Książka ks. Tadeusza Isakowicza- Zaleskiego Pt. "Chodzi mi tylko o prawdę" została wyłożona tuż przy kasie, wśród innych bestsellerowych nowości, więc nie mogła nie wpaść mi w łapy. Czyta się ona łatwo, lekko, jak to zapis językla mówionego. czarne, duże litery wyraźnie odcinają się od bieli kartek i to nie one doprowadziły moje oczy do kolejnego zapalenia spojówek... Trafnie ilustruje zawartość zdjęcie autora na okładce, bo to jest przecież książka o Isakowiczu-Zaleskim, o nim samym, a nie o jakiejś tam prawdzie. Książka nie przedstawia bowiem zapowiadanych tematów, jak choćby homoseksualizm duchownych, lustracja w Kościele czy ludobójstwo na Kresach Wschodnich, ale tylko związane z nimi bardzo osobiste wynurzenia ks. Isakowicza. Jest to - poza bezwstydną autoreklamą - przedstawienie pewnego punktu widzenia, subiektywnych opinii, fragmentarycznych siłą faktu wizji, ale nie prawdy.
Omawiane słabości Kościoła wykorzystuje on do tego, by załatwić na stronach tej publikacji parę osobistych wendett, a oskarżając wprost lub przez insynuacje nie daje szansy odpowiedzi drugiej stronie. Moje wątpliwości obudziły się po wielokrotnym, powtarzającym się na łamach książki oskarżaniu śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, że niby nie chciał on upamiętnić ludobójstwa wołyńskiego. Miałem to szczęście, że mogłem od samego śp. Lecha Kaczyńskiego wiedzieć, co on myślał na temat tej i innych zbrodni naszych sąsiadów na Polakach. Jest on ostatnią osobą, którą można by oskarżać o niepamięć. Jednak faktem jest, że jako Prezydent RP i mąż stanu był zobowiązany do prowadzenia współpracy ze partnerami zagranicznymi, musiał rozmawiać z reprezentującymi ich państwa rządami. Musiał realizować określoną politykę międzynarodową państwa, chociaż zapewne nie zawsze z przyjemnością. Wygląda na to, że Isakowicz nie chce tego zrozumieć, nie chciał też przyjąć jedynych możliwych w tej sprawie tłumaczeń śp. Włodka Stasiaka (nota bene w ub. tygodniu obchodziłby 46 urodziny). Nie chciał i nie przyjął - trudno, ale dlaczego całą winą obarcza on nieżyjącego prezydenta, podczas gdy tylu ma wokół żyjących ( i to jak pączki w maśle!) polityków, którzy mogliby coś w tej sprawie zrobić, a nie robią nic? Dzisiaj trzeba gonić tych Komorowskich i Tusków, którzy wzięli pełnię władzy, a kultywują niepamięć historyczną. Dzisiaj trzeba bronić przed nimi Kościoła, a nie trzymać z nimi wspólny front przeciw śp. Lechowi Kaczyńskiemu, by niszczyć jego dzieło i autorytet. I jeszcze to obrzydliwe odbieranie mu miejsca na Wawelu, niczym Michnik i spółka!
Podobnie też ks. Isakowicz postepuje z innymi "prawdami". Sprawę wyhamowania lustracji kończy sugestia, że ojciec Rydzyk chciał kryć swoich redemptorystów. Poza tym Rydzyk to według niego malwersant i złodziej ofiarnych datków. Nie wiemy, co na to sam oskarżony? Czy rzeczywiście to Radio Maryja zawiniło najwięcej?! Dalej, to Dziwisz jest winien niemal całego zła w Kościele, ale nie mamy szans dowiedzieć się, co w tych sprawach mógły powiedzieć sam obwiniony? Ja też wielu jego decyzji nie rozumiem, chciałbym się też dowiedzieć, jakie ma on racje, że dozwala przemawiać ojcu Rydzykowi, a nakazuje milczenie ks. Isakowiczowi?
Wiele opinii autora jest - delikatnie mówiąc - nieco przerysowanych. Na przyklad sugeruje on między wierszami, że skoro nie ujawniono materiałów Stasi czy innych służb, to skala homoseksualizmu w polskim Kościele musi byc nie wiadomo jaka, a to, że nie przeprowadzono tak do końca lustracji, to prowadzi do wniosku, że jest w polskim Kościele jest tak samo jak w Rosyjskiej Cerkwii Prawosławnej.
Nie, nie traktowałbym tego jako dowodu na istnienie trzech prawd ks. Tischnera. Po prostu, prawdy tu brak. Szkoda, że rozmówcą ks. Isakowicza był Tomasz Terlikowski, a nie jeden z hierarchów Kościoła. A tak to Terlkowski wszedł w buty Moniki Olejnik...
„Jedenaście dni temu dość mało znany bloger Mieszczuch7 napisał bardzo ciekawą notkę p.t. "Nowy mur - warszawski". Jako pierwszy zauważył on, że dzięki stalowym barierkom Pałac Prezydencki zaczął przypominać warowną twierdzę. Porównał on to do muru oddzielającego Żydów od Palestyńczyków oraz do wysokich płotów, które rozdzielają katolików i protestantów w Belfaście. Później także inni publicyści /n.p. Johny Pollack/ czynili podobne porównania, ale Mieszczuch7 był pierwszy. Jego poprzednia notka o ataku na niezawisłość Rzecznika Praw Obywatelskich też była bardzo interesująca. Warto zaglądać na ten blog.” elig, 28.08.2010
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka