Jakby w odpowiedzi na moje wczorajsze pytanie, dlaczego po sejmowym wystąpieniu posła Mariusza Kamińskiego 10 czerwca Kwaśniewscy bronią się sami, podczas gdy to prokuratura powinna w pierwszej kolejności zabrać głos, dostałem niepodziewane potwierdzenie niewinności prezydenckiej pary. Prokurator generalny Andrzej Seremet powiedział wczoraj wieczorem w TVN, że "majątek Kwaśniewskich ma pokrycie w dochodach".
Seremet daje poświadczenie niewinności Kwaśniewskich w sytuacji, gdy istnieje szereg istotnych i nierozstrzygniętych do końca wątpliwości. Sam stwierdza, że prokurator prowadzący sprawę Kwaśniewskich "nie zebrał dowodów". Takie stwierdzenie budzi natychmiast wątpliwości i następne pytania, czy prokurator je w ogóle zbierał, czy postępowanie było rzetelne, czy wyczerpano w pełni możliwości dowodowe, czy nie odstąpiono od prowadzenia czynności przed czasem? Czy to nie była porażka prokuratora? Gdzie w tym wszystkim jest sprawa reakcji ówczesnego ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, Andrzeja Czumy, na wniosek o zgodę na aresztowanie Kwaśniewskiej? Kto mógł wywierać wpływ na prowadzących śledztwo? Czy faktycznie Kwaśniewscy opodatkowywali wszystkie uzyskane dochody? Jakie ma dzisiaj podstawy do takiego twierdzenia Seremet? Przecież widzimy i słyszymy co innego - jego wypowiedź stoi w jawnej sprzeczności z informacjami, jakie powzięliśmy dzięki posłowi M. Kamińskiemu. Jeśli jedno jest prawdą, to drugie nie może być prawdziwe.
Konsekwencją takiego stwierdzenia powinno być wszczęcie postępowania przeciw osobom fałszywie pomawiającym Kwaśniewskich, kierującym dochodzenie na fałszywe tropy, np. syna "koleżanki" z Kazimierza, który informował agenta CBA o konsultacjach warunków sprzedaży z "prawdziwymi właścielami" willi w Kazimierzu.
Kolejną sprzeczność widzę w dalszej części wypowiedzi Seremeta. Zapowiedział on ujawnienie opinii publicznej tylko części decyzji o umorzeniu postępowania - dlaczego nie pełnego uzasadnienia umorzenia? Prokuratura rozważa dopiero ewentualne opublikowanie części objętej obecnie jeszcze klauzulą niejawności. A przecież w takim uzasadnieniu nie można spodziewać się ryzyka ujawnienia jakichś szczegółowych informacji na temat technik operacyjnych, jakie stosuje CBA. Jeśli zresztą te techniki stosowane wówczas są teraz pod obstrzałem, to powinny być napiętnowane i ostatecznie wyeliminowane z praktyki służb specjalnych, czyż nie?
Na koniec Seremet zapowiada, że "na pewno nie zostaną jednak przedstawione do publicznej wiadomości podsłuchy rozmów telefonicznych". Sprzeczność!
Dlaczego nie miałyby one być ujawnione, skoro zostały wcześniej uznane za nieistotne dowodowo i pominięte w postępowaniu, przeciwko czemu zdecydowanie występowało ówczesne CBA? Cytuję: "Zebranych przez CBA podsłuchów rozmów Marii J. i Jolanty Kwaśniewskiej prokurator nie uznał za ważny dowód." Opinia publiczna ma więc limitowany dostęp do informacji wedle dowolnej i niezrozumiałej decyzji Seremeta.
Jak sięgnę do najgłębszych zakamarków mojej pamięci, to nie jestem w stanie odnaleźć podobnej sytuacji, by coś podobnego miało miejsce na świecie, by prokurator zamiast oskarżać - bronił, by stawiał się na pierwsze wezwanie do studia telewizyjnego, stawał w pierwszym szeregu propagandowej obrony skompromitowanych wysokich funkcjonariuszy! Odwrotnie, były przykłady alarmistycznych medialnych wystąpień prokuratorów, gdy jakiś były burmistrz czy prezydent nie chciał się stawiać na przesłuchania, próbując uniknąć składania zeznań pod rygorem odpowiedzialności karnej i stawiać się ponad prawem. Tak więc nie tego oczekiwałem od prokuratury, tylko rzeczowego odniesienia się w oficjalnym komunikacie tej instyucji do faktów i dowodów przedstawianych przez posła M. Kamińskiego. Zamiast tego, mamy tvn-owską ściemę.
Seremet jawnie porzuca togę prokuratora i występuje w roli adwokata Kwaśniewskich, posuwając się do ryzykownych publicznych poświadczeń moralności. Czas pokaże, czy nie podzieli ich kompromitacji.
„Jedenaście dni temu dość mało znany bloger Mieszczuch7 napisał bardzo ciekawą notkę p.t. "Nowy mur - warszawski". Jako pierwszy zauważył on, że dzięki stalowym barierkom Pałac Prezydencki zaczął przypominać warowną twierdzę. Porównał on to do muru oddzielającego Żydów od Palestyńczyków oraz do wysokich płotów, które rozdzielają katolików i protestantów w Belfaście. Później także inni publicyści /n.p. Johny Pollack/ czynili podobne porównania, ale Mieszczuch7 był pierwszy. Jego poprzednia notka o ataku na niezawisłość Rzecznika Praw Obywatelskich też była bardzo interesująca. Warto zaglądać na ten blog.” elig, 28.08.2010
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka