Będzie o konsorcjach i klastrach produktowych
Parlamentarny Zespół Brydża Sportowego
Parlamentarny Zespół Szachowy
Klastry promuje się u nas ostro. Kasa unijna na ten temat leje się obfitym strumieniem. Niedługo dojdziemy do milionowego artykułu pisanego z zastosowaniem wynalazki (CTRL-C) – (CTRL-V). Z dosyć marnych książek M. Portera powstają jeszcze marniejsze krajowe potworki. Zanim, zniknie ostatnie drzewo wycięte na kolejne wiekopomne dzieło napisane ku promocji klasteringu, zanim zniknie ostatnia kanapka podsuwana gościom przez firmy kateringowe, może warto by było coś zrobić, coby nie było tylko stertą zadrukowanego papieru i wspomnieniem po dobrych czasach, gdy to Unia dawała docentom nieźle zarobić.
Coś konkretnego mogą zrobić tylko ludzie „łebscy”, ponieważ jest w tym zagadnieniu kilka tematów wymagających rozprawienia się z „oczywistą oczywistością”. Sądzę, że brydżyści i szachiści to nasza elita.
Wynalazek, to coś takiego o czym wszyscy wiedzą, że jest sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem. Większość wynalazków powstała w ten sposób, że wynalazca „odwracał kota ogonem” (postulat zaprzeczenia). Chyba najdonioślejszy polski powojenny wynalazek, to odwrócenie tradycyjnego łańcucha dostaww ewidencji zdarzeń gospodarczych
Oczywistą oczywistością jest, że nie można niczego sprzedać (poza – być może – sprzedażą działek na księżycu) jeśli wcześniej się tego nie kupiło lub nie wytworzyło. Tę „oczywistą oczywistość” zbyt serio potraktowali twórcy naszego prawa gospodarczego, i nie było by w tym nic złego, gdyby nie jakieś pomysły na związki gospodarcze o integracji produktowej. Należą do nich konsorcja i klastry produktowe. W stanie obecnego prawa nie cieszą się one u nas szczególną popularnością, a mogłyby, i to ze zbawiennym skutkiem dla gospodarki.
Problem jest zupełnie podobny dla konsorcjów i klastrów. W obu tych przypadkach rozsądnym byłoby przesunięcie momentu sprzedaży kosztów wszystkich podwykonawców na moment sprzedaży produktu końcowego i późniejsze zaspakajanie podwykonawców z uzyskanych wpływów.
Liderzy konsorcjów starają się ten problem omijać (Polak potrafi) stosując swoistą dwoistość: formalnie dla zleceniodawcy(jak przystępujemy do przetargu) to jesteśmy konsorcjum, a realnie jesteśmy normalnym łańcuchem poddostawców. Podwykonawcy fakturują swoje fragmenty liderowi konsorcjum, a lider konsorcjum zleceniodawcy. Oczywiście nikt nikomu nie płaci w nadziei, że sprawa będzie miała dobry finał i na koncie lidera konsorcjum kiedyś znajdą się pieniążki a ten zaspokoi wszystkich podwykonawców. Jednak, kto prowadzi działalność gospodarczą wie, że kapitalizm istnieję jedynie dzięki temu, że „co sekundę rodzi się frajer”. A o frajerów coraz trudniej. Jednak w konsorcjach sytuacja może nie jest taka beznadziejna, bo jest zleceniodawca, jest umowa i jest konkretna cena na umowie. W sądzie nie jesteśmy kompletnie bezbronni.
Tego komfortu nie mają klastry o integracji produktowej, w których to grupa przedsiębiorców stara się wejść na rynek ze wspólnie wytwarzanym produktem na własne ryzyko. Nie ma zleceniodawcy, a o cenie dopiero zadecyduje rynek. Z tych to względów, umowom spinającym wspólne przedsięwzięcia w klastrach produktowych nadano nazwę „kontraktów z rynkiem”.
Szanowni posłowie.
Sprawa jest dziecinnie prosta, jednak wymaga odrobiny „przebłysku intelektu”. Trzeba sobie takie odwrócenie łańcucha dostaw wyobrazić i przewidzieć mogące się pojawić problemy. Później trzeba odszukać głównego odpowiedzialnego za ustawę o rachunkowości i nakłonić go do następujących działań: jeśli przedsiębiorca sprzedał coś w imieniu własnym, ale na rzecz podmiotów kooperujących powinien tę sprzedaż udokumentować na wydzielonym koncie przelotowym a następnie wystawić REFAKTURY SPRZEDAŻY przenosząc kwotowe udziały na poszczególnych kooperantów zgodnie z zawartymi umowami. Poprawić ustawę i napisać odpowiednie rozporządzenia wykonawcze.
Miałoby to rozstrzygające znaczenie dla powstawania klastrów produktowych. Istotą „kontraktów z rynkiem” są procentowo określone udziały w cenie sprzedaży. Kooperant nie wie, za ile ten wspólnie wytworzony wyrób zostanie sprzedany. To co napisze w fakturze, nawet gdyby ze względów rozrachunkowych próbowałby klaster zamienić na łańcuch poddostawców? Wstawi tam procent - procent z czego?
Posłom próbującym interpelować w tej sprawieniewiele udało się wskórać nawet gdy powoływali na dyrektywy unijne. Sądzę, że połączone siły zespołu brydżystów i szachistów są w stanie uporać się z tym problemem jeszcze w tej kadencji sejmu.
Proszę jednak nie dawać, mi (nam) rad w stylu: to niech jeden weźmie kredyt … itd , proszę nie imputować mi(nam), że jeśli dla klastrów medialnych (tworów, które niczego nie robią za wyjątkiem wycieczek i konferencji) nie ma problemów rozrachunkowych, to dla klastrów - które chcą coś robić - też tych problemów nie ma!.
„Zespół do spraw związków gospodarczych o integracji produktowej” – to wyglądałoby poważnie!
Inne tematy w dziale Gospodarka