Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak
2078
BLOG

Dzieci i starcy budują III Rp

Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak Polityka Obserwuj notkę 16

Piszę ten tekst ze sporym opóźnieniem, nawet miałem szczery zamiar by go w ogóle nie pisać, ale wygląda na to, że jednak trzeba. Kilka tygodni temu siedziałem u znajomych przy włączonym telewizorze. A tam akurat rządziła „lewica” made in III Rp. W owym lewicowym korowodzie straż przednią stanowił Palikot, a tylną, a jakże, weterani z SLD wsparci młodocianym narybkiem w postaci nowej lwicy Justyny Klimasary. Kiedy zorientowałem się jak ładnie ten towar jest opakowany i wyobraziłem sobie jak musi on dobrze smakować połykaczom bieżączki to natychmiast zrobiło mi się po stokroć smutno.

Patrząc na żywcem niemal wyrwany z Bułhakowa show Palikota zmieniającego jedną głupią nazwę partii na drugą i na z wolna nabierające, po raz kolejny, rumieńców SLD, a jednocześnie też uświadamiając sobie, że to wszystko zwalane jest przez publiczną telewizję wprost na obiadowe talerze obywateli, bardzo trudno mi było zapałać optymizmem. Bo tu nie chodzi już ani o lewicę, ani o prawicę, nie chodzi o to czy to ten czy tamten, a po prostu o ogólny kształt systemu w jakim przychodzi nam żyć. O system, który produkuje dla nas od dwudziestu przeszło lat fascynującą telenowelę. Telenowelę w której zmuszeni jesteśmy służyć za statystów.

Zaczynając ten tekst i układając sobie go w głowie, chciałem z początku wykorzystać ostatnie eventy „lewicy” made in III Rp, by popisać o lewicy jako takiej, o jej aktualnej kondycji i o tym też, że póki co ta oczekiwana normalna lewica wciąż siedzi w głębokiej piwnicy, a należne jej miejsce od dawien dawna opanowane jest przez wiadome siły. Chciałem też napisać o tym, że wszelkie marzenia o normalnej lewicy w tym kraju trzeba odłożyć na bok póki co, ponieważ ta lewica na którą jesteśmy skazani przejęła lewicowość na amen i to ona dziś wyznacza szerokiej opinii publicznej lewicowe spektrum choćby człowiek się rozerwał na dwie połówki ze złości. No i już nawet napisałem na ten temat parę akapitów, ale w końcu stwierdziłem, że to bez sensu, że tak naprawdę co innego jest gorsze.

Gorsze jest to, że tak naprawdę te III Rp-owskie wykwity lewicowe to wypisz wymaluj polska polityka A.D. 2013, polska polityka w maleńkiej, ale wyjątkowo niesmacznej pigułce. Bo pomyślcie jak bardzo już się zepsuło, że jest sobie taki szemrany Palikot, obiecuje ludziom różne rzeczy od lat, przebiera się, wygłupia, bluźni i nadal traktowany jest jako poważna persona, a z drugiej mamy Millera wraz z aparatczykowsko-PZPR-owskimi przyległościami, który to po raz już nie wiadomo który zasadza się na najwyższe stołki. Obie przywołane postacie są w naszym kraju lewicą, tak, dokładnie tak jest i nikt poważny, żaden dziennikarz mainstreamu już z tym nie śmie polemizować. Są to wszystko na tyle ważni ludzie, że ich enuncjacje archiwizuje TVP, a ich partyjne zloty lecą w „prajmtajmie”. No i w zasadzie wiemy już wszystko, niczego tu nie trzeba dodawać, choć z pewnością potrzebny by tu był jeszcze ktoś kto zapyta w tej chwili czemu mnie to wszystko dziwi i stwierdzi na dodatek, że przywołani dżentelmenowie to zwyczajni politycy. Wtedy będziemy mieć komplet, pełny obraz złego stanu rzeczy.

W takich oto warunkach, w polskiej polityce mogą funkcjonować bardzo dobrze Leszek Miller czy Kalisz wraz z siedzącą mu na kolanach Justyną Klimasarą walczącą w ten sposób najpewniej o kobiecą emancypację. Leszek Miller, Justyna Klimasara i Janusz Palikot piszą dla nas baśń, której nie możemy nie słuchać, bo oni stanowią dziś już nie tylko polską lewicę, ale przede wszystkim, i to jest o wiele ważniejsze, oni stanową po prostu mainstream, który już tu sobie jest i trzeba się do niego bez przerwy odnosić.

Leszek Miller nie odda nikomu pola na lewicy, on polską lewicę zdefiniował na wieki, a czując że biologia dopomina się o swoje prawa to stara się przekazać swoje ideały narybkowi. Bierze to ufne dziecko na kolana, wszyscy biją brawo i mówią: patrzcie, młodzież idzie do polityki! Oczywiście ta młodzież już od nastoletniego wieku podświadomie wie o co chodzi. Wie, że należy eksponować biust, ładnie się uśmiechać i pleść tyle andronów ile się da, i że jest to na dziś najlepsza droga do tego by działać pro publico bono. Tyle wystarczy aktualnie do politycznego sukcesu, a Leszek Miller zapewnia sobie polityczną reinkarnację, a zarazem też ulepsza istniejący system, w którym zawodowi politycy robią pijar i pieniądze, a ludziska oglądają z tego 24 – godzinne relacje. On ten ten system umacnia, daje mu nowe, świeże oblicze, by kiedy on już odejdzie z polityki to będą tacy, którzy go godnie zastąpią. A jeśli ktoś powie, że ta cała zabawa to towarzystwo wzajemnej adoracji to szybko dostanie odpowiedź, że przecież tam toczy się spór – choćby pomiędzy Millerem i Klimasarą a Palikotem. Tak więc wszystko jest ok, tak jak tam, daleko, w tym cywilizowanym świecie.

Trudno w każdym razie oczekiwać by na tak skonstruowanym boisku mogło rozegrać się dla nas, Polaków, cokolwiek dobrego. Na tym boisku wszystkie zasady są ustalone, dobrze znany jest sędzia, a bramka której broni obywatel jest wielkości tej od rugby. Żeby to wszystko jakoś zmienić trzeba po prostu w pierwszej kolejności zmienić to boisko, zasady i sędziów.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (16)

Inne tematy w dziale Polityka