nikander nikander
845
BLOG

Scenariusz puczu wyborczego w 2011 r.

nikander nikander Gospodarka Obserwuj notkę 4

 

Specjaliści od wojny twierdza, że atakujący powinien mieć co najmniej pięciokrotną przewagę nad broniącym się, aby osiągnął militarny sukces. Musi to być przewaga albo w ludziach, albo w sile ognia. Bywały jednak wojenki w których dobry pomysł i taktyka czyniły cuda.

Każda nowa partia polityczna bardzo często traci męstwo widząc że:

  • Donald Tusk może wystawić na kampanie wyborcza z samej tylko subwencji budżetowej około 100 mnl zł a „dwór” spokojnie tę kwotę może podwoić lub potroić. Dysponując takim aportem finansowym może z banku dostać praktycznie każde pieniądze i ma gwarancje, że tę pożyczkę spłaci z kolejnej subwencji wyborczej.

  • Jarosław Kaczyński spokojnie może wystawić 80 mln z tego samego źródła. Dysponuje także takimi samymi możliwościami sięgnięcia do kieszeni swoich zwolenników i banku. Dodatkowo jeszcze siły, które kreują „cywilizacje raka prostaty” jako dodatek do „cywilizacji życia” przyjdą, i posłuszne swoim pasterzom, zagłosują.

To wystarczy. SLD i PSL mają swoje związki homoseksualne, straże i koła gospodyń wiejskich. Ale to raczej starczy na zapewnienie sobie roli przystawki.

Panuje przekonanie, że tylko naiwni idioci mogą wierzyć, że jak się nie ma 20 mln zł na kampanię, to się ma jakiekolwiek szanse na przekroczenie progu wyborczego. Tusk i Kaczyński będą dysponowali kwotami dziesięciokrotnie wyższymi. Te 41 milionów dla Tuska i 35 milionów dla Kaczyńskiego corocznie kapie na partyjne konta z subwencji budżetowej na działalność statutową. Przez cztery lata zbiera się całkiem pokaźna kwota. W w/w szacunkach przyjąłem część tej kwoty, bo jeszcze trochę trzeba dać na wybory prezydenckie i samorządowe.

Ci, co się na tym wyborczym biznesie znają, twierdzą, że aby „przepchać” jednego posła trzeba wyłożyć 1 mnl zł. Włączam w to garnitury typu biznes klas, krawaty, media, tantieny dla „lokomotyw wyborczych” itd...

Czy dla partii mających szlachetne idee i dziurę w kieszeni są zatem jakieś szanse? Oczywiście, że tak! Są jeszcze „tanie głosy wyborcze” i o nich powiemy teraz.

 

Partia Blogerów Internetowych pójdzie do wyborów pod dwoma hasłami:

  • zmiany systemu państwa, proponując zmianę finansowania partii politycznych tak, aby zarówno Tyska jak i Kaczyńskiego wykurzyć z tych finansowych szańców, oraz

  • zmiany ustroju gospodarczego w kierunku powszechnej deproletaryzacji (ustawa o spółce właścicielsko-pracowniczej, klastry produktowe, przedsiębiorstwa rodzinne, międzypokoleniowe systemy emerytalne w oparciu o przedsiębiorstwo, kształcenie binarne).

Sytuacja militarna jest bardzo dobra, gdyż przeciwnik pójdzie z gołymi rękami. Będzie gadał o progach podatkowych, konieczności cięć i zaciskania pasa, wyższości raka prostaty nad prezerwatywą. To jest nudne jak flaki z olejem.

Musimy tylko spopularyzować nasze pomysły. „Kowalski” musi uwierzyć, że tym razem rzeczywiście złapie władzę za uzdę i że będzie ona miała dwa wyjścia: albo reformować państwo albo umrzeć z głodu przy kasie.

Musimy już uruchamiać promocję naszych pomysłów. Więc pomimo, że już kilka razy o tych rzeczach pisałem, przypomnę sposób na tanie głosy wyborców. Po kolei:

  1. Prawie wszyscy dorośli obywatele z wyjątkiem niepracujących uczniów i studentów składają roczną deklaracje rozliczeniowa PIT. W niej jest rozliczenie podatku, który już państwu zapłacili.

  2. W deklaracji tej (na wzór i podobieństwo zasad finansowania instytucji pożytku publicznego) będzie miejsce na wskazanie partii politycznej, na rzecz której podatnik chce przekierować swoje 10 zł z podatku. Niczego nie dopłaca, tylko „przekierowuje” już zapłacony podatek.

  3. System z technicznego punktu widzenia jest genialnie prosty i sprawdzalny. Kilka godzin pracy informatyka i kilka przelewów! Wszystko.

  4. Wyborców jedynie należałoby namówić do skorzystania z tej możliwości. Oczywiście te preferencje partyjne będą jawne, więc jest to kierowane do wyborców odważnych. Będą stanowili oni tzw „próbkę reprezentatywną”. Pozostałe kwoty (wyborców, którzy nie skorzystali z tego prawa) rozdzieli się pomiędzy partie o potencjale parlamentarnym zgodnie z proporcjami jakie dała „próbka reprezentatywna”.

  5. Te 10 zł to zdecydowanie więcej niż obecnie wyborca przekazuje na działalność partii politycznych ze swojego podatku. Wynosi to obecnie około 4.5 zł rocznie. Co z tą nadwyżką? Otóż posłów zatrudni się w systemie czasowo-premiowym Ganta. Stała cześć diety poselskiej na poziomie średniej płacy w gospodarce otrzyma poseł z budżetu państwa, a ruchomą (premię) z tej „subwencji obywatelskiej”.

Wyborca musi zrozumieć, że tym prostym aktem wyboru partii w deklaracji PIT staje się „sprzężeniem zwrotnym” naprawiającym system państwa. Przywraca prawidłowe działanie „pętli dezolacyjnej” (poprawia bierne prawo wyborcze dając szansę partiom z dobrymi pomysłami), oraz tworzy pętlę dyscyplinująca w czasie trwania kadencji, aby posłowie nie musieli zakładać jakichś zespołów szachowych i brydżowych.

Jak poseł będzie czuł TWÓJ oddech na plecach to zreformuje to państwo. Być może nawet stanie się cud i posłowie nauczą się odróżniać „społeczną gospodarkę rynkową” (którą mają zapisaną w konstytucji) od „socjalnej gospodarki rynkowej” (wymyślonej przez naszych profesorów, aby ludzi straszyć). Być może, kampanie wyborcze staną się merytoryczne i posłowie pójdą do wyborów z pakietami ustaw przygotowanymi w ich think tankach.

Tanie głosy wyborcze leżą na ulicy! Kto nie będzie chciał być godnym? Ten pucz jest skazany na sukces. I TY będziesz głosował na PBI !!!

nikander
O mnie nikander

Józef Kamycki - obecnie na emigracji wewnętrznej

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Gospodarka