycznego. Nie obraźliwego, nie napastliwego ani nie agresywnego. Po prostu krytycznego - tak moi drodzy, to naprawdę jest możliwe, takie zjawisko występuje na tej planecie. Bo na dziś dzień wygląda to tak, że jak się skrytykuje działania jednej strony to się dostanie po łbie mikrofonem TVN-u, a jak działania drugiej – zasłuży się wtedy na miano bojownika PRL-u. Śmieszne to i smutne zarazem.
Inne tematy w dziale Polityka