Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak
4768
BLOG

Słodki "zapach" skunksa

Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak Polityka Obserwuj notkę 32

 

Kiedy wróciłem do domu po zeszłotygodniowej konferencji komisji Laska to szczerze się zdziwiłem. Zdziwiłem się mianowicie tym, że po włączeniu Salonu 24, zamiast kolejnych notek poświęconych temu, jakże przeciw ważnemu, zdarzeniu, zobaczyłem symultaniczną, masową wiwisekcję posłanki Grodzkiej. To był dopiero początek. Wkrótce twarz niedoszłej nowej marszałkini wyzierała już z niemal każdego kąta. Wszelkie portale informacyjne pękają w szwach od kolejnych doniesień z anty-Grodzkiego frontu, a Fejsbuki i inne wynalazki buzują fotomontażami i rozmaitymi wyrazami sprzeciwu.

Niby nie warto po raz tysięczny poruszać tego samego i oklepanego już do bólu tematu tzw. "medialnych szczurów", ale przypadek zasygnalizowany w pierwszym akapicie wydaje mi się być jednak na swój sposób wyjątkowy. Warto więc chyba ponownie pochylić się nad zawartością merytoryczną naszej codziennej, medialnej strawy . Bo niby wiadomo nie od dziś, że bolesnym problemem naszej przestrzeni medialnej jest zbyt łatwe buksowanie w bezpotrzebnym bełkocie spraw dziesięciorzędnych, ale też nikt nie potrafi nic z tym zrobić. "Szczury" ganiają po naszych telewizorach i internetach całkowicie beztrosko, a my równie beztrosko sobie za nimi biegamy.

Wspomniałem, że ten "szczur" związany ze sprawą posłanki Grodzkiej jest wyjątkowy. Tak, jest wyjątkowy, ponieważ mam wrażenie, że nie został on wyhodowany, tak jak to zwykle bywało, na Wiertniczej czy przy Czerskiej. On się jakby trochę narodził wśród tzw. "naszych". Zaczęło się niewinnie, od sprawy premii dla wicemarszałków i marszałkini Kopacz. Potem dymisja Nowickiej i na arenę wkroczyła posłanka Grodzka. No i się zaczęło. Tu czyjeś zdanko, tam czyjś komentarz i niemal każdy kto mógł, poczuł się w obowiązku podzielenia się z nami swoimi przemyśleniami z zakresu genetyki. Doprawdy, patrząc na ten, nie boję się użyć tego słowa, obłęd, mam wrażenie obserwowania jakiegoś paranoidalnego tańca św. Wita.

Wyjątkowość owego "szczura" polega też na tym, że skutecznie naszą własną paplaniną - najczęściej zresztą niezbyt wysokich lotów - zagłuszamy bardzo ważkie kwestie. Nie wspominam już o przywoływanej tu sprawie komisji Laska, ale o blokowanych przez UE miliardach, rosnącym błyskawicznie bezrobociu i hamującej niczym Zorro na rumaku gospodarce to chyba każdy przeciętny Polak musiał coś słyszeć. Co z tego, skoro od tygodnia rozmawiamy o świadomości płciowej. Zresztą słowo "rozmawiamy" nie jest tu najlepsze - my się przekrzykujemy. Kto głośniej i kto bardziej kostropato tym lepiej.

Znów ci, którzy nie robią tego co powinni śmieją się w jakimś kącie. Mistewiczowskie narracje kwitną niczym kwietniowe kaczeńce - to związki, to płeć posłanki Grodzkiej, to śnieg w zimie...Zaraz będzie wiosna i z pewnością jakiś żywy temat do dyskusji znów się narodzi. To już chyba nie "szczur" a po prostu jakiś "skunks", który nas okadza swoimi wyziewami. Wróćmy na ziemię.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (32)

Inne tematy w dziale Polityka