nikander nikander
139
BLOG

Ziemkiewicz – czyli o przyprawianiu ideologicznej gęby

nikander nikander Gospodarka Obserwuj notkę 9

 

Znowu wyłączyłem telewizor. Przez chwile oglądałem program redaktora Ziemkiewicza w TVP3. Kilku „wybitnych dziennikarzy” pastwiło się nad opisywaniem „pustostanów” po niby-partiach politycznych. Ponieważ na tyle jestem obznajomionej z realiami gospodarki rynkowej w mediach, że moje nadzieje na coś kreatywnego były bardzo umiarkowane. CEPOWANIE szło w najlepsze i raczej nie zaprzątało mojej uwagi na tyle, aby narażać się na ucięcie palca podczas krojenia cukinii na leczo. W pewnym momencie, jak redaktor Zienkiewicz z właściwą dla siebie ironią zaczął atakować tych co to głoszą, że przyczyną strajków 1980 roku była cena ziemniaków a nie polityczne aspiracje (tu redaktor zdołał zauważyć, że elity pod względem zarobków) klasy robotniczej, poczułem się trochę wywołany do tablicy. Owszem takie poglądy głoszę od pewnego czasu.

Albo redaktor Ziemkiewicz prowadzi bardzo zdrowy tryb życia i trzema się dobrze, albo w tamtym czasie wchodził na baczność pod łóżko. Załóżmy, że to pierwsze. Redaktora Ziemkiewicza powinna jednak obowiązywać jakaś elementarna socjologiczna wiedza. Nawet ciemny inżynier (mówię o sobie) coś wie o drabinie potrzeb ludzkich Maslowa. Każdy najpierw dąży do zaspokojenia potrzeb natury wegetatywnej, a dopiero po ich zaspokojeniu rodzą się potrzeby wyższego rzędu.

Żyłem wtedy i wiem jak to było. Do garnka już było co włożyć, ale nie każdy miał dojście do talonów na samochody, nie każdy szwagra w sklepie z meblami i nie każdy miał szczęście wygrać termin odbioru „malucha” w publicznej loterii. Aby powiększyć wiedzę na temat tmtych realiów należy poszukać w internecie hasła „gospodarka niedoboru”.

Aspiracją nawet tej dobrze zarabiającej wielkoprzemysłowej klasy robotniczej było osiągnięcie tzw. „trabantowej stabilizacji”. Barierą oczekiwanego szczęścia było mieszkanie: segment meblowy, telewizor kolorowy, lodówka i ….Trabant. Mając to wszystko można już było się zaliczać do klasy średniej.

Co się zatem stało w 1980 -tym roku?. Otóż, ta wielkoprzemysłowa klasa robotnicza stanęła przed widmem „obsunięcia się” w hierarchii potrzeb o jeden poziom w dół. Miejsce Trabanta zajął znowu kartofel.

Ma Pan rację redaktorze Ziemkiewicz. Każdy stoczniowy spawacz chciał być ministrem, kacykiem partyjnym, lub kacykiem związkowym!. Każdy w tych dziedzinach upatrywał swych potrzeb afirmacyjnych! Ci - to do tej stoczni dopiero przyjechali aby swoja pieczeń upiec. Przyjechali z ustami pełnymi frazesów.

Aby dać tutaj jakąś filozoficzną podbudowę, to przytoczę taką myśl Friedricha Nietzsche: „Śmierć ojca jeszcze wybaczyć można, kradzieży ojcowizny – NIGDY!!!,

Zatem panowie redaktorzy, wy może żołądków nie macie, bawcie się dalej dobrze.

nikander
O mnie nikander

Józef Kamycki - obecnie na emigracji wewnętrznej

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Gospodarka