nikander nikander
196
BLOG

Czy będziemy umierać za różnorodność

nikander nikander Gospodarka Obserwuj notkę 8

 

Czasem mam żal, że rewolta studencka na zachodzie (głównie Francja i Niemcy) z 1968-go roku została przykryta naszymi „wypadkami marcowymi” też z 1968-go roku. Zapewne młodzi ludzi mało wiedzą na ten temat czy o Dziady Mickiewicza, chodziło, czy o syjonistów czy w ogólne o dziadostwo.

Ponieważ brałem udział w tych wydarzeniach jako niezbyt przytomny gap (podejrzewam, że takich było wielu) podam kila słów o stanie naszego młodego ducha z tamtych czasów. Otóż chyba największym motorem tych zadym było uczestnictwo w ogólnoświatowej rewolucji – tak nam się wówczas wydawało. W Paryżu studenci strajkują to my też. Trudno mi w tej chwili dociekać, kto tę akcję zmontował. Dużo mówiło się o reżyserze Dejmku i o dziadach i o „wolności z ręki moskwicina”, i rozgrywkach w aparacie. W każdym razie zwarte szeregi milicji w hełmach i z tarczami robiły wrażenie, a sikawki dopełniały scenerię widowiska.

Chyba zapomniałbym tamte obrazy, gdyby nie pewna sytuacja, która zdecydowanie odświeżyła mi pamięć. Otóż, na pewnej zakrapianej plenerowej imprezie ( dzięki procesom fermentacji nawet komunizm w tamtym czasie nie był taki szary) nagle usłyszeliśmy okrzyk „bij studenta”. Nie powiem, mimo naszej przytomnej obroniy kilka buków mi się dostało i dokładnie wiedziałem od kogo. Po kilku latach zapytałem (oczywiście swojego kolegę z klasy); Staszek... co was wtedy napadło?. Widziałem, że trochę głupio mu było i usłyszałem coś mniej więcej takiego: … no wiesz, w wojsku my byli, kable nam kazali ciąć, a politruk dużo gadał o.... No wiesz....

 

Maszyn poligraficznych w tamtym czasie nikt nam nie dał, więc ulotki przepisywało się ręcznie, lub -aby było szybciej – odbijało na papierze fotograficznym w ciemni akademika przy Reymonta. Kika tych „pamiątek” mi zostało i czasem z sentymentem do nich wracam i czytam . Co mnie poraża to ich wyjątkowa infantylność.

Zazdroszczę zatem studentom z Paryża, że ich rewoltę przygotowali tacy filozofowie jak Jean-Paul Sartre, Herbert Marcuse czy Rudiego Dutschke. Ich rewolta dała efekt. Zapoczątkowała, bowiem, prace nad nową doktryną gospodarcza, która w Niemczech zaowocował ustawa o Mitbestimmung. Jeśli ktos interesuje się społeczną gospodarka rynkową, to chyba coś o tym słyszał.

Jakie ma to praktyczne znaczenie po 40 latach dla Polski. Otóż ma. W Polsce „dziejowa zadyma” nie przyjdzie od wielkoprzemysłowej klasy robotniczej, ale – wzorem tamtej rewolty – od studentów i nawiedzonych intelektualistów. Nie będzie to rewolta o jakieś wydumane prawa polityczne tylko rewolta o RÓŻNORODNOŚĆ.

Co komu po demokracji, jak prowadzi ona jedynie do instytucjonalizowania nepotyzmu i anarchii, a „przegłosowaną” część społeczeństwa zsyła na polityczny niebyt. Co komu po wolności, która uwidacznia się jedynie w tym, że można wyjechać na saksy do bundes, albo poszczekać sobie na Salonie24. Nowe pokolenie upomni się o wolność pojmowaną po sartrowsku czyli o prawo do „decyzji wyboru i negacji”. Obszar odzyskiwania tej wolności jest bardzo duży. Ani Kaczyński ani Tusk o tym nie wiedza i tu tkwi przyczyna ich przegranej (coś mi się wydaje, ze Kaczyński już wie, ale boi się grabarza).

Ludzie rodzą się różni. Jedni wolą wolą w klatce inni w polu wygody. A w Polce pilnie brakuje:

  • wolności w zakresie rozwiązań partnerskiego modelu stosunków przemysłowych (spółek właścicielsko pracowniczych, klastrów). To zagadnienie można wziąć w spólny nawias – „zagadnienia deproletaryzacji”, oraz

  • wolności w zakresie wyboru rozwiązań systemu emerytalnego.

Na koniec to zazdroszczę studentom francuskim tego cuchnącego kotleta w stołówce. Nikt się nie spodziewał, że coś takiego może być detonatorem.

Hasło już jest: Nie ma wolności bez różnorodności

nikander
O mnie nikander

Józef Kamycki - obecnie na emigracji wewnętrznej

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Gospodarka