Wiecie, że trzeba was leczyć?

Tak, tak. Nie ma lekko. Wszyscy jak jeden mąż musicie się leczyć. Wiecie z czego? Z nietolerancji i homofobii. Nie ja to wymyśliłem oczywiście, a niejaki Wincenty Elsner (cóż za konserwatywne imię!) z , a jakże, Ruchu Palikota. Tak więc niech każdy kto może jak najszybciej skieruje się do najbliższej przychodni po skierowanie. Bo jak tak na was sobie patrzę to mi wyglądacie na stuprocentowych homofobów.

Homofobów zresztą jest mnóstwo u nas. Np. homofoby, które się tłoczą w pośredniakach, i to wyjątkowo masowo. Już my dobrze wiemy co jest grane. Udają, że szukają pracy, a tak naprawdę to chcą odciągnąć uwagę opinii publicznej od spraw naprawdę istotnych. Chodzi oczywiście o związki partnerskie. Rzecznik Graś stwierdził, że nie można już dłużej czekać z ustawą regulującą para-małżeństwa. No nie można. Jeszcze pięć minut z tym się wstrzymamy i świat nam się zwali na łby. Tak więc trzeba się śpieszyć. Homofoby będą pokazywać się coraz częściej.

Choć najzabawniejsze jest to, że ten upór w forsowaniu para-małżeństw może napotkać najpoważniejszy opór wśród homofobów z ...PO. Tam jak się okazuje też są homofoby i ryją, ryją. Nie chcą głosować ani za para-małżeństwami, ani za aborcją, ani za in vitro. Nie chcą i już.

Wszystko będzie jednak dobrze. Donald Tusk miał jechać do Davos na jakąś nudną, bezsensowną dyskusję z biznesmenami, no po prostu tragedia. No więc słusznie zrobił, że zamiast nudów w Davos, wybrał walkę o dobre imię Bartosza Arłukowicza, który musi się użerać z homofobami z kolejek w przychodniach. W koncu jednak nic w ogóle z tego nie będzie bo premier się "rozłożył" i już leży w łóżeczku z laptopem, obłożony Twitterami i Facebookami. Jeszcze tylko minister Nowak przyniesie pomarańcze i będzie grać i buczeć. Premier za pomocą Twittera wszystkie te kłopoty z pewnością rozwiąże.

A tak w ogóle to mam świetny pomysł dla Arłukowicza i premiera. Jak już się uporacie z tymi para-małżeństwami to weźcie się za dofinansowane z NFZ-u leczenie z homofobii. Bo za chwilę będziecie znów nas pchać do postępu, i znów będzie opór.