Mija tydzień od wydarzeń w dniu Święta Niepodległości, proponuję więc pewną próbę podsumowania:
1. Narracja jest najważniejsza. Bardzo dobry pomysł mieli Grasie, żeby zatrudnić psychologa Santorskiego, który rzecze, że fizycznie niby prezesa Jarosława Kaczyńskiego w Warszawce nie ma, ale... jego narracja tu hula! I Tusek na konferencji to samo, słowo w słowo prawie. Po prostu współsprawstwo kierownicze poprzez telepatyczne rozkazy dla policji, żeby tak czy inaczej chroniła obiekty szczególnego ryzyka!
2. Oglądałem tego dnia relacje telewizyjne, głównie TVN24. Według samych mieszkańców squat na ul. Skorupki (nielegalnie zajęty pustostan po dawnej przychodni przeciwgruźliczej) byli oni co najmniej dwukrotnie ostrzegani przez policję przed południem, przed marszem, pred ew. atakami, żeby np. nie stali na dachu, bo to niebezpieczne, ale oni uznali, że tak się lepiej obronią. I rzeczywiście, widzieliśmy jak rzucali z dachu butelki z benzyną w ludzi - taka nowoczesna forma obrony? Zapas amunicji musieli mieć wcześniej przygotowany. Napastnicy przecięli nurt maszerujących i przerwali siłą linię ochrony Marszu. Ochrona organizatorów Marszu nie mogła ich zatrzymać, nie dysponuje taką siłą, ale mogła to zrobić policja. Podczas gdy inne boczne ulice przy Marszałkowskiej były zamknięte tyralierami policji, ul. Skorupki stała dla nich otworem. Dziwne, że kamera TVN24 była zawczasu umieszczona na jednym z górnych pięter lub na dachu przeciwległych do Skorupki budynków, by dobrze to wszystko sfilmować. Dziwne wydało mi się, że cała ta grupa napastników miała takie same albo bardzo podobne kurtki i czapki, jak z jednego sklepu. Zauważam, że w wyniku tego "dzikiego" ataku kilkudziesięciu osiłków doszło do spalenia jednego samochodu i wybicia kilku szyb, nikt nie ucierpiał, szczęśliwie. Czy nie należało by oczekiwać czegoś grożniejszego w skutkach, gdyby byli faktycznie ogarnięci szałem zemsty, niszczenia i przemocy? Przypominam, że jeden wściekły syn znanego warszawskiego adwokata w pojedynkę dokonał nie tak dawno, w innej przyległej do Marszałkowskiej uliczce, spalenia kilkudziesięciu samochodów.
Ale co istotne, to to, że bitwa między zamaskowanymi osobnikami a anarchistami toczyła się bez przeszkód niemal pół godziny, zanim policja raczyła wyjść zza rogu Marszałkowskiej, w odległości ok. 50 metrów. Dlaczego policja wiedząc wcześniej o ataku nie zabezpieczała tej uliczki, na co czekała z interwencją? I kto jest odpowiedzialny za takie pokierowanie akcją? Dlaczego nie wiadomo, kim byli zamaskowani napastnicy?
3. Być może tę tęczę podpala ktoś z ratusza, bo te naprawy to niezły biznes - od razu pojawiły się takie komentarze na forach. Strażacy odeszli nie gasząc tego pożaru. A podobno wyremontowana, tuż przed 11 listopada, za 62 tysiące tęcza miała być ognioodporna? Zdziwiłem się, że w nią akurat Hanna Gronkiewicz-Waltz inwestuje przy takim święcie, gdy jest tyle innych potrzeb; jeden z kolegów blogerów pisał o zaniedbanych grobach zołnierzy 39' na Powązkach. Tymczasem to nie był pierwszy remont, gazety podają, że trzeci czy czwarty, a my - mieszkający tutaj - mamy wrażenie, że nieszczęsna tęcza jest ciągle podpalana i że ciągle straszy jej czarny kikut. Liczymy szybko, nawet ostrożnie po 50 tysięcy razy cztery, mamy dwa miliony. Jak dla mnie ta walka PO-wskiego ratusza z miastem jest stanowczo za droga! Miasto bowiem jej najwyraźniej nie chce, skoro ją za każdym razem niszczy, odrzuca ją. I słusznie, bo to obcy obiekt niszczący harmonię tej urbanistycznej kompozycji, gwałtem wchodzący w perspektywę jednego z najpiękniejszych placów miejskich w Polsce, zasłaniający fasadę kościoła pw. Św. Zbawiciela i niszczący cały efekt architektoniczny. Podobać się ona może tylko hipsterom i lewackim tetrykom. Kto na to straszydło dał zgodę? Podobno jest specjalne stanowisko w ratuszu od spraw estetyki miasta, tylko nikt na nim nie może miejsca zagrzać? No i w kilka dni po Marszu media doniosły o personalnych powiązaniach między wykonawcami tęczy, działaczami PO i ratuszem. A jednak!
4. Co do ruskiej ambasady, to naruszenia ruskawo terytorium nikakiego nie było, bo trzeba wiedzieć, że ta rozległa nieruchomość w atrakcyjnym punkcie miasta, to przywłaszczona własność miasta Warszawy. Rosjanie bezprawnie te tereny zajmują, dziesiątki hektarów, które powinny być dawno zwrócone Warszawie, jak wykazała onegdaj kontrola NIK. Miasto nie ma z tego tytułu należnych podatków, z oczywistym uszczerbkiem dla naszych portfeli. PO-wskie władze cicho siedzą, nic nie pisną na ten temat. Zamiast tego jest kajanie się Komorowskiego, Tuska, a Sikorski posuwa się do opluwania własnych rodaków wobec Putina, nazywając nas "nacjonalistyczną bandyterką"! Patriota, młody narodowiec ma być kojarzony z nacjonalistą, a zaraz z faszystą? Z bandytami, to znaczy złodziejami i mordercami? Co to jest w ogóle za słowo "bandyterka"? Pojawiły się od razu pytania w internecie, czy Sikorski jest jeszcze ministrem spraw polskich, czy nie? Dodam pytanie, czy Sikorski mówi jeszcze po polsku, co to za język?
Poza tym telewizja pokazała, jak policja w imponujących siłach wbiegała i gromadziła się na Goworka, Spacerowej i przy wlocie Belwederskiej, a nawet w wąskiej alejce między Hyatem a budynkami, gdzie prowadzone są kursy języka rosyjskiego i biblioteka. Byli w wielkich siłach po trzech stronach ambasady, ale dlaczego nie od Belwederskiej? Dlaczego na Belwederskiej napierali na tłum od tyłu, by sztuczny ścisk robić powyżej, przed ambasadą, ścisk bez ujścia? Policyjny, bardzo głośny komunikat z głośników o delegalizacji Marszu i zamiarze użycia wszelkich środków przymusu mógł wywołać tylko panikę, to dosyć nieodpowiedzialne. Dziwne trochę. W takim tłumie wystarczy jeden prowokator, by z iskry powstał pożar. Kto jest odpowiedzialny za takie pokierowanie akcją?
5. W sumie jestem pod wrażeniem, że tak wielkie tłumy młodzieży w sposób tak zdyscyplinowany i spokojny przeszły przez miasto. Ich przejście akurat mogłem obserwować przez okno. Imponujący, budujący widok młodych, dobrze ubranych, spokojnie, godnie maszerujących z tysiącami flag, morzem biało-czerwonych falujących nad głowami. Oni wykazali klasę, zdyscyplinowanie.
Jedyne zatrzymania, cztery zapadłe wyroki od 3 miesięcy po grzywnę, dotyczyły tylko incydentów poza trasą Marszu, na tyłach, w okolicach Kruczej i - co istotne - lżenia policjantów, wyzywania funkcjonariuszy... Najgorsze przestępstwa zanotowane tego dnia to używanie wyrazu na "k" ... ?
Ambasadzie rosyjskiej nie miało prawa nic się stać, bo każdy wie, że nie doleci do niej żaden kamień ani petarda rzucana zza wysokiego, żeliwnego ogrodzenia przy Belwederskiej, bo tak szeroki, rozległy jest otaczający ją park. Mogły się co najwyżej połamać gałązki jakiegoś krzaku, jakieś trawy mogły ucierpieć... Reszta to propagandowe rozdmuchiwanie tej sprawy, istna szopka! TVN24 nagle pokazał zamglony, niewyraźny obraz z łuną płomieni. Dziwne, bo wcześniej wszystkie zdjęcia były wyraźne, może nawet za bardzo wyraźne, ze zbliżeniami na twarze uczestników Marszu, jakby z intencją ich złapania w kadr, późniejszego ścigania czy napiętnowania... No więc muszę przyznać, że ten Marsz młodych wzbudził mój szacunek.
6. Niestety, organizatorzy tego Marszu mają nauczkę, że nie da się wygrać w tak nieuczciwej grze. Młodzi odbiją to sobie przy urnach. Wierzę, że to jest prawdziwy polityczny potencjał - ruchy narodowe rosną w siłę wszędzie w Europie, oczywiście, w reakcji na rosnącą ponad miarę falę imigracji, zwłaszcza z krajów islamskich. Kryzys gospodarczy przybrał beznadziejną dla młodych formę stagnacji, więc to jest potencjał niezgody, protestu społecznego i zaangażowania politycznego. Przyszłe wybory mogą im dać większą siłę.
W mediach fałszywie przedstawia się ich działania i decyzje (na sczęście młodzi nie za dużo tv oglądają:)). Organizatorzy Marszu chcieli w tym roku trzymać policję z dala, na dystans, by nie powtórzyły się takie prowokacje, jak w zeszłym roku, udokumentowane na filmach w internecie, np. rzucanie racami przez policjantów w kierunku tłumu, w tym kobiet i dzieci. Według informacji p. Bosaka, od roku toczy się sprawa przeciw policji, w której organizatorzy ubiegłorocznego Marszu występują jako pokrzywdzeni. Gdyby nie było uzasadnienia faktycznego, nikt by postępowania nie wszczął nawet... Stąd więc ryzykowna decyzja o tym, że w tym roku organizatorzy sami mieli zadbać o bezpieczeństwo Marszu. Poza przypadkowym czy prowokacyjnym spaleniem się budki strażniczej (należącej nie do Ambasady, ale do naszej policji), z zadania tego raczej wywiązali się, bo inne incydenty miały miejsce poza ich Marszem.
Niestety, wbrew słowom premiera Tuska, że nie ma rzekomo żadnych zagrożeń wobec Marszu Niepodległości, coraz donioślej domagają się jego delegalizacji środowiska lewackie, główne mózgi "Krytyki politycznej". Dlaczego Tusk zamyka na to oczy?
7. Dobrze więc, że prezes Kaczyński przewidział taki sceniariusz i przeniósł PIS-wskie uroczystości do Krakowa, ale i to okazuje się niewystarczające! I tak, i tak, wbrew logice, liderzy PO z przyjaznymi mediami nagłaśniają taką interpretację, że to Prawo i Sprawiedliwość ponosi winę za "zamieszki". Zamieszki, jakich de facto nie było, a zostały wykreowane poprzez stukrotnie powtarzane odpowiednie telewizyjne ujęcia, odpowiednią narrację... Zamieszki, które były politycznie bardzo pożądane PO w kryzysie! Ale żadna grupa społeczna, żadne ugrupowanie polityczne nie wywołało spontanicznych aktów przemocy skierowanych przeciwko władzy, przeciwko rządzącej PO, niestety... Tylko kilkunastu wyreżyserowanych chuliganów, tylko jakaś biedna, obśmiana w internecie, budka!
Do autorstwa koncepcji tej błędnej taktyki "bezpieczeństwa" przyznali się Tusk z Sienkiewiczem. Nie wyklucza takiego antypisowskiego scenariusza wielu polityków, np., i co znamienne, były PO-wski minister Jarosław Gowin. Pamiętamy słowa ministra od policji, pana Sienkiewicza, że PIS ucieka do Krakowa przed konfrontacją, że unika konfrontacji... Pamiętamy, że media na kilka dni przed Marszem już miały na paskach, że 11 listopada zapowiada się "gorąco", co było do udowodnienia. A zatem winien jest zbyt silny wpływ osobowości, zbyt silna polityczna osobowość Jarosława Kaczyńskiego? To jest dopiero temat!
Post scriptum
Czytałem tuż po Marszu artykuły i komentarze publikowane na portalu "Komsomolskiej Prawdy". Tylko w jednym komentarzu ktoś napisał, że chciałby tych chuliganów i ich zleceniodawców (sic!) utopic w bałocie, w błocie... Przeważały minorowe komentarze, że niby Was, Rosjan, nigdzie na świecie nie lubią. To nieprawda, my, Polacy Was lubimy, rozumiemy jak nikt inny, dzieliliśmy podobne cierpienia za Stalina i Putina. Kiedyś nie chcieliśmy uczyć się obowiązkowego w szkołach rosyjskiego, a dzisiaj młodzi znowu chcą czytać "Mistrza i Małgorzatę" w oryginale. Ta sprawa rzekomego ataku na Waszą Ambasadę nie ma z tym nic wspólnego. To sprawa pomiędzy nami a naszym rządem; rządem, który czyni wszystko, by sprawić odwrotne wrażenie.
„Jedenaście dni temu dość mało znany bloger Mieszczuch7 napisał bardzo ciekawą notkę p.t. "Nowy mur - warszawski". Jako pierwszy zauważył on, że dzięki stalowym barierkom Pałac Prezydencki zaczął przypominać warowną twierdzę. Porównał on to do muru oddzielającego Żydów od Palestyńczyków oraz do wysokich płotów, które rozdzielają katolików i protestantów w Belfaście. Później także inni publicyści /n.p. Johny Pollack/ czynili podobne porównania, ale Mieszczuch7 był pierwszy. Jego poprzednia notka o ataku na niezawisłość Rzecznika Praw Obywatelskich też była bardzo interesująca. Warto zaglądać na ten blog.” elig, 28.08.2010
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka