W telewizjach informacyjnych pokazano fragment przemówienia wyborczego kanclerz Angeli Merkel i traf chciał, że akurat były to słowa o zwiększaniu miejsc pracy, zwalczaniu bezrobocia. Według oficjalnych prognoz bezrobocie w Niemczech będzie się w nadchodzącym roku zmniejszać i wyniesie 6,7 - 6,9 proc. To pryszcz, przy naszych 13 proc. i prognozach wzrostu w najbliższym czasie do 13,8 proc. Jednak to nie premier Donald Tusk występuje z płomiennymi apelami w sprawie bezrobocia, tylko kanclerz Angela Merkel... Bo my nie mamy wyborów do Bundestagu - powiecie? Nie mamy, na razie, ale nadal nie wiadomo, jak długo utrzyma się chwiejna większość PO i czy nie dojdzie do wcześniejszych wyborów. Tymczasem przez Aleje Ujazdowskie codziennie przechodzą głośne demonstracje, chociaż nie są pokazywane przez centralne media. No więc, czy ktokolwiek pamięta Tuska wypowiadającego się na temat walki z bezrobociem? Więcej, czy ktokowolwiek pamięta, by - jak Merkel - Tusk próbował pragmatycznie podejść do tego problemu, praktycznie coś z nim zrobić? Nie i dlatego Merkel wygra wybory, a Tusk - nie!
Ostatnio - pamiętam - moje zdziwienie wywołało odważne dziennikarskie pytanie o bezrobcie do posła PO, Grzegorza Schetyny. Tenże się trochę zafrasowal i stęknął, że potrzeba tu zmiany, potrzeba tu nowej narracji... Tak, narracji! Nie stanu faktycznego, ale sposobu jego opisywania. O co chodzi? Jak się nie widzi sposobu na faktyczne zmiejszenie bezrobocia, to szuka się nowego sposobu jego przedstawienia, czyli liczenia. Domyślam się, że rządzący zmierzają do poprawiania statystyk bezrobocia na styl austriacki, to znaczy z dodawaniem zatrudnienia częściowego, jak ktoś pracuje po kilka godzin tygodniowo. Elastycznie, znaczy się!
Po tym, jak Tusk oświadczył, że kryzysu w Polsce nie ma, i choć nie wchodził, to wyszedł, należy się spodziewać wkrótce oświadczenia, że w Polsce nie ma też problemu bezrobocia, a wszelkie protesty związkowe są zupełnie bezzasadne, co było do udowodnienia.
Póki co uwagę społeczeństwa chce się skupiać na walce z innymi "patologiami", np. z profesorami usiłującymi w wolnym czasie poszukiwać prawdy o przyczynach katastrofy smoleńskiej albo z rzekomymi faszystami z Prawa i Sprawiedliwości, którzy kiedyś odważyli się wystąpić w obronie kibica bitego przez policję. Kiedy zaś Prawo i Sprawiedliwość organizowało poważne dyskusje z udziałem naukowców o potrzebnych reformach państwa i bezrobociu, to zostało to wyciszone, nie miało prawa przedostać się do szerszego dyskursu publicznego.
Czy próba raz jeszcze "załatwienia sprawy" przez zmianę narracji to kpina z rozsądku Polaków?
„Jedenaście dni temu dość mało znany bloger Mieszczuch7 napisał bardzo ciekawą notkę p.t. "Nowy mur - warszawski". Jako pierwszy zauważył on, że dzięki stalowym barierkom Pałac Prezydencki zaczął przypominać warowną twierdzę. Porównał on to do muru oddzielającego Żydów od Palestyńczyków oraz do wysokich płotów, które rozdzielają katolików i protestantów w Belfaście. Później także inni publicyści /n.p. Johny Pollack/ czynili podobne porównania, ale Mieszczuch7 był pierwszy. Jego poprzednia notka o ataku na niezawisłość Rzecznika Praw Obywatelskich też była bardzo interesująca. Warto zaglądać na ten blog.” elig, 28.08.2010
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka