Wczorajsze wystąpienie Henryki Krzywonos wywołało medialną burzę. Po Jarosławie Kaczyńskim przejechał się nie człowiek ze świńskim ryjem, nie obleśny flejtuch pokroju W. Kuczyńskiego, nie wymuskany na Lenina publicysta Żakowski, ani nawet stokrotka Olejnik lecz słynna tramwajarka. Zasłuzona w Sierpniu 80', nieuwikłana w bieżącą politykę, nie będąca celebrytką o ostrym dowcipie w stylu Wojewódzkiego. Czyli zwyczajna, średnio wykształcona, raczej biedna kobieta. Znaczy prawdziwa Polka.
Więc hulaj dusza, piekła nie ma. Od wczoraj kilka emocjonalnych zdań buzuje po czołówkach naszych mediów. Bo salon wreszcie znalazł swojego bohatera. Zwyczajnego człowieka, którego przez ostatnie lata miał wprawdzie w głębokim poważaniu, lecz teraz nader chętnie czyni swoim bohaterem. Z naciskiem na SWOIM. Bo wreszcie znalazł się kij, którym można Kaczora tłuc ile wlezie, bez obawy o posądzenie o stronniczość itp. A skoro nawet legendarna motorniczyni gdanskiego tramwaju mysli i mówi to co Gazeta Wyborcza i TVN od lat wmawiają swoim wykształciuchom to znaczy, że Michnik, Walter i reszta salonowej gawiedzi mają rację. Co więcej, po raz pierwszy od lat poczuli sie blisko zwyczajnego, przeciętnego mieszkańca "tego kraju".
Pieją więc z zachwytu publicyści, wtórują im czołowi politycy, politolodzy analizują każde wypowiedziane słowo a giełda nawet si.e nie zachwiała. Czyli byczo jest. Nawet na facebooku rozgorzała gorąca dyskusja, gdzie, podobnie jak w duzej części mediów podkreśla się najważniejszą cechę wczorajszego wystąpienia. Mianowicie ODWAGĘ.
Odwaga to cecha dziś najwyraźniej rzadka. Zwłaszcza w tak ekstremalnym wydaniu jak krytyka Jarosława Kaczyńskiego. Bo jak wiadomo, do wczoraj nawet myśl o skrytykowaniu tego siepacza może skutkować poważnymi konsekwencjami. Wiadomo też, że krytyczny tekst czy publiczna wypowiedź na temat lidera PiS były wręcz nie do pomyślenia. Szymon Majewski czy Kupa Wojewódzki pisali testamenty przed swoimi programami a wewnętrzne zmagania: krytykować czy nie krytykować Kaczyńskiego przypłacili ciężkimi chorobami, wrzodami żołądka, rozpadem pozycia przedmałżeńskiego, narkomanią dzieci i ogólną sraczką.
A taki palikot na przykład, to ze strachu przed represjami i zemstą Kaczora musiał nawet poukrywać majątek w rajach podatkowych, zmienić żonę i podlizywać się wszechwładnemu Prezesowi deklaracjami, że nie tylko jest z SLD ale nawet jest gejem.
Ale od wczoraj żyjemy w innej Polsce. I znów dzięki odważnej tramwajarce możemy mówić prawdę. Prosto i bez ogródek. Z czego salonowe media robią zresztą użytek. H. Krzywonos bryluje w programach telewizyjnych a niedługo zapewne zatańczy z gwiazdami na lodzie i nagra płytę z Dodą i Nergalem (szczęśliwie wyleczonym z białaczki po przeszczepie wykonanym przez doktora G.)
Prezydent Koomorowski zapewne ustanowi Order Odwagi z wizerukniem H. Krzywonos na awersie i W. Putinem na rewersie, a pierwszymi odznaczonymi będą bezdomny Hubert i słynny acz anonimowy dziadek z warszawskiej Pragi (ten od spieprzaj dziadu).
I tylko normalni Polacy, potomkowie żołnierzy AK a nie funkcjonaroiuszy KPP i UB będą pluć sobie w brodę, że dziejowa sprawiedliwość wymiata ich na śmietnik historii. Bo naczytali się książek o bohaterach pokroju Kozietulskiego czy Łukasińskiego, bo sądzą, że płk. Kukliński lepiej zasłużył się Narodowi niż gen. Jaruzelski, bo uważają za człowieka honoru kpt Raginisa spod Wizny a nie gen. Kiszczaka. A za prawdziwych bohaterów mają warszawskich powstańców czy ks. Jerzego, którzy zginęli za wolność i prawdę a nie np Lecha Wałęsę, który kapował za pieniądze na najbliższych przyjaciół. I solidarnie, razem z SB zmieniał Polskę na lepszą. By dziś wszystkim żyło się lepiej. A tym co nie mają za co, Tusk wszystko obieca.
Cena odwagi drastycznie w Polsce spadła. Za to przyzwoitość jest bezcenna i wyjątkowo deficytowa.
