Nie stało się wielkim wydarzeniem politycznym to, że Jarosław Kaczyński pochwalił minister Fedak w sprawie OFE. To mnie dziwi. Najbardziej znienawidzony, krwiożerczy lider najbardziej wrednej na świecie opozycji, chwali członka rządu i nic?!
Dlaczego zatem wydarzeniem politycznym ostatnich kilku dni stał się blog Jarosława Kaczyńskiego? Wszystko, co on robi, spotyka się z automatyczną, natychmiastową reakcją krytyczną ze strony "zaprzyjaźnionych mediów" i szczególnie życzliwych polityków, ale tu reakcja była nadzwyczajna!
Pierwsza rzuciła się na niego bodaj redaktor Monika Olejnik, która oznajmiła, że "jajajko jurorka w konkursach blogowych" oceniam ten blog nisko, ostatnia nota! Blog ma wyglądać inaczej, ma być o czym innym i - czego już ona nie powiedziała, ale czytam z myśli - ma być pisany przez kogoś innego!
Potem zaatakował ostro kumpel Kwaśniewskiego, Siwiec, aktualnie składający hołdy Schumannowi i całujący ziemię brukselską, europejską, nie polską. Pierwszy zarzut to to, że na blogu Kaczyński zamieścił tekst przemówienia. A co miał zamieścić? Anegdotę z rozmów kuluarowych? Kogo to obchodzi? Nawet jak kogoś bardziej obchodzą plotki, to słusznie Kaczyński przymusza jego głowę do pomyślenia przez chwilę o sprawach wyższej wagi, o państwie i gospodarce. Zresztą jaki by temat podjął, to i tak w ustach polityka wszystko staje się polityką, a każde wypowiedzenie się - przemówieniem.
Dzisiaj z kolei posłanka Joanna Kluzik-Rostkowska, szefowa PJN, z góry skreśla nowego blogera, wytrząsa się nad nim! Mówi ona, że ten blog "nie będzie jednak żywy i autentyczny". Pomyliła się: odpowiedzi Kaczyńskiego na komentarze do jego pierwszego tekstu sa właśnie żywe i jak najbardziej autentyczne, naturalne! Mówi ona, że to "pomysł młodych spin doktorów". Sądzę, że i tym razem błądzi: czy nie zauważyla, że prezes Kaczyński wysłał "spin doktorów", i ją samą też, paść się na baraniej łące, a sam otoczył się ludźmi uprawiającymi prawdziwą politykę? Niezależnie, czy pomysł wypłynął od młodzieńczego ciągle przecież Ryszarda Czarneckiego, czy od kogoś innego, tak czy inaczej to Jarosław Kaczyński musiał zechcieć sam i zobaczyć w pisaniu bloga jakiś sens. Na koniec dobija ona jeszcze tym, że jemu ponoć "daleko bowiem do Internetu". No tak, ale Jarosław Kaczyński do tego Internetu trafił jednak, mimo wszystko, a pani Joanna Kluzik-Rostkowska - nie, niestety, nie trafiła! Widać, jej jest jeszcze dalej!
A czego oni się tak boją? Czy tych tysięcy komentarzy w reakcji na teksty Kaczyńskiego, czy tych dziesiątek tysięcy wejść na jego bloga? Tak, panie Siwiec i inni blogujący politycy, panowie możecie sobie tylko o czymś takim pomarzyć! Takiego rywala w Internecie się boicie?
I jeszcze nie chcecie uwierzyć, jeszcze to do was nie dociera? Stereotyp strasznego, zajadłego, anachronicznego Kaczyńskiego, konstruowany przez tyle lat skruszał i padł. Wpadł do lamusa, między zgrane, żałosne polityczne płyty, skrzeczące przykro głosy... Skrzeczcie sobie, skrzeczcie!
„Jedenaście dni temu dość mało znany bloger Mieszczuch7 napisał bardzo ciekawą notkę p.t. "Nowy mur - warszawski". Jako pierwszy zauważył on, że dzięki stalowym barierkom Pałac Prezydencki zaczął przypominać warowną twierdzę. Porównał on to do muru oddzielającego Żydów od Palestyńczyków oraz do wysokich płotów, które rozdzielają katolików i protestantów w Belfaście. Później także inni publicyści /n.p. Johny Pollack/ czynili podobne porównania, ale Mieszczuch7 był pierwszy. Jego poprzednia notka o ataku na niezawisłość Rzecznika Praw Obywatelskich też była bardzo interesująca. Warto zaglądać na ten blog.” elig, 28.08.2010
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka