Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak
2991
BLOG

My, narodowi egoiści, czyli "co mnie to obchodzi?"

Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak Polityka Obserwuj notkę 90

Miałem lata temu, podczas praktyk na budowie, okazję poznać pewnego jegomościa. Starszy ów człowiek, wieloletni szeregowy pracownik firmy budowlanej który karierę zaczął jeszcze w głębokim PRL-u, kręcił się codziennie po terenie budowy z rękoma głęboko wsuniętymi w kieszenie. Kiedy zasypywaliśmy go różnymi, głęboko słusznymi w naszym mniemaniu, skargami, protestami i postulatami zapadał w coś w rodzaju hipnozy. Po kolejnej porcji naszych rozgoryczonych tyrad, jakby gwałtownie wracał do rzeczywistości i wówczas głośno,  z pasją oganiającej się przed muchami krowy, wypowiadał swoją nieśmiertelną kwestię: „A co mnie to obchodzi!?”. Spluwał, poprawiał ręce w kieszeniach i dalej ruszał w „obchód”.

Nie wiem czemu, ale od razu staje mi ów człowiek znów przed oczami, gdy pomyślę sobie o odbiorze warszawskich protestów, a potem szerzej, o stanie naszego solidaryzmu społecznego.

No ale na początek umówmy się. Dużo krzyku, dużo dymu miało być. Było jak zwykle – masowe protesty polskiej braci pracowniczej okazały się jedynie eventem o zdecydowanie lokalnym zasięgu. Nie było milionowego marszu rodem z socjalistycznej Francji, to co widzieliśmy w Warszawie było jedynie mdłym odbiciem tego co można było oglądać w Madrycie, Atenach czy innej Turcji. Jakby tego mało, to telewizor pokazywał ów event w swojej typowej „tefałenowskiej” manierze, którą powinno się już chyba opatentować. Wyfiokowane i wylaszczone spikerki, stojące z mikrofonem tuż obok protestujących, mimochodem, ale jednak zdecydowanie, pokazują widzowi protesty jako nic innego, jak tylko zjazd różnego sortu oszołomów. Ot, takie – tu widzimy mrugnięcie podmalowanym okiem spikerki – gościnne występy dziwaków i biedaków z prowincji. Patrzcie no, jeden drze mordę przez megafon, drugi jakiś worek foliowy założył na głowę, a wszyscy machają chorągiewkami i dmą w wuwuzele. Boki zrywać. Przeciętny widz „tefałenu”, któremu to wszystko podaje się pomiędzy mamą Madzi, „Trudnymi sprawami”, a „exodusem” Gowina, nie może mieć wątpliwości: banda wariatów napadła na stolicę i chce powrotu PRL-u. No jak to – drze jeden z drugim mordę na ulicy i jeszcze chce jakiejś podwyżki? Jak się nie chciało uczyć na przedstawiciela handlowego, albo taksówkarza to niech teraz nie płaczą. Dać pałą po grzbiecie jak kiedyś, zabrać te wszystkie socjale, przywileje i będzie po protestach.

Okazuje się bowiem, że w Polsce nie tylko nie ma komu protestować, ale też, ani chybi, nie ma chyba przeciw czemu. Bo kto miałby strajkować na poważnie, tak żeby wysadzić polityków z siodła a stolicę zamienić w Ateny? Nauczyciele, lekarze czy też może panie z powiatowych starostw? Dużo grup społecznych już zdążyło sobie powyszarpywać coś tam. Mało, ale pewne. Kto ma zresztą czas odłożyć na parę dni robotę z której się jako tako utrzymuje i jechać po niepewne parę groszy podwyżki - „ i to jeszcze jak ciotka będzie miała gest”. „No a przecież jak pojadę, zaprotestuję, to żeby wszystkim pomóc muszą komuś zabrać – kto mi da rękojmię, że nie mi?” - tak musi myśleć wielu potencjalnych protestujących. Nie pojadą w końcu strajkować japiszony z dużych miast, zagonione za swoją „szóstką na miesiąc” niemal w całości pożartą przez raty kredytu. Miejscowe pijaczki też raczej nie. No to kto? Ci, którzy naprawdę mają źle, nie przyjadą na protesty bo nie mają za co, a najpewniej i tak nie wierzą w skuteczność takich działań - zresztą najpewniej związkowcy nawet ich w życiu na oczy nie widzieli, bo do tego trzeba sobie zadać nieco trudu. To ci sami, którzy nie chodzą na wybory i generalnie mają w dupie politykę i polityków.

Warszawskie protesty, a w zasadzie ich karłowata w stosunku do ogromu trudności forma, pokazują w jakiej fatalnej sytuacji znaleźliśmy się jako społeczeństwo. Na górze mamy kastę władzy rozproszoną od ministerialnych urzędów aż po gminy. Kasta to zaskorupiała, skupiona na własnej egzystencji i wyjątkowo groźna dla przeciętnego obywatela. Na dole jest porozbijane na oddzielne marchie owo społeczeństwo, które walczy o codzienny byt i stara się jak może opędzać od kłopotów. Po okresie wielkiej biedy wydaje się być zepsute tymi obierczynami, które spada z unijnego stołu. Ci, którzy mieli szczęście żyć w dużych miastach jakoś tam ciągną. Ci z mniejszych regionów albo wyjechali za granicę, albo piją nalewki i też "nie ma co narzekać". Trudno rozsądzić, którzy z tych co mają źle sami sobie na to zasłużyli, a którym rzeczywiście nie poszło.

A może tu chodzi o to, że wciąż nie ma kto nas do tych masowych protestów poprowadzić? Związki zawodowe w swojskim wydaniu dla wielu Polaków – w tym mnie samego – nie wzbudzają zbyt wiele entuzjazmu. Politycy wszystkich bez wyjątku opcji fruwają po swoim Olimpie i prędko do nas nie sfruną. Zresztą problemy trapiące nasz kraj są głęboko bardziej skomplikowane niż tylko czyste sprawy pracownicze. Problemy te powinny być naprawiane nie tylko przez samych polityków czy związkowców, one nie znikną jeśli pewnego rodzaju odnowa, przewartościowanie nie nastąpi także na tzw. „dole”. Jeśli tak się nie stanie, to owe problemy wciąż będą się odradzać i wracać ze zdwojoną mocą.

Bo panuje niepodzielnie już od dwudziestu lat coś, co nazywam sobie roboczo „narodowym egoizmem”. Ten, który ma kłopoty nic o nich nie chce mówić, albo już na to po prostu nie ma siły, a ten któremu się powodzi też raczej przesadnie nie interesuje się sąsiadem. Każdy z nas ma swój własny mikrokosmos, z którego skorupy bardzo niechętnie się wychyla. Dopiero jak wody wystąpią, czy nastąpi jakaś narodowa tragedia to wówczas, na krótką chwilę przyglądamy się sobie nawzajem. Poza tym to raczej nie jesteśmy stworzeni do działań zespołowych. Wyjątkowo łatwo jest nas dzielić, rozbijać i przesuwać nami po szachownicy niby pionkami. Jak się chce. PO-wcy, PiS-owcy, lewacy, narodowcy, kibice, piloci, politycy, budowlańcy.... Każdy ma swój świat, który z kolei musi zawsze i wszędzie przede wszystkim odpierać ataki mniej lub bardziej jawnych wrogów. A my jako naród, jako społeczeństwo? A co mnie to obchodzi?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (90)

Inne tematy w dziale Polityka