Trochę mnie zdziwił, trochę poirytował, trochę znudził artykuł Jana Gmurczyka i Jarosława Makowskiego pt. "Przedsiębiorco, zaufanie!", opublikowany w dziale "Opinie" dzisiejszej "Rz". Niby jest ten artykuł apelem do przedsiębiorców o to, by zadbali o zaufanie do nich, nadszarpnięte ostatnią aferą Amber Gold. Niby, bo w rzeczywistości nie wskazuje, co ci przedsiębiorcy mogliby zrobić, czego zaniedbali, a w zasadzie ciężar krytyki jest tu przełożony na drugą stronę, uderza w opinię społeczną. Autorzy wyrażają obawę i troskę o biznesmenów, żeby się, broń Boże, nie przykleiło coś do nich w związku z Amber Gold, że się "utrwali ich negatywny wizerunek, jako cwaniaków i złodziei"... Nie ufamy im! Nasza wina, nasza wielka wina! Bijmy się w piersi! To mnie trochę rozśmieszyło, bo biznesmeni, jakich znam, nie wymagają mojego współczucia, ani tym bardziej mojego poczucia winy, mają się w sumie świetnie!
Ale dlaczego im nie ufamy? Autorzy to tłumaczą naszą głupotą, bo wierzymy w jakieś "ludowe mądrości", że pierwszy milion trzeba ukraść. Tu się zdziwiłem. Bo w żadnych zbiorach przysłów polskich takiego nie znalazłem. Poza tym wierzyć w ludowe mądrości nie jest rzeczą naganną, wiele jest w nich nieprzemijającej nauki, prawdy o życiu. Skąd ta pogarda dla ludowych mądrości? Chyba z jakiejś nieuczciwej chęci autorów, by na lud zwalić odpowiedzialność za hasła wcale nie z ludu się biorące, tylko z ust Jana Krzysztofa Bieleckiego, przewodniczącego rady gospodarczej przy prezesie Rady Ministrów, podobno szarej eminencji, zausznika Tuska. Nie wiem, dlaczego autorom przyszło do głowy, by powiedzenie popularne niegdyś w środowisku aferałów-liberałów nazywać "mądrością ludową"?
Jesteśmy więc winni stworzenia "atmosfery" podejrzliwości i przeszkadzamy "budowaniu wysokiej kultury przedsiębiorczości". Może jednak nie jest ta podejrzliwośc tak całkiem nonsensowna, a biznesmeni nie są takimi niewinnymi owieczkami? W badaniu opinii publicznej i przedsiębiorców o korupcji, przeprowadzonym przez prof. Annę Kubiak w 2003 r., do własnej inicjatywy w dawaniu łapówek przyznało się 36% respondentów. Wśród najważniejszych, coraz to bardziej znaczących przyczyn wymienia się brak zasad moralnych i chęć dorobienia się. Mniejsze jest też ich moralne potępienie korupcji niż ogółu społeczeństwa. Wśród ich propozycji na ograniczenie korupcji jest postulat dożywotniego zakazu pracy dla skorumpowanych urzędników, podawania do publicznej wiadomości ich nazwisk, przepadku mienia, ale nie ma takich samych postulatów zakazu działalności itd. dla skorumpowanych biznesmenów. O sobie naturalnie nie pomyśleli! No więc, zdziwienie autorów, że jakoś nie widać, żeby biznesmeni ruszyli jednym frontem do potępiania takich szefów Amber Goldu trochę mnie nuży: jak można tak udawać dziecię zagubione we mgle?
Te przytaczane z kolei przez autorów badanie dla "Gazety Wyborczej", że "niespełna 20 proc. Polaków uważa, że w biznesie można odnieść sukces uczciwością i ciężką pracą" wygląda jak stwierdzenie, że tylko 20 % mieszkających na tym samym, co my, terytorium, to kosmici, nie mający pojęcia o życiu idioci. Nie wiem, gdzie ci badacze "GW" znaleźli takich osobników?
Autorzy jeszcze nas instruują, że należy oszczędzać, i że często nie oszczędzamy z braku kasy, tylko "z braku dostatecznej świadomości finansowej". Nie wiem, na jakim badaniu opierają oni takie oceny, nie podali. Czytając dane GUS-owskie powinni oni wiedzieć, że w Polsce w ciągu ostatnich lat alarmująco wzrósł poziom zagrożenia skrajnym ubóstwem. A gdyby tylko przewrócili parę stron tego samego wydania "Rz" to dowiedzieliby się o malejących wciąż możliwościach oszczędzania Polaków, bo pensje nie wystarczają (zob. str. B3). Skąd zatem przekonanie autorów o tym debilizmie ich rodaków? Nie wiem i to jest dla mnie, jako jednego z tych obywateli, o których piszą, trochę irytujące, by tak przyjmować na twarz takie obelgi...
Wołają o zaufanie dla przedsiębiorców, ale po przeczytaniu ich wypocin nie wiem, czy mam choć trochę zaufania do nich jako - jednego - filozofa, i - drugiego - ekonomisty... ani też do tego ich Instytutu Obywatelskiego, o ironio!
„Jedenaście dni temu dość mało znany bloger Mieszczuch7 napisał bardzo ciekawą notkę p.t. "Nowy mur - warszawski". Jako pierwszy zauważył on, że dzięki stalowym barierkom Pałac Prezydencki zaczął przypominać warowną twierdzę. Porównał on to do muru oddzielającego Żydów od Palestyńczyków oraz do wysokich płotów, które rozdzielają katolików i protestantów w Belfaście. Później także inni publicyści /n.p. Johny Pollack/ czynili podobne porównania, ale Mieszczuch7 był pierwszy. Jego poprzednia notka o ataku na niezawisłość Rzecznika Praw Obywatelskich też była bardzo interesująca. Warto zaglądać na ten blog.” elig, 28.08.2010
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka