Za umieszczenie hiobowych wieści o nadciągającej hiperinflacji już zostałem posądzony o działalność agenturalną na rzecz PO. Otóż (chyba?) dostałem kasę, aby trochę postraszyć drobnego ciułacza coby szybko do pończochy poparzył, szybko do pobliskiego hipermarketu pobiegł i kupił. Obojętnie co ale, aby kupił. I PKB wzrośnie i VATu trochę Rostowskiemu się przysporzy.
Kiedyś, u schyłku komuny któryś z kabaretów śpiewał piosenkę z takim refrenem:”... i jakby tu pieniądze wydać, aby jutro nie żałować, co się wczoraj mogło przydać...”. Absurdalność chronologii zdarzeń miała powstrzymywać ludzi w domach i nie sprawiać władzy kłopotu z nawisem inflacyjnym.
Jednak z władzą trzeba współpracować. Teraz władza ma inne problemy więc nie pozostawiajmy jej z bagażem zmartwień. Zatem pokazujmy, gdzie ten PKB leży i gdzie te wpływy budżetowe grubymi pokładami zalegają. Kogo my tu mamy: ano szroty, śmietniki i szmateksy. To są wrogowie budżetowi nr 1. Dlaczego:
-
Grzebie taki w śmietniku coś wygrzebie i do sklepu nie pójdzie. Ani przedsiębiorca nie zarobi, ani do budżetu nic nie kapnie. Ale pozostawmy ten temat, bo ktoś powie, że jesteśmy nieestetyczni.
-
Pójdzie taki do szmateksu, kupi spodnie za 5 zł i udaje patriotę. A mógłby pójść do sklepu, porządnie zapłacić, paragon odebrać, popatrzeć jaką kwotą VAT budżet zasilił i zanucić „święta miłości kochanej ojczyzny”.
-
Albo inny taki co to na giełdę pojedzie. Starego rzęcha kupi i potem pod kościołem szpanu zadaje. Ani to akcyzy nie zapłaciło, ani VAT-u ani. Może troszkę tego podatku od czynności cywilno-prawnych, ale jak się to ma do wielkości dziury budżetowej.
Stanowczo, ależ to stanowczo trzeba się rozprawić z tym drugim obiegiem gospodarczym, ale nie z tych powodów, których się domyślacie. Ci ludzie nic w końcu złego nie robią tylko psują statystykę. Pokazują światu, że jesteśmy narodem leniwym, który porządnego PKB sobie zrobić nie potrafi.
Nasz PKB nie jest wypracowywany w halach fabrycznych, biurach konstrukcyjnych, czy na placach budowy. Ten sektor można w zupełności zlikwidować bez szkody dla wskaźników. PKB wytwarza się w sferze handlu. Kupuje się chińskie tenisówki za 1 zł. Sprzedaje za 15 i już mamy 14 zł PKB. Beż żadnego smrodu, bez zawracania sobie głowy jakimiś fabrykami i jakimiś ludźmi. Wystarczy pożyczyć złotówkę aby zaimportować te tenisówki, klient pożyczy sobie 15 zł, aby je kupić i już mamy 14 zł PKB. Dlaczego więc nie popierać wszystkich dziań zwiększających marzę?. Przecież jest to działalność ze wszech miar patriotyczna.
Jak zlikwidujemy śmietniki, szmateksy i szroty, to obywatele do hipermarketów pójdą. „Niewidzialna ręka rynku” zadziała. Tenisówki będą kosztowały 30 zł. PKB wzrośnie dwukrotnie i to bez ruszenia palcem w bucie. PKB wzrośnie to i kolejny przyrost długu nie taki straszny będzie. „ojczyzna dopłaci, ojczyzna doliczy, jak ojczyźnie braknie , gdziesi se pożyczy”.
No nie wiem, dlaczego jeszcze nie jestem ministrem?
ps.
Ja wiem, że motorem liberalizmu jest „tajemnica handlowa”. Chciałbym jednak wiedzieć, ile tego PKB wytwarza marża handlowa i jaki jest poziom transferu tej marzy przez międzynarodowe sieci handlowe do swych firm macierzystych.
Inne tematy w dziale Gospodarka