Kiedy komentatorzy i eksperci jednym głosem krytykują kampanię referendalną Prawa i Sprawiedliwości, według zasady, że leżącego kopie się najmocniej, mnie najbardziej drażni to, że prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz nie podaje się sama do dymisji. Powinna, gdyby jej zależało jakkolwiek na Warszawie, Warszawiakach.
Po pierwsze, jeszcze nie przebrzmiały ogłoszenia pierwszych sondaży, pozytywnych dla pani prezydent, a już politycy PO zaczęli akcję perswadowania tego, by się dopytywać o realizację obietnic referendalnych. Coś się wymknęło w trakcie tylu spotkań i wystąpień przedreferendalnych? Przypadkiem? No, nie traktujmy tego poważnie! Żadnych złudzeń...
Po drugie, następnego dnia po wygranym przez Gronkiewicz-Waltz referendum nastąpiła kompromitacja z totalnym zakorkowaniem Trasy Toruńskiej. Błąd, brak koordynacji między wykonawcą robót drogowych a urzędnikami miejskimi, odsłaniający po raz kolejny to, że miastem tak naprawdę rządzi chaos. Przypadek. To przypadkiem - jak się tłumaczono - wykonawca przystąpił do roboty od poniedziałku rano.
Po trzecie, już drugiego dnia po tym, jak mieszkańcy Warszawy dali Gronkiewicz-Waltz wzmocniony mandat zaufania, wyszło na jaw, że ich okłamała w sprawie nagród dla urzędników ratusza. Miała żadnych nagród nie wypłacać, jednak wypłaciła 850 tysięcy, prawie milion. Kasa wypłaciła więc już 25 milionów urzędnikom Gronkiewicz-Waltz. Urzędnicy, zwłaszcza niektórzy, mogą mocniej ufać szefowej, ale co z resztą? Jak się czujecie, lemingi bez nagród? Naiwnie łykacie tekst rzeczniczki miasta, że to nie takie, to zupełnie inne nagrody były, a poza tym, to czysty przypadek, że to teraz się ujawniło, po referendum, nie przed nim?
I ostatnie, lecz nie mniej ważne: Warszawiacy boją się zamieszek 11 listopada, czytelnicy "Gazety Wyborczej" nie będą wychodzić z domów. Ponieważ Prawo i Sprawiedliwość przenosi swoje uroczystości na Wawel, to odpowiedzialność za takie obawy spada w całości na niby niepodległościowców, niby kibiców, niby policjantów i innych prowokatorów. Teraz jednak ten strach, realny strach, mówi nam jedno: mieszkańcy nie czują się bezpiecznie pod czujną opieką straż miejskich i służb policyjnych, jawnych i tajnych, PO. Kogo się tak naprawdę boicie, warszawskie lemingi? Oj tam, oj tam, powiecie, że tylko trochę, aby przypadkiem sprawy nie wymknęły się spod kontroli? Znowu?
Czy, kiedy 13 października zostawaliście w domach, bo tak wam się chciało, przypuszczaliście że 11 listopada BĘDZIECIE MUSIELI zostać w domach, bo zmusi was do tego panujący chaos, przypadkowy brak kontroli i uliczny terror? Czy raczej to Gronkiewicz-Waltz powinna odejść?
Pani prezydent dostała najgorszy wynik, czyli najwyższą frekwencję, w miejscu swego zamieszkania, w Wawrze. To jej najbliżsi sąsiedzi, najlepiej ją znający wyborcy, powiedzieli jej nie. Są politycy, którzy nigdy by nie wygrali żadnych wyborów w swoich miejscach zamieszkania, rodzinnych stronach, ale wygrywają i trwają w polityce dzięki wsparciu swoich partyjnych klik. Tak więc pani prezydent przypomina nieprzypadkowo Józefa Zycha, który nigdy nie odejdzie...